Skip to main content

Na papierze ze świecą szukać w rozpisce sobotniej gali UFC Fight Night wielkich, medialnych starć, ale kilka pojedynków zapowiada się bardzo ciekawie.

Galę UFC Fight Night, która odbędzie się w sobotę w Las Vegas, uświetni starcie w szerokiej czołówce kategorii koguciej kobiet pomiędzy byłą mistrzynią Mieshą Tate oraz Ketlen Vieirą.
 

Zwyciężczyni uczyni ważny krok w kierunku rozgrywki o najwyższe laury w 135 funtach – a więc dywizji od lat zdominowanej przez podwójną mistrzynię Amandę Nunes, która w grudniu stanie do szóstej obrony tytułu, krzyżując pięści z Julianną Peną.

Do interesującego starcia dojdzie w co-main evencie wydarzenia. Tam niepokonany w zawodowej karierze Sean Brady pójdzie w oktagonowe tany z Michaelem Chiesą.

Dla rozpędzonego serią czterech zwycięstw Brady'ego będzie to zdecydowanie najważniejsza walka w sportowej karierze. Zwycięstwo ze sklasyfikowanym na 6. miejscu w rankingu kategorii półśredniej przeciwnikiem katapultuje go do ścisłej czołówki dywizji.

Powracający po dotkliwej porażce z rąk Vicente Luque – został poddany w pierwszej rundzie – Maverick będzie natomiast walczył tutaj przede wszystkim o utrzymanie swojej pozycji. Zwycięstwo ze znacznie niżej sklasyfikowanym przeciwnikiem nie da mu bowiem wiele pod kątem rankingowym.

Na srogie widowisko zapowiada się konfrontacja Adriana Yaneza z Daveyem Grantem. Żaden nie słynie bowiem z kalkulacji w oktagonie.

Uchodzący za wielki talent Yanez robi prawdziwą furorę w UFC. Wygrał wszystkie trzy walki, jakie stoczył pod banderą amerykańskiego giganta, każdego przeciwnika kończąc uderzeniami. Wyróżnia się niezwykle efektownym, a jednocześnie doskonale technicznie poukładanym stylem walki.
 

Brytyjczyk walczy natomiast nieco chaotycznie, ale niezwykle skutecznie. W każdej sekundzie szuka skończenia walki, jest niebywale agresywny, dysponuje ciężkimi pięściami.

Adrian Yanez jest wyraźnym bukmacherskim faworytem zawodów, czemu trudno się dziwić. Mając bowiem na uwadze, jak pokonywał ostatnich przeciwników, wydaje się, że Daveya Granta czeka w obszarze kickbokserskim piekielnie trudne zadanie. A defensywa przed obaleniami Amerykanina stoi na naprawdę wysokim poziomie…

Wreszcie grzechem byłoby nie wspomnieć o Terrence McKinneyu, który w swoim drugim występie w oktagonie UFC pójdzie w bój z Faresem Ziamem.

Pojedynek ten zapowiada się intrygująco, bo obaj zawodnicy preferują walkę w stójce. Mocno różni ich jednak podejście do szermierki na pięści i kopnięcia, bo o ile Francuz jest w swoich poczynaniach taktyczny i wyrachowany, to Amerykanin walczy nieprawdopodobnie agresywnie. Dość powiedzieć, że aż dziesięć zwycięstw w dotychczasowej karierze – na łącznie jedenaście – odnosił w pierwszej rundzie!

Nieprawdopodobną tę statystykę McKinney spróbuje podtrzymać w sobotę. Może jednak nie być o to łatwo, bo minimalnym faworytem bukmacherów jest tutaj Fares Ziam.

Related Articles