Wielkie wydarzenie szykują na sobotę Dana White i spółka. Gala UFC 306 ma na zawsze zapisać się złotymi zgłoskami w annałach światowego MMA. Czy ambitne te plany amerykańskiego promotora uda się zrealizować?
Na pomysł, aby galę UFC 306 zorganizować w nafaszerowanej najnowocześniejszą elektroniką arenie The Sphere w Las Vegas, Dana White wpadł przypadkiem. Swego czasu Tom Brady – legendarny amerykański futbolista – zaprosił go na koncert U2, który odbywał się akurat w The Sphere. Dana White był całym wydarzeniem zachwycony, a do domu wrócił z myślą, aby w The Sphere zorganizować kiedyś galę UFC. Dojdzie do tego już w sobotę.
Organizacja gali UFC 306 pochłonęła – bagatela – 20 milionów dolarów. Okazała się zatem około dziesięć razy droższa aniżeli standardowe wydarzenie organizowane przez UFC. Do realizacji gali zatrudniono najlepszych, wielokrotnie nagradzanych specjalistów od światła i dźwięku w Hollywood. Między walkami zebrani w The Sphere fani będą oglądać pokazy multimedialne przedstawiające historię sportów walki w Meksyku. Dziesięć tysięcy widzów może liczyć na dodatkowe bodźce intensyfikujące jeszcze odbiór – tyle bowiem foteli w The Sphere jest uzbrojonych w specjalne mechanizmy, które wzmacniają doznania.
Wizualnie, pod kątem oprawy gala UFC 306 zapowiada się zatem spektakularnie. Nie ulega wątpliwości, że dla zebranych w arenie fanów będzie to nieprawdopodobne przeżycie. Kto wie, może organizatorom uda się też w jakimś stopniu przenieść atmosferę gali na ekrany telewizorów, aby i fani zebrani przed nimi poczuli magię The Sphere.
Problem jednak w tym, że o ile otoczka wydarzenia będzie niewątpliwie wyjątkowa, to pod kątem sportowym – tj. rozpiski – gala już tak kolorowa nie jest. Dość powiedzieć, że maksymalnie trzy walki można określić mianem naprawdę dużych i ciekawych.
W daniu głównym wydarzenia złote dziecko UFC i mistrz wagi koguciej Sean O’Malley stanie do drugiej obrony pasa wagi koguciej. Rywalem Amerykanina będzie idący jak burza Merab Dvalishvili.
Sean O’Malley sięgnął po tytuł mistrzowski w zeszłym roku, nokautując Aljamaina Sterlinga. W marcu tego roku obronił go przed zakusami Marlona Very, w rewanżu rozbijając Ekwadorczyka na pełnym dystansie. Wyróżniający się zawsze kolorową fryzurą Amerykanin jest uznawany za jednego z zawodników, którzy mogą w przyszłości stać się medialnymi lokomotywami UFC.
Gruzin może pochwalić się serią dziesięciu kolejnych zwycięstw, którą zapewnił sobie pojedynek o tron. Co ciekawe, Dvalishvili zapraszał O’Malleya w bitewne tany już w 2018 roku, zaproszenia te później wielokrotnie ponawiając.
Początkowo wyraźnym bukmacherskim faworytem zawodów był specjalizujący się w zapasach i słynący z żelaznej kondycji Merab Dvalishvili, ale dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Faworytem – niewielkim ale jednak – jest bowiem Sean O’Malley. W ogólnym rozrachunku sprawa nie jest tutaj skomplikowana – w stójce Amerykanin będzie miał gigantyczną przewagę, ale jeśli Gruzin zdoła obalać mistrza, jego szanse na wiktorię mocno wzrosną.
W co-main evencie wydarzenia dojdzie do trylogii na szczycie wagi muszej kobiet pomiędzy dzierżącą pas Alexą Grasso i byłą mistrzynią Valentiną Shevchenko. Pierwsza walka padła łupem Meksykanki, w drugiej padł remis. Przed trylogią niewielką faworytką jest Alexa Grasso.
Ciekawie zapowiada się starcie w wadze piórkowej pomiędzy robiącym w UFC furorę Diego Lopesem i zaprawionym w bojach Brianem Ortegą. Pierwotnie do walki tej miało dojść kilka miesięcy temu, ale Ortega nabawił się problemów zdrowotnych, będąc zmuszonym do wycofania się z zawodów. Zastąpił go wtedy Dan Ige, którego Diego Lopes pokonał na punkty.
Faworytem pojedynku jest Brazylijczyk, choć to Amerykanin będzie miał po swojej stronie ogromną przewagę doświadczenia – walczył już bowiem z najlepszymi w wadze piórkowej. Lopes będzie miał jednak po swojej stronie kilka atutów – jest młodszy, głodny, uderza bardzo mocno, posiada srogi parter. Na Ortegę może to wystarczyć, choć grzechem byłoby tutaj skreślanie Amerykanina – to wyborny specjalista od walki na chwyty i zawodnik z niesamowitym charakterem.