Islam Makhachev obronił pas mistrzowski wagi lekkiej, w walce wieczoru gali UFC 302 w Newark po kapitalnym widowisku poddając Dustina Poiriera.
Gala UFC 302 nie zapisze się jednak w annałach MMA złotymi zgłoskami. Dość powiedzieć, że aż dziewięć z dwunastu walk wymagało zaangażowania ze strony sędziów punktowych. W niektórych starciach działo się naprawdę niewiele.
Wydarzenie uratowali bohaterowie walki wieczoru, Islam Makhachev i Dustin Poirier. Pomimo iż na papierze starcie to zapowiadało się na jednostronne – Dagestańczyk był gigantycznym bukmacherskim faworytem – to bitewne realia okazały się zupełnie inne.
Co prawda w pierwszej rundzie Makhachev zdominował Poiriera w zapasach i parterze, ale nie był w stanie go skończyć. Później zaś do głosu zaczął dochodzić amerykański pretendent, który postawił mistrzowi bardzo duży opór pod kątem zapaśniczym – dość powiedzieć, że “Diament” wybronił aż 11 z 16 prób obaleń ze strony Makhacheva. W stójce natomiast obaj zawodnicy mieli swoje momenty.
Co prawda przed piątą rundą na kartach sędziowskich prowadził mistrz z Dagestanu, ale Dustin Poirier cały czas pozostawał jednak w grze. Wtedy jednak Makhachev sfinalizował efektowne obalenie na środku oktagonu, rzucając się na rywala z frontalnym duszeniem. Zapiął ciasne “brabo”, zmuszając Poiriera do poddania walki.
Dagestańczyk obronił w ten sposób tytuł mistrzowski wagi lekkiej UFC po raz trzeci, doszlusowując do rekordzistów w tej statystyce – Khabiba Nurmagomedova, BJ-a Penna, Frankiego Edgara i Bensona Hendersona. W kolejnym występie Islam Makhachev chciałby ruszyć na podbój dywizji półśredniej, ale wszystko wskazuje, że na jeszcze co najmniej jeden pojedynek zostanie w 155 funtach – sternik UFC Dana White zapowiedział bowiem, że w kolejnym starciu rywalem Dagestańczyka będzie w rewanżu Arman Tsarukyan.
Co zaś tyczy się Dustina Poiriera, to niewykluczone, że był to ostatni występ w jego karierze. 35-letni Amerykanin rozważa bowiem zawieszenie rękawic na kołku.
Rozczarowującym widowiskiem okazało się co-main event gali UFC 302. Sean Strickland nieustannie co prawda nacierał na Paulo Costę, ale ten stronił od ostrzejszych wymian, szukając pracy ze wstecznego – nieszczególnie efektywnej, a już na pewno dalekiej od efektownej. W konsekwencji po 25 minutach taktycznego pojedynku wiktoria padła łupem Seana Stricklanda, choć… Przeżył on chwile grozy, bo jeden z trzech sędziów nieoczekiwanie – i skandalicznie! – wypunktował walkę dla Paulo Costy. Dwaj pozostali zachowali jednak przyzwoitość i wiktoria powędrowała na konto Amerykanina, który liczy teraz na powrót do gry o tron wagi średniej.
Eskapady do Newark nie zaliczy do udanych Michał Oleksiejczuk. Skazywany na pożarcie Polak ruszył co prawda od pierwszych sekund walki na Kevina Hollanda, a nawet szybko posłał go na deski, ale potem dał się złapać w balachę, z której ucieczki już nie znalazł. “Husarz” nie poddał co prawda walki, ale przerwał ją sędzia, widząc, jak Amerykanin powykręcał rękę Polaka. Na szczęście dla niego, obyło się bez złamania.
Tym niemniej, Michał Oleksiejczuk doznał drugiej z rzędu porażki. Z ostatnich czterech pojedynków wygrał tylko jeden. Nie można natomiast odmówić mu efektownego stylu walki, choć deficyty parterowe wiele go kosztują. Spośród sześciu porażek, jakich doznał w UFC, aż pięć było wynikiem poddań.