W sobotę mistrz kategorii średniej Israel Adesanya i pretendent Sean Strickland przejdą w końcu od słów do czynów, mierząc się w walce wieczoru gali UFC 293 w Sydney.
Na ogół najbardziej wyczekiwanym momentem każdej gali UFC jest pojedynek ją wieńczący, ale… Nie zawsze! W przypadku UFC 293 można odnieść wrażenie punkt kulminacyjny wydarzenia mamy już za sobą – przypadł on bowiem na czwartkową konferencję prasową. Cały świat MMA z większą niecierpliwością wyczekiwał wojny na słowa pomiędzy Adesanyą i Stricklandem niż ich wojny w oktagonie. Ta ostatnia zapowiada się bowiem na jednostronne – i na papierze nieszczególnie efektowne – widowisko.
Zupełnie inaczej było podczas wspomnianej konferencji prasowej, która odbyła się w czwartek. Co prawda w drodze do niej tu i ówdzie pojawiały się głosy sugerujące, że Dana White i spółka założą nieprzebierającemu w słowach Seanowi Stricklandowi politpoprawny kaganiec, ale nic takiego nie miało miejsca. Amerykanin niemiłosiernie batożył werbalnie Nigeryjczyka, wypominając mu umiłowanie do Chin, publikowanie dziwacznych nagrań z psami czy rasistowskie prowokacje względem Dricusa Du Plessisa. Czynił to tak sprawnie, że porwał za sobą zebranych na konferencji fanów, którzy entuzjastycznie reagowali na jego tyrady.
W bitwie medialnej pretendent odniósł zatem dominujące zwycięstwo, ale w sobotę w oktagonie role prawdopodobnie się odwrócą. Israel Adesanya jest gigantycznym bukmacherskim faworytem zawodów, czemu trudno się dziwić. Wydaje się, że szybkość Nigeryjczyka, jego przebogaty arsenał stójkowy i gabaryty stanowić będą nie lada problem dla niesłynącego z najszczelniejszej defensywy Amerykanina.
W co-main evencie wydarzenia za bary wezmą się zawodnicy wagi ciężkiej, Tai Tuivasa i Alexander Volkov, którzy znajdują się w zupełnie innym położeniu. Australijczyk przegrał bowiem dwie ostatnie walki i jeśli nie chce znaleźć się pod ścianą, musi w sobotę wygrać. Z kolei Rosjanin dwie ostatnie potyczki zakończył w glorii zwycięzcy – jeśli odniesie trzecią kolejną wiktorię, zbliży się do mistrzowskiej rozgrywki w wadze ciężkiej.
Warto zwrócić też uwagę na starcie klubowego kolegi Israela Adesanyi z City Kickboxing Carlosa Ulberga, który stanie w szranki z Da Un Jungiem. Nowozelandczyk przygodę z UFC rozpoczął co prawda od falstartu – doznał pierwszej w karierze porażki – ale obecnie może pochwalić się serią czterech zwycięstw, rozkręcając się z walki na walkę. Niewykluczone, że niebawem włączy się do rozgrywki o najwyższe cele w wadze półciężkiej. Wcześniej musi jednak pokonać Da Un Junga, na co na papierze ma spore szanse – jest bowiem wyraźnym bukmacherskim faworytem.