Absolutnie wybornie – także z nadwiślańskiej perspektywy – zapowiada się sobotnia gala UFC 291, która odbędzie się w Salt Lake City.
UFC 291 posiada jedną z najmocniejszych rozpisek spośród wszystkich tegorocznych gal amerykańskiego giganta. Karta walka jest nafaszerowana fantastycznymi zestawieniami niczym wielkanocna baba rodzynkami.
W daniu głównym dojdzie do krwawo zapowiadającego się rewanżu w czubie kategorii lekkiej – niewykluczone, że wyłoni on kolejnego pretendenta do mistrzowskiego boju – pomiędzy Dustinem Poirierem i Justinem Gaethje. Co ciekawe, na szali pojedynku znajdzie się pas “Najostrzejszego Skurczybyka” (BMF), który zwycięzcy założy na biodra jego aktualny właściciel Jorge Masvidal.
Pierwsza walka “Diamenta” z “Highlightem” odbyła się pięć lat temu i okazała się rewelacyjnym widowiskiem. Obronną ręką wyszedł z niej wtedy Poirier, który w czwartej rundzie morderczego boju znokautował Gaethje. Swoje momenty miał też jednak ten ostatni, kilka razy mocno naruszając rywala.
Od tamtego czasu obaj zawodnicy stoczyli po osiem walk. Obaj wygrali sześć z nich, dwie kończąc na tarczy. Obaj ulegli tym samym zawodnikom – Khabibowi Nurmagomedovowi oraz Charlesowi Oliveirze.
Niewielkim bukmacherskim faworytem pojedynku jest Poirier, ale oddać trzeba Gaethje, że po porażce w pierwszej walce mocno zmienił swój styl walki – wplótł do swoich poczynań znacznie więcej techniki, wyrachowania i cierpliwości.
Nad Wisłą zdecydowanie najwięcej mówi się jednak o co-main evencie gali, w którym za bary wezmą się Jan Błachowicz i Alex Pereira. Starcie to zostało namaszczone na eliminator do walki o tytuł mistrzowski kategorii półciężkiej z Jirim Prochazką. Przez pewien czas – po zdaniu pasa przez Jamahala Hilla, który zerwał ścięgno Achillesa – wydawało się nawet, że na szali polsko-brazylijskiej konfrontacji może znaleźć się tron 205 funtów, ale ostatecznie matchmakerzy UFC na taki ruch się nie zdecydowali.
Sięgnąwszy po pas w 2020 roku w starciu z Dominickiem Reyesem i obroniwszy go przed zakusami Israela Adesanyi, Jan Błachowicz został w październiku 2021 roku zdetronizowany przez Glovera Teixeirę, prywatnie przyjaciela i trenera Alexa Pereiry. Na zwycięskie tory “Cieszyński Książę” powrócił w maju ubiegłego roku, pokonując przez techniczny nokaut – na skutek kontuzji kolana – Aleksandara Rakicia. W wyniku kontuzji Jiriego Prochazki, który zwakował pas, w grudniu Polak stanął przed szansą odzyskania tronu wagi półciężkiej. Jego pojedynek z Magomedem Ankalaevem zakończył się jednak niejednogłośnym remisem.
Kariera Alexa Pereiry w UFC toczy się w zawrotnym tempie. Dołączywszy do organizacji w 2019 roku, trzema zwycięstwami Brazylijczyk utorował sobie drogę do walki o pas mistrzowski wagi średniej z Israelem Adesanyą, którego wcześniej dwukrotnie pokonywał w formule kickbokserskiej. W listopadzie zeszłego roku “Poatan” znokautował Nigeryjczyka, kończąc jego panowanie w 185 funtach. Jednak w kwietniowym rewanżu stracił pas, padając pod ciosami Adesanyi w drugiej rundzie. Ogłosił następnie przejście do kategorii półciężkiej, nie ukrywając swoich mistrzowskich aspiracji.
Początkowo niewielkim faworytem pojedynku był Polak, ale obecnie kursy są równe. Nie jest żadnym sekretem, że Błachowicz jest znacznie wszechstronniejszym zawodnikiem, który szczególnie w obszarze parterowym powinien rozdawać karty. Pytanie natomiast, czy nasz zawodnik będzie w stanie przenieść walkę do parteru? W stójce bowiem – pomimo iż sam jest bardzo sprawnym uderzaczem – igrał będzie z ogniem. Pereira bo najwyższej klasy kickbokser, były mistrz dwóch kategorii wagowych kickbokserskiej organizacji GLORY.