Skip to main content

W sobotni wieczór w Londynie w ramach gali UFC 286 rozstrzygną się losy pasa mistrzowskiego kategorii półśredniej, o który w trylogii powalczą Leon Edwards i Kamaru Usman.

Do pierwszej potyczki doszło w 2015 roku, gdy obaj stawiali pierwsze kroki w UFC. Dla Nigeryjczyka była to druga walka w oktagonie amerykańskiego giganta, a dla Jamajczyka czwarta. Usman z powodzeniem zaprzągł wówczas do działania zapasy, pokonując Edwardsa jednogłośną decyzją sędziowską.

Tempa po walce tej nie zwalniał żaden. Obaj kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. “Nigeryjski Koszmar” odniósł trzynaście kolejnych wiktorii, sięgając po tytuł mistrzowski wagi półśredniej, który obronił pięć razy. Z kolei jamajski “Rocky” wygrał dziewięć następnych pojedynków, torując sobie drogę do rewanżu z Usmanem.

Po raz drugi stanęli naprzeciwko siebie w sierpniu zeszłego roku w Salt Lake City podczas gali UFC 278. Rundę pierwszą nieoczekiwanie wygrał gremialnie skreślany Edwards, ale trzy kolejne padły łupem sprawnie pracującego w obszarze klinczersko-zapaśniczym Usmana. Gdy wydawało się, że ostatnia odsłona będzie formalnością i Nigeryjczyk spokojnie dowiezie zwycięstwo do syreny końcowej, wydarzyła się rzecz niesłychana. Edwards nieprawdopodobnym kopnięciem na głowę znokautował Usmana, rozsiadając się na mistrzowskim tronie. Trzyletnie panowanie Nigeryjczyka dobiegło z hukiem końca.

Natychmiast zestawiono trzecie starcie – a to z uwagi na dokonania Usmana. Wieńcząca ich rywalizację trylogia uświetni sobotnią galę UFC 286 w Londynie.

Pomimo iż ostatni pojedynek skończył ciężko znokautowany, przed trzecią konfrontacją to Kamaru Usman jest bukmacherskim faworytem zawodów – i to wyraźnym. Nie ulega wątpliwości, że Nigeryjczyk jest sprawniejszy w obszarze zapaśniczo-parterowym, ale Jamajczykowi oddać trzeba, że najłatwiejszy do ustabilizowanie przy ogrodzeniu oraz w parterze nie jest. Jeśli mistrz będzie w stanie utrzymywać walkę na środku oktagonu, w szermierce na pięści i kopnięcia powinien rozdawać karty.

Jeszcze ciekawiej niż walka wieczoru zapowiada się jednak co-main event londyńskiej gali. W bardzo ważnej dla układu sił w wadze lekkiej walce za łby wezmą się zawsze efektownie walczący Justin Gaethje i Rafael Fiziev.

Obaj preferują szermierkę na pięści i kopnięcia, w której cechują ich mordercze intencje. Zasiadający swego czasu na tymczasowym tronie wagi lekkiej Amerykanin jest znacznie bardziej doświadczony, a w swojej karierze wojował ze zdecydowanie mocniejszymi rywalami, ale to reprezentujący Azerbejdżan Fiziev wcieli się tutaj w rolę młodego-gniewnego, który będzie najprawdopodobniej miał po swojej stronie przewagę szybkości.

Większych wątpliwości nie mają natomiast bukmacherzy – sporym faworytem zawodów jest rozpędzony serią aż sześciu zwycięstw Azer. Mając na uwadze jego stójkową wirtuozerię, trudno się takim kursom bukmacherskim dziwić. Z drugiej zaś strony, spisywanie na straty zawodnika o mentalności Gaethje, który dysponuje też kowadłami w pięściach, byłoby pochopne.

Related Articles