Sobotnia gala UFC 282 w Las Vegas zapowiada się pasjonująco, szczególnie dla nadwiślańskich fanów.
W walce wieczoru przed szansą na powrót na mistrzowski tron wagi półciężkiej stanie bowiem jej były król Jan Błachowicz. Polak skrzyżuje rękawice z idącym jak burza – wygrał aż dziewięć ostatnich walk! – Magomedem Ankalaevem.
Co ciekawe, pierwotnie konfrontacja ta polsko-dagestańska szykowana była jako 3-rundowy co-main event gali. Jednak dwa tygodnie temu gruchnęły wieści o poważnej kontuzji barku, jakiej nabawił się Jiri Prochazka. Tym samym Czech zmuszony był wycofać się z mistrzowskiego rewanżu z Gloverem Teixeirą, który miał zwieńczyć galę.
Brazylijczykowi zaproponowano w zastępstwie starcie z Magomedem Ankalaevem, ale były mistrz odmówił. Stwierdził, że przygotowywał się pod Czecha, a Dagestańczyk to zupełnie inny pod kątem stylu walki oponent. Teixeira dał UFC dwie opcje – albo 10 grudnia staje do rewanżu z Błachowiczam, albo walczy z Ankalaevem, ale dopiero podczas styczniowej gali UFC 283 w Rio de Janeiro. Dana White i spółka nie skorzystali z żadnej – usunęli Brazylijczyka z rozpiski, a konfrontację Jana Błachowicza z Magomedem Ankalaevem promowali na 5-rundową walkę wieczoru, na szali której położyli zwakowany przez Jiriego Prochazkę pas mistrzowski 205 funtów.
– Błachowicz to dobry zawodnik – powiedział Ankalaev podczas konferencji prasowej przed galą. – Nie mogę powiedzieć złego słowa na temat Błachowicza jako rywala. Świetny zawodnik, świetny gość. Rzecz jednak w tym, że idę po marzenia. To moja szansa. Zrobię wszystko, co będę w stanie, aby wygrać.
– Nie martwię się o legendarną polską siłę ani tego typu rzeczy – dodał. – Chcę dominować w tej walce od początku do końca. Będę agresorem. Jestem przygotowany i zrobię wszystko, co będzie trzeba, aby opuścić oktagon z tytułem mistrzowskim.
– Bardzo mocny zawodnik – powiedział z kolei o Dagestańczyku Polak w magazynie The MMA Hour. – Młody. Dobra seria zwycięstw. To będzie dla mnie trudny rywal, ale każdy w UFC jest mocny.
– Jestem na niego gotowy. Jestem gotowy na wszystko, co na mnie ma. Trenowaliśmy pod niego, znamy jego słabe strony, znamy jego najmocniejsze bronie. Muszę po prostu wykonać swoją robotę w oktagonie.
– Walczył z bardzo mocnymi rywalami – zastrzegł Polak. – Bił się z gośćmi, którzy mnie pokonywali, więc jest bardzo mocny. Muszę uważać na wszystko. Ma nokautujące uderzenie, dobre zapasy, dobra kontrola w parterze. Mam wobec niego dużo szacunku, ale i tak podchodzę do tej walki z jednym celem – zwycięstwo.
– Mam dwie wersje: wygrywam przez nokaut albo wygrywam przez decyzję – podsumował Błachowicz.
Bukmacherzy w roli faworyta zawodów – i to wyraźnego – widzą jednak Ankalaeva. O ile można zrozumieć, że to Dagestańczyk jest tutaj faworytem, to już w zadumę wprawić mogą aż tak duże różnice w kursach. Błachowicz to bowiem kawał doświadczonego zawodnika, który szczególnie w stójce może napsuć Ankalaevowi mnóstwo krwi. Pytanie natomiast brzmi, czy zdoła utrzymać tam walkę?
W co-main evencie wydarzenia robiący medialną furorę w UFC Paddy Pimblett weźmie się za bary z Jaredem Gordonem. Nie ulega wątpliwości, że pomimo pasa mistrzowskiego na szali walki wieczoru to Brytyjczyk jest najpopularniejszym zawodnikiem w całej rozpisce, z czego zresztą sam doskonale zdaje sobie sprawę.
– Ta gala jest moja – powiedział zawodnik z Liverpoolu w rozmowie z ESPN. – Jestem tutaj najważniejszą osobą. Szanuję Jareda, ale powinien mi podziękować. Proste. Nawet nie powąchałby karty głównej beze mnie, już nie wspominając o co-main evencie.
– Wnoszę tam zupełnie inną energię – dodał. – Zupełnie inną atmosferę. Bez urazy dla Jana i Ankalaeva, ale gdy skończę z Jaredem Gordonem i udzielę wywiadu w oktagonie, ta energia wydrenuje całą arenę. Myślę, że kilka tysięcy ludzi wyjdzie.
Jeszcze ciekawiej zapowiada się konfrontacja w wadze piórkowej, w której rękawice skrzyżują niepokonani w zawodowych karierach Bryce Mitchell i Ilia Topuria. Zwycięzca – minimalnym faworytem zawodów jest ten ostatni – prawdopodobnie utoruje sobie drogę do rozgrywki mistrzowskiej w 145 funtach.