Nie było od dawien dawna – a może nigdy! – w UFC walki tak nafaszerowanej złymi emocjami jak ta, która zwieńczy sobotnią galę UFC 272 w Las Vegas.
Przez wiele lat Jorge Masvidal i Colby Covington byli serdecznymi przyjaciółmi – nie tylko w klubie American Top Team, gdzie razem trenowali, ale także poza nim. Przez jakiś czas nawet razem mieszkali, razem chodzili na imprezy, zawsze stali w swoich narożnikach podczas walk.
TWO WEEKS!! #UFC272 pic.twitter.com/glh88jcusT
— UFC Europe (@UFCEurope) February 20, 2022
Kres przyjacielskich relacji obu zawodników nastał kilka lat temu. Powód? Tutaj obie strony konfliktu – bo obecnie są zaciekłymi wrogami – przedstawiają zupełnie inne wersje. Masvidal przekonuje, że odsunął od siebie Covingtona, gdy ten nie zapłacił wspólnemu trenerowi – i od lat serdecznemu przyjacielowi Jorge – za jedną z walk. Z kolei Colby zarzeka się, że gdy zaczął odnosić sukcesy – sięgnął między innymi po tymczasowy pas mistrzowski wagi półśredniej – zazdrosny Masvidal zaczął się od niego odwracać.
Z czasem mocno pogorszyły się też relacje Colby'ego Covingtona z innymi zawodnikami trenującymi w American Top Team – szczególnie Dustinem Poirierem oraz Joanną Jędrzejczyk. Zdecydowanie nie pomagało gadulstwo Chaosa, który w pogoni za popularnością i skandalem rugał, kogo tylko mógł, nie mając żadnych hamulców. W końcu atmosfera w klubie zrobiła się tak toksyczna, że Colby zmuszony był do opuszczenia jego progów, zasilając szeregi MMA Masters.
W ociekającej złą krwią walce wieczoru sobotniej gali UFC 272 Colby Covington i Jorge Masvidal w końcu przejdą od słów – a nieszczególnie wyszukanych uprzejmości w ostatnich latach sobie nie szczędzili – do czynów. Starcie to będzie mieć też kapitalne znaczenie w rozgrywce mistrzowskiej w wadze półśredniej, być może wyłaniając kolejnego pretendenta do pasa. Sprawa nie jest jednak pewna, bo obaj dwukrotnie mierzyli się już z aktualnym mistrzem Kamaru Usmanem, dwukrotnie Nigeryjczykowi ulegając.
Zdecydowanym bukmacherskim faworytem zawodów jest Colby Covington. Choas to wyborny zapaśnik obdarzony bajeczną kondycją – stworzony do 25-minutowych walk. W szermierce na pięści i kopnięcia będzie musiał bardzo uważać – tam przewaga należeć powinna do Jorge Masvidala – ale wydaje się, że rzeczywiście jego elitarne zapasy mogą okazać się tutaj decydujące.
W co-main evencie gali dojdzie do bratobójczego brazylijskiego boju – były mistrz wagi lekkiej Rafael dos Anjos skrzyżuje rękawice z Renato Moicano, który wziął walkę w ostatniej chwili, zastępując chorego Rafaela Fizieva. Sklasyfikowany na 6. miejscu w rankingu dos Anjos wiele tutaj do ugrania miał nie będzie, bo Moicano jest poza Top 15, ale jest już złakniony walki, bo w oktagonie nie był widziany od listopada 2020 roku. Renato staje natomiast przed szansą na wskoczenie do czołowej dziesiątki dywizji – bo nie ulega wątpliwości, że pokonanie krajana zapewni mu taki awans.
Bukmacherzy faworyzują dos Anjosa, czemu trudno się dziwić – ma bowiem za sobą pełen okres przygotowawczy i nadal, pomimo zaawansowanego wieku, jest zawodnikiem twardym, bitnym i dobrze dysponowanym kondycyjnie – a starcie to zaplanowano na 25-minutowy dystans.
Interesująco zapowiada się też konfrontacja w kategorii piórkowej pomiędzy zaprawionym w bojach Edsonem Barbozą i dopiero wspinającym się na szczyty niepokonanym Brycem Mitchellem. 36-letni Brazylijczyk to fantastyczny kickbokser, podczas gdy młodszy od niego o prawie dekadę Amerykanin wyróżnia się w obszarze zapaśniczo-parterowym.
Czy młodzian zdoła przewrócić Barbozę, zanim ten potraktuje go jakimś kopnięciem na głowę? Bukmacherzy uważają, że tak, bo to Mitchell jest tutaj faworytem