Skip to main content

Sobotnia gala UFC 268 w Nowym Jorku okazała się niezapomnianym widowiskiem, dając jedne z najlepszych walk i nokautów w historii organizacji.

 

Karta główna sobotniej gali UFC 268 w Madison Square Garden została poprzedzona sześcioma walkami karty wstępnej, które zakończyły się nokautami. Najefektowniejszymi popisali się Chris Barnett, który fantastyczną obrotówką ustrzelił Giana Villante, oraz debiutujący w oktagonie amerykańskiego giganta wyborny kickbokser – dwukrotny pogromca Israela Adesanyi! – Alex Pereira, który skończył Andreasa Michailidisa ślicznym latającym kolanem.

 

Karta główna rozpoczęła się od kapitalnie zapowiadającego się starcia w czubie kategorii lekkiej pomiędzy Justinem Gaethje i Michaelem Chandlerem, które… Spełniło wszelkie wobec niego oczekiwania! Obaj zawodnicy poszli bowiem na wojnę totalną, próbując pourywać sobie głowy i połamać nogi.

 

Iron miał swoje momenty w pierwszej rundzie, mocno wstrząsając Gaethje, ale ten przetrwał, z czasem przejmując stery walki w swoje ręce. W drugiej rundzie był nawet bliski skończenia Chandlera, posyłając go na deski kapitalnym podbródkiem, ale były mistrz Bellatora przetrwał.

Sędziowie byli jednogłośni, orzekając o zwycięstwie Justina Gaethje, który tym samym najprawdopodobniej zapewnił sobie walkę o złoto ze zwycięzcą grudniowego starcia na szczycie 155 funtów pomiędzy dzierżącym tron Charlesem Oliveirą i dybiącym na jego tytuł Dustinem Poirierem.

 

Kapitalne widowisko dali również Shane Burgos i Billy Quarantillo, którzy nie kalkulowali, przez piętnaście minut niemiłosiernie okładając się uderzeniami. Skuteczniejszy
okazał się ten pierwszy, zwyciężając jednogłośną decyzją sędziowską.

 

Bajecznym nokautem w starciu z zaprawionym w bojach Frankiem Edgarem popisał się Marlon Vera. Ekwadorczyk przegrał co prawda pierwszą rundę, ale od drugiej zaczął rozdawać karty, w trzeciej fantastycznym frontalnym kopnięciem na szczękę ścinając amerykańskiego weterana z nóg. Vera włączył się tym samym do rozgrywki o najwyższe laury w kategorii koguciej.

 

co-main evencie wydarzenia bardzo wyrównany pojedynek dały w rewanżu Rose Namajunas i Weili Zhang. Po 25 minutach boju sędziowie orzekli o zwycięstwie Amerykanki, która obroniła tytuł mistrzowski wagi słomkowej.

 

W pojedynku wieńczącym galę doszło do rewanżu na szczycie wagi półśredniej pomiędzy jej mistrzem Kamaru Usmanem i Colbym Covingtonem.

 

Po pierwszych dwóch rundach zawodów wydawało się, że Nigeryjczyk pewnie wygra na punkty lub znokautuje Amerykanina. W końcówce drugiej odsłony posłał bowiem rywala dwukrotnie na deski soczystymi ciosami lewą ręką i Covington przetrwał nawałnicę sobie tylko znanym sposobem.

Amerykanin broni jednak nie złożył. Od trzeciej rundy zaczął powoli nabierać wiatru w żagle. Jego presja i aktywność zaczęły sprawiać Kamaru Usmanowi coraz więcej problemów. Nigeryjczyk kilka razy zachwiał się po uderzeniach Covingtona, ale nie pozostawał mu dłużny, do końca zawodów ochoczo rozpuszczając pięści.

Ostatecznie o wyniku walki zadecydowali sędziowie punktowi, jednogłośnie w stosunku 2 x 48-47, 49-46 orzekając o zwycięstwie Nigeryjskiego Koszmaru, który obronił tym samym tytuł mistrzowski po raz piąty.

Related Articles