Skip to main content

Już w sobotę dobiegnie końca jedna z największych rywalizacji w dziejach UFC – Dustina Poiriera z Conorem McGregorem.

 

Do pierwszego starcia Conora McGregora z Dustinem Poirierem doszło w 2014 roku. Uchodzący wówczas za zawodnika z gigantycznym potencjałem sportowym i medialnym Irlandczyk miał wtedy na koncie trzy zwycięstwa pod sztandarem UFC, powoli torując sobie drogę do mistrzowskiej rozgrywki w 145 funtach – bo do walki tej doszło jeszcze w czasach rywalizacji obu zawodników w kategorii piórkowej.

 

Dustin Poirier górował co prawda wówczas nad rywalem pod kątem doświadczenia – miał bowiem na koncie dziesięć walk pod sztandarem amerykańskiego giganta, z których wygrał aż osiem – ale w klatce statystyki te nie miały najmniejszego znaczenia.

Kapitalnie dysponowany Notorious, który w drodze do tamtego pojedynku nieustannie prowokował Amerykanina, skutecznie wyprowadzając go z równowagi, potrzebował niespełna dwóch minut na zwycięstwo przez nokaut.

 

Po pierwszej walce ich drogi rozeszły się na siedem długich lat. W tym okresie Conor wszedł na sportowe, finansowe i medialne szczyty, sięgając po pasy mistrzowskie kategorii piórkowej i lekkiej. Został pierwszym w historii zawodnikiem UFC, który jednocześnie rozsiadał się na dwóch tronach. Stoczył kasowy pojedynek bokserski z Floydem Mayweatherem Jr., zbijając na nim fortunę. Stworzył swoją markę whisky Proper Twelve, która okazała się gigantycznym sukcesem.

 

Nie zabrakło też jednak potknięcia, bo w 2018 roku w ociekającym złą krwią starciu Irlandczyk został zdominowany przez Khabiba Nurmagomedova, nie będąc w stanie odzyskać utraconego wcześniej za brak aktywności tronu 155 funtów. Jednak w styczniu 2020 roku z przytupem powrócił do gry, w ledwie 40 sekund masakrując Donalda Cerrone.

 

W tym czasie Dustin Poirier nie zasypiał gruszek w popiele. Przeniósłszy się do wagi lekkiej po porażce z Irlandczykiem, wygrał aż dziesięć z dwunastu walk, sięgając po tymczasowy tytuł mistrzowski. O ten właściwy również walczył, ale zmuszony był uznać wyższość wspomnianego już Khabiba Nurmagomedova. Odbudowawszy się po tym niepowodzeniu wiktorią nad Danielem Hookerem, w styczniu tego roku stanął do rewanżu z Irlandczykiem.

 


Notorious
 był zdecydowanym bukmacherskim faworytem drugiej konfrontacji, ale rzeczywistość w oktagonie okazała się zupełnie inna. Doskonale dysponowany – niezwykle wyrachowany, rąbiący niskimi kopnięciami, kapitalnie kontrujący prawy sierpem – Dustin Poirier sprawił nie lada sensację, nokautując Irlandczyka w drugiej rundzie i tym samym srodze rewanżując mu się za porażkę sprzed lat.

 

Trylogia stała się naturalną koleją rywalizacji – sportowa ambicja Conora została bowiem mocno podrażniona, a nic przeciwko trzeciemu starciu nie miał też Dustin, zdając sobie sprawę, że na walce z Irlandczykiem i tak zarobi najwięcej. Po raz trzeci obaj zawodnicy staną naprzeciwko siebie w walce wieczoru sobotniej gali UFC 264 w Las Vegas. Zwycięzca najprawdopodobniej w kolejnym starciu powalczy o tytuł mistrzowski wagi lekkiej, który jest obecnie w posiadaniu Charlesa Oliveiry.

 

Swoim zwyczajem, Notorious tryska pewnością siebie.

 

– Jeśli mam być szczery, to mam na niego kompletnie wywalone – stwierdził McGregor w rozmowie z TheMacLife.com– Jest dla mnie po prostu trupem. Martwym ciałem. Człowiekiem bez twarzy. Dostanie lanie i skończy na noszach.

 

– Jestem podekscytowany powrotem, ponownym nakręceniem gospodarki w Las Vegas, daniem widowiska fanom i zwycięstwem przez dewastujący nokaut.

 

– To będzie rzeź – zapowiedział Irandczyk. – Zabawa z małym, wystraszonym chłopcem. Zawsze walczy przerażony. Jak oni wszyscy ze mną. Zabawię się więc teraz z chłopczykiem, z moją ofiarą. A potem go po prostu pożrę.

 

Amerykanin podkreśla natomiast, że czasy, gdy dawał się ponosić emocjom, za co później przychodziło mu płacić wysoką cenę w oktagonie – vide pierwsze starcie z McGregorem z 2014 roku – ma już dawno za sobą. Dziś nie ma dla niego żadnego znaczenia, czy Irlandczyk będzie go prowokował, jak miało to miejsce przed pierwszą walką, czy też zgrywał przyjaciela, jak było przed rewanżem.

 

– Dobra rzecz jest taka, że jeśli znowu będzie szalony Conor, to mam to gdzieś – powiedział Dustin. – Naprawdę mam to gdzieś. I tak samo byłoby ostatnio, gdyby szalał. Wszystko byłoby w porządku.

 

– Mentalnie nie jestem już dzieciakiem. Jestem mężczyzną i wiem, co ma znaczenie, wiem, co jestem w stanie kontrolować. Nie zadręczam się już tak krytyką, jak bywało to wcześniej. Spodziewam się, że będzie jednak ponownie szalony Conor. Jestem pewien.

 

– Czy będzie wobec tego wesoło? Nie powiedziałbym, ale.. Jak daleko możesz się posunąć? Zostałeś ostatnio znokautowany. Ułożyliśmy cię w tryb lotniczy ostatnim razem w Abu Zabi na oczach całego świata. Co możesz więc powiedzieć teraz?

 

Kursy bukmacherskie są niezwykle wyrównane. Nieznacznym faworytem jest Dustin Poirier, co wydaje się uzasadnione. W styczniu Amerykanin mocno obnażył bowiem luki w oktagonowej grze Irlandczyka – nieumiarkowanie w atakach, problemy z niskimi kopnięciami, opuszczone ręce po wyprowadzeniu uderzeń – które mogą być bardzo trudne do naprawienia w niespełna sześć miesięcy.

Related Articles