Conor McGregor przegrał trylogię z Dustinem Poirierem, która zwieńczyła sobotnią galę UFC 264, a zawody skończył ze złamaną nogą.
Nie tak sobotni wieczór w Las Vegas wyobrażał sobie Conor McGregor – największa gwiazdor w światowym MMA, który swego czasu jako pierwszy zawodnik w historii dzierżył jednocześnie pasy mistrzowskie dwóch kategorii wagowych UFC, lekkiej i piórkowej.
W drodze do trzeciego starcia z Dustinem Poirierem Irlandczyk nie stronił od agresji werbalnej – często nieszczególnie wyszukanej – oraz rozmaitych prowokacji, atakując chociażby żonę Amerykanina. Zapowiadał Diamentowi śmierć w oktagonie, gwarantując, że nie wyjdzie z niego o własnych siłach – zostanie wyniesiony na noszach.
Przekonywał, że styczniowy rewanż, który przegrał przez nokaut, był tylko wypadkiem przy pracy, pochodną błędów popełnionych podczas obozu przygotowawczego, które teraz naprawił.
A jednak rzeczywistość w oktagonie w żadnym stopniu nie pokryła się ze mocarstwowymi zapowiedziami Irlandczyka. Miał on co prawda kilka dobrych momentów na początku walki, trafiając Amerykanina niskimi kopnięciami i pojedynczymi ciosami, ale gdy sam zainkasował kilka bomb, natychmiast ratował się klinczem, by następnie poszukać gilotyny. W rezultacie wylądował na plecach, podczas gdy Poirier spokojnie zażegnał niebezpieczeństwo.
Z góry przewaga Amerykanina nie podlegała dyskusji. Irlandczyk wił się, próbował dystansować, atakować łokciami z pleców, ale zainkasował kilka soczystych bomb. Rozbity, w końcówce rundy McGregor zdołał wrócić na nogi, wykorzystując niegramotność sędziego, który nie dostrzegł, że Irlandczyk faulował, ściągając Poiriera za rękawice.
Powrót na nogi nie zakończył się jednak dla Notoriousa dobrze. Przestrzeliwszy uderzenie, oparł ciężar ciała na lewej nodze tak niefortunnie, że doszło do złamania nad kostką. Irlandczyk runął na deski, a chwilę potem rozbrzmiała syrena kończąca pierwszą rundę. Do drugiej oczywiście nie wyszedł, nie będąc zdolnym do kontynuowania walki. Zwycięstwo Amerykanina w trylogii stało się faktem.
We expected something crazy, but nobody could have predicted THIS.
@DustinPoirier settles the trilogy, but the story may not be over yet! #UFC264 pic.twitter.com/HMUY1K5rNC
— UFC Europe (@UFCEurope) July 11, 2021
Diament zapewnił w wywiadzie w oktagonie, że do złamania doszło na skutek zblokowania przezeń jednego z kopnięć Irlandczyka. Nie oszczędził mu też cierpkich słów za wszystkie dyrdymały, jakie ten plótł w drodze do trzeciej konfrontacji.
Notorious nie
pogodził się z porażką, delikatnie rzecz ujmując. Pełen emocji, stwierdził w krótkim wywiadzie, że dominował w pierwszej rundzie, zapowiadając, że jeszcze dopadnie Amerykanina. Po raz kolejny obraził też żonę Dustina Poiriera, określając ją słowem opisującym najstarszy zawód świata.
– Rozbijałem mu łeb! – wykrzyczał Notorious. – Masakrowałem mu nogi! Jak zwykle zanurkował, żeby skrócić dystans. To nie koniec! Jeśli trzeba będzie przenieść temat poza klatkę, przeniesiemy go tam! Mam to w dupie!
– Nie było żadnego zblokowanego kopnięcia! Nie zblokował mi nawet jednego kopnięcia!
The frustration boiling over for Conor McGregor here.
No matter the hardship, Notorious will be back. #UFC264 pic.twitter.com/tghHEv8TSy
— UFC Europe (@UFCEurope) July 11, 2021
Czy zatem można spodziewać się, że Poirier i McGregor staną naprzeciwko siebie raz jeszcze? To możliwe. Obaj zawodnicy wydają się ze wszech miar gotowi na takie zestawienie, a i sternik UFC Dana White zapowiedział podczas konferencji prasowej po gali, że gdy Irlandczyk dojdzie do zdrowia, czwarty pojedynek jak najbardziej wchodzi w grę.
Wszystko wskazuje jednak na to, że w najbliższym starciu Diament skrzyżuje rękawice z mistrzem wagi lekkiej Charlesem Oliveirą. Trylogia z McGregorem była bowiem od dawna zapowiadana jako eliminator do walki o złoto 155 funtów.