Gdy spotkali się w lipcu ubiegłego roku, Kamaru Usman bez większych problemów rozprawił się z Jorge Masvidalem, dominując go w klinczu – jak będzie w sobotę?
Przez ponad rok na trybunach gal UFC nie pojawiali się fani, ale w sobotę w Jacksonville na Florydzie w końcu walki toczyć będą się ponownie z udziałem kibiców. W VyStar Veterans Memorial Arena, gdzie odbędzie się gala UFC 261, pojawi się bowiem aż 15 tys. widzów, którzy kilka tygodni temu w ledwie kilka minut wykupili wszystkie dostępne bilety.
W walce wieczoru wydarzenia dojdzie do rewanżu na szczycie kategorii półśredniej pomiędzy jej mistrzem Kamaru Usmanem i dybiącym na jego pas Jorge Masvidalem. Do pierwszego pojedynku doszło w lipcu ubiegłego roku w Abu Zabi. Amerykanin wszedł wówczas na zastępstwo za Gilberta Burnsa, biorąc starcie z nigeryjskim mistrzem na ledwie tydzień przed galą.
Na przestrzeni pięciu rund Masvidal nie miał wtedy wiele do powiedzenia. Zmęczony katorżniczym ścinaniem wagi – ściął około 20 funtów w kilka dni – do drugiej rundy wychodził już, ciężko oddychając. Usman zaprzągł do działania klincz, długimi fragmentami kontrolując pretendenta przy ogrodzeniu, gdzie w niespiesznym tempie obijał go krótkimi ciosami czy stompami na stopy. Pojedynek zdecydowanie nie zachwycił, ale wygrana Nigeryjczyka nie podlegała dyskusji.
Jednak rozbiwszy dwa miesiące temu Gilberta Burnsa, Kamaru Usman zapragnął rewanżu z Jorge Masvidalem – pomimo iż ten od czasu zeszłorocznej porażki nie stoczył żadnej innej walki. Nigeryjczyk przekonywał, że wziął ponownie na celownik Ulicznika z Miami, bo nie jest w pełni zadowolony z pierwszej walki, ale tajemnicą poliszynela jest, iż niemałe znaczenie miały tutaj względy finansowe. Jorge Masvidal to bowiem największa w tej chwili gwiazda kategorii półśredniej.
– Jeśli chodzi o umiejętności, nie poprawił niczego – powiedział Jorge o ostatnim starciu Kamaru w rozmowie z ESPN.com. – Jego wola walki jest taka sama. Jeśli ktoś mu ustępuje, upada, gość to wykorzysta. Ale jeśli ktoś mu odpowiada, walczy, robi zapasy, nie ma w sobie tego czegoś. Nie ma męstwa.
– Było to widać, gdy walczyliśmy. Miał okazję rozpuścić ręce, bo byłem zmęczony zapasami, a co robił? Ciągle mnie przytulał. Wdawał się w jakieś dziwaczne tańce
i masował moje stopy. Stary, płacą nam za walkę, a ty masujesz mi stopy? W porządku. Zobaczymy, co zrobisz, gdy będę miał na przygotowania więcej niż 6 dni.
– Mam wy*ebane, ale wiem jedno – sra teraz w gacie. Jak możesz walczyć ze mną po sześciu dniach moich przygotowań, nie mając intencji zranienia mnie? Trafienia jakimś uderzeniem, poprawienia, uduszenia mnie, złamania mojej ręki jakąś balachą?
– Po prostu wiem, że on wie, że teraz będę miał paliwa na pięć rund. A to oznacza, że będzie, ku*wa, musiał wytrzymać mordercze tempo, jakie tam narzucę, celem skończenia go. Od początku do końca.
NO EXCUSES.
@USMAN84kg vs @GamebredFighter
[ #UFC261 | Saturday on E+ PPV | https://t.co/yqAnGjWuJz ] pic.twitter.com/BltQmWciFq
— UFC (@ufc) April 22, 2021
Wbrew jednak tym hucznym zapowiedziom Masvidala, bukmacherzy nie dają mu większych szans na detronizację Usmana. Nigeryjczyk jest zdecydowanym faworytem. Wydaje się, że w obszarze klinczersko-zapaśniczym nadal rozdawał będzie karty, ale… Jeśli Amerykanin nie rozmija się z rzeczywistością, przekonując, że jego forma w pierwszej walce była pochodną wzięcia jej w ostatniej chwili, to kto wie, kto wie… W obszarze kickbokserskim Ulicznik z Miami jest bowiem znacznie sprawniejszym, szybszym, posiadającym szerszy arsenał zawodnikiem.
Starcie Usmana z Masvidalem nie jest jedynym mistrzowskim, do jakiego dojdzie w Jacksonville. Do akcji powrócą też mistrzynie kategorii słomkowej Weili Zhang i muszej Valentina Shevchenko. Rywalką Chinki będzie Rose Namajunas, a naprzeciwko zawodniczki z Kirgistanu stanie Jessica Andrade.