Skip to main content

Rozpiska sobotniej gali UFC 256 została poddana kilku zmianom, ale wydarzenie i tak zapowiada się fantastycznie.

 

Pierwotnie walką wieczoru zaplanowanej na sobotę w Las Vegas gali UFC 256 było starcie na szczycie kategorii półśredniej pomiędzy zasiadającym na jej tronie Kamaru Usmanem i dybiącym na jego pas Gilbertem Burnsem, ale problemy zdrowotne mistrza przekreśliły pojedynek.

 

W rezultacie do miana walki wieczoru promowano starcie o złoto wagi koguciej pomiędzy stającym do jego pierwszej obrony Petrem Yanem i świetnie sobie ostatnio radzącym Aljamainem Sterlingiem. Jednak z bliżej nieokreślonych powodów – mówi się o problemach wizowych i zdrowotnych – Rosjanin zmuszony był do wycofania się z występu.

 

Ostatecznie sobotnią galę uświetni pojedynek o tytuł mistrzowski kategorii muszej, w którym bezkompromisowo i efektownie walczący Deiveson Figueiredo stanie naprzeciwko Brandona Moreno.

 

Co ciekawe, walkę tę zestawiono ledwie trzy tygodnie temu po gali UFC 255, w ramach której Brazylijczyk obronił pas, poddając Alexa Pereza, a Meksykanin utorował sobie drogę do titleshota, pokonując Brandona Royvala. Dla obu zawodników będzie to zatem powrót do oktagonu po ledwie trzech tygodniach.

Jednak zdecydowanie największe zainteresowanie wzbudza co-main event UFC 256, w którym były tymczasowy mistrz wagi lekkiej Tony Ferguson skrzyżuje rękawice z idącym jak burza Charlesem Oliveirą.

 

Dla Amerykanina będzie to powrót do akcji po majowej klęsce z Justinem Gaethje, który zakończył serię aż dwunastu zwycięstw niepokonanego wcześniej od ośmiu lat El Cucuya.

 

Brazylijczyk może natomiast pochwalić się serią siedmiu wiktorii. Ostatnio był widziany w oktagonie  w marcu, odnosząc najcenniejsze zwycięstwo w sportowej karierze – poddał Kevina Lee.

 

– Wiedziałem, że dojdzie do tej walki – powiedział Ferguson w rozmowie z BT Sport– To mocny rywal. I ja też jestem mocny. Mówi, że jest lepszym zapaśnikiem i lepszym uderzaczem? Świetnie. Dobra robota. Nie powiem ci, że jest inaczej, bo to twoje zdanie, a szanuję twoje zdanie.

 

– Ale ty musisz też szanować moje zdanie – a wyjdę tam, żeby skopać ci tyłek, Charlesie.

 

Nieukrywający mistrzowskich aspiracji Brazylijczyk nie ma natomiast wątpliwości, że jego pojedynek z Amerykaninem spełni wszelkie pokładane w nim – niemałe! – nadzieje.

– Spodziewam się, że ta walka będzie wojną, bo obaj jesteśmy mocni w stójce i w parterze – ocenił Charles w rozmowie z UFC.com– Obaj lubimy się bić, idziemy do przodu. Fani mogą być pewni, że to będzie wojna. Mogą też być pewni, że gdy będzie po wszystkim, to moja ręka powędruje do góry. To mój czas. Szanuję Fergusona pod każdym względem – jest twardy, to fantastyczny gość – ale teraz jest mój czas.

 

– Jest niesamowicie mocny – powiedział o Fergusonie Oliveira w wywiadzie z MMAFighting.com– Ma swój własny, unikalny styl walki. Robi dużo obrotowych łokci, obrotowych backfistów, obrotowych kopnięć. Idzie po sprowadzenia w zupełnie inny sposób. Wiem, z jakimi trudnościami wiąże się ta walka. Zdajemy sobie sprawę, jakie czekają nas problemy, ale to mój czas.

 

Bukmacherskim faworytem walki jest Tony Ferguson. Za Amerykaninem niewątpliwie przemawia gigantyczne doświadczenie, oktagonowa kreatywność oraz niezłomny charakter, ale… Kto wie, jak na 36-letnim już zawodnik odbije się okrutne lanie, jakie w maju sprawił mu wspomniany Justin Gaethje? Charles Oliveira jest młodszy, prawdopodobnie też szybszy. W ostatnich latach dokonał gigantycznego progresu w stójce, a parter zawsze miał bajeczny. Trudno zatem spisywać go tutaj na straty.

Related Articles