Bez zmian na tronie kategorii muszej UFC! W sobotę w Las Vegas Deiveson Figueiredo w świetnym stylu obronił pas mistrzowski.
Alex Perez był tylko tłem dla kapitalnie dysponowanego mistrza kategorii muszej Deivesona Figueiredo w pojedynku wieńczącym sobotnią galę UFC 255 w Las Vegas.
Od pierwszych sekund starcia Brazylijczyk walczył w swoim stylu, czyli metodycznie i niespiesznie, ale jednocześnie bezkompromisowo. Innymi słowy, szukał skończenia.
Odnalazł je w niespełna dwie minuty w parterze. W kotłowaninie kapitalnie wybrał głowę Amerykanina, zapinając ciasną gilotynę. Wydawało się co prawda, że Perez jest bliski ucieczki, ale nie wytrzymał – poddał walkę.
Tym samym rewelacyjnieusposobiony Brazylijczyk po raz pierwszy obronił tytuł mistrzowski, odnosząc już trzecie zwycięstwo w tym roku – i trzecie przez skończenie.
A real problem!
@Daico_Deiveson looks UNSTOPPABLE at 125. #UFC255 pic.twitter.com/7AHvEOrvVZ
— UFC (@ufc) November 22, 2020
– Jestem bardzo cierpliwy – powiedział podczas konferencji prasowej po gali, podsumowując swój występ. – Wiem, że ten pas należy do mnie. Wiem, że będę mistrzem przez długi czas. Nie mam na sobie żadnej presji. Wyszedłem tutaj i zrobiłem dokładnie to, co zapowiadałem – a mówiłem, że poddam go w pierwszej rundzie.
Tymczasem zaraz po gali okazało się, że na zwycięstwie z Alexem Perezem Deiveson Figueiredo nie zakończy 2020 roku. Do oktagonu powróci bowiem już 12 grudnia, podczas gali UFC 256 krzyżując pięści z Brandonem Moreno. W sobotę Meksykanin pokonał Brandona Royvala, torując sobie w ten sposób drogę do mistrzowskiej potyczki z Brazylijczykiem.
Skąd tak niespodziewane zestawienie? Otóż, z gali UFC 256 wypadło mistrzowskie starcie w 135 funtach pomiędzy Petrem Yanem i Aljamainem Sterlingiem. Organizatorzy byli zatem zdeterminowani, aby do dodać do rozpiski inny mistrzowski pojedynek – a że Deiveson Figueiredo i Brandon Moreno odnieśli w sobotę szybkie zwycięstwa, wychodząc z oktagonu bez żadnych obrażeń…
– Zniszczę go – zapowiedział Figueiredo, nawiązując do potyczki z Moreno. – Złamię go. Brandon Morego opowiadał wiele bzdur. To sprawa osobista. Zniszczę Brandona Moreno.
W co-main evencie sobotniej gali wielkiego widowiska nie uświadczono. Mistrzyni wagi muszej Valentina Shevchenko przegrała co prawda drugą rundę walki z Jennifer Maią, ale w pozostałych czterech była wyraźnie lepsza, przeważając w obszarze stójkowym oraz zapaśniczo-parterowym. Ostatecznie wygrała jednogłośną decyzją sędziowską, po raz czwarty broniąc tytułu mistrzowskiego 125 funtów.
No better tradition #UFC255 pic.twitter.com/A8PmqcCxaC
— UFC (@ufc) November 22, 2020
Grzechem byłoby nie wspomnieć o Joaquinie Buckleyu. Opromieniony spektakularnym nokautem sprzed kilku tygodni – zdaniem wielu: najlepszym w historii UFC – Amerykanin miał na sobie sporą presję w starciu z Jordanem Wrightem. Oczekiwania fanów były bowiem gigantyczne.
Buckley nie zawiódł. Po raz kolejny spisał się fantastycznie, ciężko nokautując rywala – tym razem ciosami – na początku drugiej rundy.
ANOTHER highlight for the reel!
@NewMansa94 picking up right where he left off! #UFC255 pic.twitter.com/OkMsPHUbKW
— UFC Europe (@UFCEurope) November 22, 2020