Zwycięzca wieńczącej galę UFC Fight Night walki pomiędzy Thiago Santosem i Gloverem Teixeirą uczyni ważny krok w drodze do pojedynku o złoto – ale czy go sobie zagwarantuje?
Jeszcze niedawno wydawało się, że pojedynek Thiago Santosa z Gloverem Teixeirą, który uświetni sobotnią galę UFC Fight Night w Las Vegas, stanowić będzie eliminator do starcia ze świeżo upieczonym mistrzem kategorii półciężkiej Janem Błachowiczem.
Takim mianem brazylijsko-brazylijski bój od dawna określał sternik UFC Dana White. Ba! Sam Cieszyński Książę jak mantrę powtarzał, że starcie to wyłoni jego przeciwnika na pierwszą obronę pasa mistrzowskiego, po który sięgnął we wrześniu w Abu Zabi, nokautując w ramach gali UFC 253 Dominicka Reyesa.
Wszystko zmieniło się jednak w sobotę. Dana White obwieścił bowiem niespodziewanie, że do pierwszej obrony złota polski mistrz stanie naprzeciwko… mistrza kategorii średniej Israela Adesanyi, który łypie w kierunku drugiego tytułu mistrzowskiego. Obaj zawodnicy w ostatnich dniach potwierdzili plany amerykańskiego promotora, a do podpisania kontraktów brakuje tylko wypracowania dogodnego dla Polaka i Nigeryjczyka terminu – Błachowicz chciałby bowiem walczyć w marcu, a Nigeryjczyk już w lutym. Wydaje się jednak, że jest to tylko formalność.
Tym samym walka wieczoru sobotniej gali UFC pomiędzy Santosem i Teixeirą została relegowana ze statusu eliminatora do miana pojedynku o dużym znaczeniu dla rozgrywki mistrzowskiej w 205 funtach. Nie sposób co prawda wykluczyć, że zwycięzca ostatecznie powalczy jednak w następnym starciu o złoto, ale prawdopodobieństwo takiego scenariusza mocno spadło z uwagi na plany zestawienia Błachowicza z Adesanyą.
Okazuje się jednak, że Thiago Santos nadal nie traci nadziei.
– Kilka tygodni temu Dana White powiedział, że moja walka z Gloverem wyłoni kolejnego pretendenta, a teraz miejsce to zajął Adesanya – powiedział Brazylijczyk w rozmowie z Sherdog.com. – Ale poczekajmy. Walcząc dla UFC przez siedem lat, nauczyłem się dwóch rzeczy: po pierwsze – to fani decydują o zestawieniach, a po drugie – dopóki kontrakty nie zostały podpisane, wszystko się może wydarzyć.
– Jestem pewien, że jeśli ja albo Glover damy świetny występ, fani będą chcieli zobaczyć zwycięzcę w starciu o pas.
Thiago Santos nie był widziany w akcji od lipca ubiegłego roku, gdy po piekielnie wyrównanej walce o tytuł mistrzowski uległ niejednogłośną decyzją sędziowską Jonowi Jonesowi. Z pojedynku tego wyszedł jednak z pozrywanymi więzadłami w obu kolanach – stąd tak długi rozbrat z oktagonem.
41-letni Glover Teixeira przeżywa z kolei drugą młodość. Może pochwalić się serią czterech zwycięstw – w tym trzech przed czasem – co nie przydarzyło mu się od 2013 roku.
Wyraźnym bukmacherskim faworytem jest jednak Thiago Santos. Nie ulega bowiem wątpliwości, że w obszarze stójkowym Marreta będzie piekielnie niebezpieczny, szczególnie w początkowej fazie pojedynku. Glover Teixeira zdecydowanie szybkością i defensywą stójkową nie zachwyca. Rzecz jednak w tym, że Glover to kawał twardziela z dobrą kondycją i bardzo mocnym parterem. Jeśli przetrwa pierwszą rundę, kto wie, czy z czasem nie przejmie sterów walki w swoje ręce.
Never… ever… get into a brawl with @TMarretaMMA
He makes his long awaited return – Saturday on ESPN2 & #ESPNPlus pic.twitter.com/UfktGGOTrQ
— UFC (@ufc) November 4, 2020
W co-main evencie wydarzenia rozpędzony dwoma zwycięstwami Tanner Boser stanie do najważniejszej walki w swojej sportowej karierze, mierząc się z zaprawionym w bojach Andreiem Arlovskim. Zwycięstwo może utorować Kanadyjczykowi drogę do starć z szeroką czołówką kategorii ciężkiej.