Skip to main content

Sobotnią galę UFC 284 uświetni starcie, jakiego w oktagonie amerykańskiego giganta jeszcze nie było.

Bezprecedensowy pojedynek zwieńczy galę UFC 284, która odbędzie się w sobotę w Perth. Na jego szali znajdzie się nie tylko tytuł mistrzowski kategorii lekkiej, który jest w posiadaniu Islama Makhacheva, ale także status najlepszego zawodnika P4P, którym pochwalić może się Alexander Volkanovski. Nigdy wcześniej w historii UFC naprzeciwko siebie nie stawali zawodnicy sklasyfikowani na miejscach 1. i 2. w rankingu P4P – a tak właśnie stanie się w sobotę, gdy rozdający karty w wadze piórkowej Volkanovski powalczy o drugi pas, krzyżując pięści ze stającym do jego pierwszej obrony Makhachevem.

Obaj zawodnicy mogą pochwalić się bajecznymi statystykami. Bilans Australijczyka wynosi 25-1, a Dagestańczyka 23-1. Volkanovski znajduje się na fali aż dwudziestu dwóch zwycięstw – w tym dwunastu w UFC, gdzie jest niepokonany – podczas gdy Makhachev wygrał jedenaście ostatnich starć.

Islam Makhachev – następca niepokonanego mistrza wagi lekkiej i swojego przyjaciela Khabiba Nurmagomedova – rozsiadł się na tronie 155 funtów w październiku zeszłego roku, koncertowo rozprawiając się z Charlesem Oliveirą. Rozdający od lat karty w kategorii piórkowej Alexander Volkanovski już czterokrotnie obronił pas. W poszukiwaniu nowych wyzwań i historycznych dokonań Australijczyk zdecydował się na migrację do cięższej wagi, aby sięgnąć po drugą koronę.

Zdecydowanym bukmacherskim faworytem zawodów jest jednak Dagestańczyk, który bez wątpienia będzie miał po swojej stronie przewagę masy i siły. Makhachev wyróżnia się przede wszystkim w płaszczyźnie zapaśniczo-parterowej, będąc absolutnym gigantem w walce na chwyty. Jeśli obali Volkanovskiego – a nie ulega wątpliwości, że taki będzie jego cel – walczący przed własną publicznością Australijczyk znajdzie się w ogromnych tarapatach.

Z drugiej zaś strony, także Volkanovski ma swoje atuty. Może i jest niższy i nie będzie tak silny, ale posiada lepszą stójkę – ma też dłuższy zasięg ramion – i bez wątpienia będzie szybszy. Jeśli zdoła powstrzymać zapaśnicze zapędy Makhacheva, zrobi się tutaj naprawdę ciekawie.

Interesująco zapowiada się także co-main event gali pomiędzy Yairem Rodriguezem i Joshem Emmettem. Na jego szali znajdzie się tymczasowy tytuł mistrzowski kategorii piórkowej – najprawdopodobniej zatem starcie to wyłoni kolejnego przeciwnika dla Alexandra Volkanovskiego, bez względu na wynik jego starcia z Islamem Makhachevem.

Emmett to kowadłoręki rębajło, który jest też sprawny w płaszczyźnie zapaśniczej. Rodriguez z kolei gigantem zapaśniczym może nie jest, ale jego stójka to absolutna poezja. Nikt w całym UFC nie posiada bogatszego arsenału nieprawdopodobnie kreatywnych kopnięć aniżeli latający – chciałoby się rzec – Meksykanin.

Trudno zatem dziwić się, że faworytem zawodów jest Rodriguez. W stójce “Pantera” będzie szybszy, wszechstronniejszy, zwinniejszy. Emmett musi tutaj liczyć na swoje cegłówki w pięściach – bo uderza naprawdę mocno – albo grę zapaśniczą. Czy jednak będzie w stanie obalać niebywale szybkiego rywala?

Warto wspomnieć też o starciu Jacka Delli Maddaleny z Randym Brownem, które poprzedzi dwa mistrzowskie boje. Australijczyk robi prawdziwą furorę w UFC, mogąc pochwalić się trzema zwycięstwami przez nokauty w pierwszych rundach. Dysponujący kapitalnymi warunkami fizycznymi Jamajczyk stanowi jednak – przynajmniej na papierze – największe wyzwanie w dotychczasowej karierze Maddaleny. W ocenie bukmacherów nieszczególnie jednak duże – Australijczyk jest bowiem zdecydowanym faworytem.

Related Articles