To nie była dobra gala! Sobotnie UFC Fight Night okazało się wydarzeniem mocno rozczarowującym, nafaszerowanym decyzjami sędziowskimi jak wielkanocna baba rodzynkami!
Sędziowie punktowi mieli ręce pełne roboty w sobotni wieczór w Las Vegas. Decydowali bowiem o wynikach aż dziesięć spośród jedenastu pojedynków, jakie odbyły się podczas gali UFC Fight Night. Pracy punktowym oszczędziła jedynie mocno faworyzowana przez bukmacherów Taila Santos, która rozbiła i już w pierwszej rundzie poddała Joanne Wood.
W walce wieczoru wydarzenia Ketlen Vieira po widowisku dalekim od emocjonującego pewnie wypunktowała Mieshę Tate. Brazylijka nie forsowała tempa i aktywnością nie grzeszyła, ale nie miała większych problemów z rozbijaniem zdecydowanie defensywą stójkową niegrzeszącej Amerykanki. Ta ostatnia skończyła zresztą walkę bardzo mocno porozbijana.
HOW GAME ARE THESE TWO?!
Competitive 25 put in here, will the comeback continue? #UFCVegas43 pic.twitter.com/QKmwKmAgo8
— UFC Europe (@UFCEurope) November 21, 2021
Fajerwerków nie stwierdzono też w co-main evencie gali. Tam niepokonany Sean Brady w starciu z Michaelem Chiesą postawił na zapasy, dwie pierwsze rundy wygrywając poprzez kontrolę w parterze. Podbramkowych sytuacji i ostrych spięć było jednak jak na lekarstwo. Zdając sobie sprawę, że przegrywa na kartach sędziowskich, w trzeciej rundzie Maverick mocno podkręcił tempo i nawet zachwiał rywalem, ale nie był w stanie utrzymać walki na nogach.
Werdykt był wobec tego formalnością. Wszyscy sędziowie wskazali na szlifującego nieskazitelny bilans do 15-0 i odnoszącego piąte zwycięstwo w oktagonie amerykańskiego giganta Seana Brady'ego. 29-latek włączył się tym samym do rozgrywki o najwyższe laury w kategorii półśredniej.
The biggest win of @SeanBradyMMA's career
[#UFCVegas43 | Main Card LIVE on @ESPNPlus ] pic.twitter.com/IB8LOcDxbc
— UFC (@ufc) November 21, 2021
Zdecydowanie najlepsze widowisko – nagrodzone zresztą bonusem za "Walkę Wieczoru" – dali Adrian Yanez i Davey Grant, którzy skrzyżowali rękawice w starciu otwierającym kartę główną gali. Ten pierwszy był co prawda zdecydowanym bukmacherskim faworytem, ale w oktagonie tak wielkich różnic nie stwierdzono.
Obaj zawodnicy przez piętnaście minut okładali się ciosami i kopnięciami, uprzejmości sobie nie szczędząc. Amerykanin był w swoich poczynaniach zdecydowanie bardziej wyrafinowany, techniczny, podczas gdy chaotyczny chwilami Brytyjczyk rozpuszczał ochoczo ręce w poszukiwaniu nokautu, nieszczególnie kalkulując.
WHAT A FIGHT
[ #UFCVegas43 is LIVE on @ESPNPlus ] pic.twitter.com/wO91QI5NiO
— UFC (@ufc) November 20, 2021
Po piętnastu minutach wyrównanej walki sędziowie jednogłośni nie byli, wskazując w stosunku 2 x 29-28, 27-30 na Amerykanina, który tym samym odniósł już czwarte zwycięstwo z rzędu w oktagonie UFC. Niewykluczone, że po tej wiktorii Yanez zadebiutuje w czołowej piętnastce rankingu kategorii koguciej.
Zwycięzca wziął teraz na celownik innego świetnego uderzacza Seana O'Malleya, rzucając mu wyzwanie podczas konferencji prasowej po gali. Sugar ma już co prawda zaplanowaną walkę – w grudniu stanie w szranki z Raulianem Paivą – ale szybko odpowiedział za pośrednictwem mediów społecznościowych, że jest w pełni gotów na konfrontację z Adrianem Yanezem.
Warto wspomnieć też o cennym zwycięstwie Raniego Yahya, który po gigantycznych tarapatach w rundzie pierwszej – został rozbity w stójce, zaliczając nawet deski – wygrał parterową kontrolą dwie kolejne, ostatecznie kończąc zawody z tarczą.