Skip to main content

Miniony weekend był nafaszerowany mocnymi galami MMA jak dobra wielkanocna baba rodzynkami – było się czym delektować.

W Rijadzie odbyła się pierwsza gala PFL od czasu, gdy organizacja ta przejęła drugą siłę światowego MMA, Bellatora. W sześciu aż walkach naprzeciwko siebie stanęli zawodnicy obu organizacji. Rywalizacja ta nie zakończyła się dla PFL dobrze. Aż pięć z tych starć padło łupem zawodników Bellatora. Rzecz jednak w tym, że w najważniejszym pojedynku – walce wieczoru – triumfował zawodnik PFL Renan Ferreira. Brazylijski król wagi ciężkiej potrzebował 21 li tylko sekund, aby znokautować reprezentującego Bellatora Ryana Badera. Wiktorią tą Renan Ferreira najprawdopodobniej zapewnił sobie kasowe starcie z Francisem Ngannou.

W Gliwicach walczono natomiast w ramach gali KSW Epic. Fani obejrzeli łącznie dziesięć walk w siedmiu aż różnych formułach. Gala ta miała swoje dobre i bardzo dobre momenty – tych było najwięcej – ale także fatalne. Kapitalnie wypadł turniej wagi półciężkiej, który padł łupem Rafała Haratyka. “Polski Czołg” pokonał w finale młodszego o dekadę Damiana Piwowarczyka, sięgając po tytuł mistrzowski.

Nie brakowało też w Gliwicach efektownych skończeń i szalonych wymian. Fantastycznym lewym sierpem w walce z Bogdanem Gnidko popisał się Ivan Erslan, a Muslim Tulshaev skończył Konrada Rusińskiego soccer-kickami i stompami. Rewelacyjną formą w walce na zasadach Muay Thai błysnął Vaclak Sivak, który koncertowo rozprawił się z Michałem Królikiem.

KSW Epic miało też swoje słabsze momenty. Żadnych fajerwerków nie stwierdzono w grapplingowym starciu pomiędzy Philem De Friesem i Joshem Barnettem. Zawodnicy przez 10 minut mocowali się w klinczu i parterze, nie będąc w stanie się poddać.

Ogromny niedosyt pozostawiła też walka wieczoru, w której na bokserskich zasadach za łby wzięli się Mamed Khalidov i Tomasz Adamek. Czeczen zdecydowanie górował nad “Góralem” szybkościowo, ale w jego poczynaniach nie brakowało chaosu, a chwilami nawet płochliwości. Z kolei Adamek był przeraźliwie wolny, poruszając się jak wóz z węglem. To nie była miła dla oka walka.

Khalidov był skuteczniejszy i trafiał częściej, ale do czwartej rundy nie wyszedł. Nabawił się bowiem kontuzji dłoni. W rezultacie wiktoria przez techniczny nokaut na skutek kontuzji padła łupem Tomasza Adamka.

W mieście Meksyk odbyła się gala UFC Fight Night. Meksykańscy fani najmilej nie będą jej jednak wspominać. Co prawda w rywalizacji Meksyk vs. reszta świata wygrali 6-4, ale dwie najważniejsze walki wieczoru padły łupem reszty świata – choć odnotować trzeba, że jej reprezentanci także mają meksykańskie korzenie.

W walce wieczoru Brandon Royval udanie zrewanżował się Brandonowi Moreno za porażkę z 2020 roku. Starcie było jednak bardzo bliskie i wydaje się, że mogło pójść w dwie strony. Sędziowie niejednogłośnie orzekli jednak o wiktorii Royvala, który tym samym wraca w okolice mistrzowskiej rozgrywki w wadze muszej.

Z kolei w co-main evencie – także rewanżu – Yair Rodriguez był w pierwszej rundzie o włos od skończenia Briana Ortegi. Meksykański Amerykanin przetrwał jednak piekielnie trudne chwile, a potem przejął stery walki w swoje ręce – obalał Rodrigueza, męczył go z góry. W trzeciej rundzie Ortega poddał rywala trójkątem rękami, powracając tym samym na zwycięskie tory po dwóch z rzędu porażkach i udanie rewanżując się Meksykaninowi za porażkę z 2022 roku.

Related Articles