Srogi wieczór – a w Polsce noc – szykuje się dla fanów MMA w sobotę. W Las Vegas odbędzie się bowiem kapitalnie zapowiadająca się gala UFC 269.
Ostatnią numerowaną galę amerykańskiego giganta w tym roku uświetni pojedynek na szczycie kategorii lekkiej pomiędzy zasiadającym na jej tronie Charlesem Oliveirą i byłym tymczasowym mistrzem Dustinem Poirierem.
The last PPV of the year is ALMOST HERE
[ #UFC269 | Saturday | Live on ESPN+ PPV: https://t.co/bN0K8eAW0O ] pic.twitter.com/Izmc7dNNE2
— UFC (@ufc) December 9, 2021
Pomimo względnie młodego wieku – mają po 32 lata – obaj zawodnicy posiadają gigantyczne doświadczenie, wojując pod sztandarem UFC od ponad dekady. O ile jednak Poirier zawsze należał do czołówki czy to kategorii piórkowej, gdzie występował przez kilka pierwszych lat, czy później lekkiej, to również wojujący na początku w 145 funtach Brazylijczyk za elitarnego zawodnika uważany nigdy nie był. Przeplatał zwycięstwa z porażkami – czasami nawet dwoma z rzędu! – na domiar złego kilka razy nie będąc w stanie zmieścić się w limicie kategorii piórkowej. Innymi słowy, toczył już w swojej karierze walki o to, aby utrzymać się w UFC.
Jednak w 2018 roku – już w kategorii lekkiej, do której przeniósł się na stałe – Do Bronx rozpoczął nieprawdopodobny rajd, zwieńczony sięgnięciem po tytuł mistrzowski. Jak do tego doszło? Otóż, ośmioma wiktoriami z rzędu – między innymi z Tonym Fergusonem czy Kevinem Lee – Brazylijczyk utorował sobie drogę do pojedynku o tron, opuszczony przez emerytowanego już Khabiba Nurmagomedov. W maju tego roku w mistrzowskim boju przetrwał trudne chwile w pierwszej rundzie, w drugiej nokautując Michaela Chandlera. Tym samym w 28. występie w oktagonie UFC sięgnął po najwyższy laur.
W latach 2011-2014 Dustin Poirier był dwukrotnie bliski walki o złoto 145 funtów, ale porażka z Conorem McGregorem w 2014 roku ostatecznie zakończyła jego przygodę z tą dywizją. Przeniósłszy się do wagi lekkiej, pięć lat później sięgnął tam po tymczasowy pas mistrzowski, pokonując Maxa Hollowaya. W starciu unifikacyjnym zmuszony był co prawda uznać wyższość wspomnianego Khabiba Nurmagomedova, ale niepowodzenie to powetował sobie trzema kolejnymi zwycięstwami – z Danem Hookerem oraz dwoma tegorocznymi z Conorem McGregorem, któremu srogo zrewanżował się za klęskę z 2014 roku. Wiktorie te pozwoliły mu wrócić do rozgrywki o złoto.
– Jeśli w sobotę sięgnę po mistrzostwo, zrealizuję wszystkie cele, jakie sobie postawiłem – powiedział Poirier podczas konferencji prasowej przed galą. – Ustawiłem rodzinę. Finansowo jesteśmy w dobrym miejscu. Prowadzę inne biznesy. Cel zrealizowany.
– Mówiłem wcześniej, że będę miał w sobotę 25 minut, aby uczynić życie sprawiedliwym. Ale to będzie 25 minut, aby zapisać się na kartach historii na zawsze. 25 minut do wieczności. Tak na to patrzę. Już nikt ci tego nie odbierze. Jeśli raz zostajesz mistrzem, jesteś nim zawsze. To bardzo ważne dla mnie i dla mojej żony.
– To mocny zawodnik – powiedział z kolei o Poirierze Oliveira. – Rozumiem, że jest twardym, kompletnym zawodnikiem. Bardzo silny, bardzo dobry boks, dobre zapasy. Wszyscy wiedzą, że lubi walczyć na dystansie pięciu rund. Ale myślę przede wszystkim o tym, co sam robię i co sam wnoszę do gry. To się liczy. I tak będzie w tej walce.
– Jak mówiłem, to twardy zawodnik. Rozumiem, że jest mocny na wielu płaszczyznach, ale widzieliście, co jestem w stanie robić w walce. Zawsze byłem bardzo niebezpieczny w parterze, ale widzieliście ostatnio, że rozwinąłem się też w stójce. Skupiam się na sobie i na tym, aby wykonać swoją robotę.
Niewielkim bukmacherskim faworytem pojedynku jest amerykański pretendent. Wydaje się bowiem, że starcie wyjdzie poza drugą czy trzecią rundę, do gry wejdzie jego doświadczenie z 5-rundowych walk, a także twardy charakter i doskonała kondycja. Nie ulega natomiast wątpliwości, że brazylijski mistrz będzie niezwykle groźny w pierwszych minutach – szczególnie w parterze, gdzie dysponuje bajecznymi wręcz umiejętnościami, potwierdzonymi rekordowymi 14 zwycięstwami przez poddania w UFC.
Brazylijsko-amerykańskie starcie nie jest jedynym w rozpisce UFC 269, na szali którego znajdzie się tytuł mistrzowski. W co-main evencie gali podwójna mistrzyni Amanda Nunes stanie bowiem do obrony tytułu kategorii koguciej, wychodząc do boju z Julianną Peną.
Ponadto w karcie walk gali znalazło się jeszcze kilka interesujących zestawień. Santiago Ponzinibbio i Geoff Neal powalczą o przybliżenie się do rozgrywki mistrzowskiej w wadze półśredniej, a były champion 135 funtów Cody Garbrandt zadebiutuje w wadze muszej, krzyżując pięści z Kaiem Karą-France. Wreszcie robiący furorę w UFC Sean O'Malley pójdzie w oktagonowe tany z charakternym Raulianem Paivą.