Skip to main content

Nie rozpieścili fanów matchmakerzy UFC na okoliczność sobotniej gali UFC Fight Night, która odbędzie się w San Diego – choć wcale nie musi to oznaczać, że wydarzenie nie będzie obfitować w emocje, bo często bywa tak, że słabsze “na papierze” gale okazują się tymi nafaszerowanymi nokautami i poddaniami.

Ze świecą szukać wielkich nazwisk w rozpisce sobotniej gali UFC Fight Night, ale na dwa pojedynki warto zwrócić szczególną uwagę – wieńczący wydarzenie bój Dominicka Cruza z Marlonem Verą oraz starcie debiutującego w oktagonie amerykańskiego giganta Łukasza Brzeskiego z Martinem Budayem.

Walka wieczoru zapowiada się intrygująco. Rękawice skrzyżują w niej wspomniani Dominick Cruz – były mistrz wagi koguciej – oraz idący jak burza Marlon Vera. Pojedynek ten może wyłonić kolejnego pretendenta do walki o tytuł mistrzowski ze zwycięzcą październikowej konfrontacji na szczycie 135 funtów pomiędzy Aljamainem Sterlingiem i TJ-em Dillashawem, choć… Wcale nie musi tak się stać, bo niebawem odbędą się jeszcze dwa szalenie istotne dla układu sił w dywizji starcia – Jose Aldo z Merabem Dvalishvilim oraz Petra Yana z Seanem O’Malleyem. Nie ulega jednak wątpliwości, że zawodnik, który wygra w sobotę, włączy się do gry o najwyższe laury.

Gdy w 2020 roku prześladowany przez wiele lat przez kontuzje Dominick Cruz powrócił do oktagonu po prawie 4-letnim z nim rozbratem, w mistrzowskim starciu przegrywając przez techniczny nokaut z Henrym Cejudo, wydawało się, że jego czas bezpowrotnie przeminął. A jednak “Dominator” broni składać nie zamierzał – i nie złożył. Zakasawszy rękawy, wygrał dwa następne starcia – z Caseyem Kenneyem i Pedro Munhozem – nie pozostawiając wątpliwości, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w rywalizacji o tron.

– Dlaczego miałbym brać tę walkę, jeśli nie mierzyłbym w tytuł mistrzowski? – powiedział 37-letni już Cruz podczas konferencji prasowej przed sobotnią galą. – Nie miałoby to sensu.

– Siedzę przed wami i nadal rywalizuję, pomimo iż wszyscy sądzili, że nie jestem już w stanie. Mając, na uwadze, że wszyscy twierdzą, że z powodu kontuzji już mnie tu nie powinno być, prawdopodobnie dla wszystkich już zawsze przed każdym pojedynkiem będę underdogiem.

Bukmacherzy nie mają wątpliwości – “Dominator” sporym underdogiem w starciu z rozpędzonym trzema wiktoriami Ekwadorczykiem. Mając na uwadze, że Vera jest młodszy od Cruza o osiem lat, słynie z niebywałej odporności, żelaznej kondycji i wielkiego serca do walki, trudno się dziwić, że jest tutaj faworytem. Amerykanin to jednak szczwany lis z gigantycznym doświadczeniem. Kto wie, czy jego lotny styl walki nie okaże się dla Very znacznie trudniejszą przeprawą, niż mogłoby wynikać z kursów bukmacherskich.

W San Diego swój debiutancki pojedynek pod sztandarem UFC stoczy Łukasz Brzeski.

Polski ciężki zapewnił sobie angaż we wrześniu zeszłego roku, w ramach gali Contender Series pokonując Dylana Pottera. Co prawda później okazało się, że Łukasz stosował środki dopingujące – został za to zawieszony na dziewięć miesięcy, a wynik jego walki z Potterem zmieniono na no-contest – ale otrzymał jednak szansę debiutu. Czy ją w sobotę wykorzysta? Czeka go naprawdę trudne zadanie, bo Martin Buday to silny i twardy zawodnik, który narzuca wysoką presję, dobrze korzystając z klinczu. Polak jest zresztą wyraźnym bukmacherskim underdogiem tego pojedynku, co nie stanowi tutaj zaskoczenia. MMA to jednak nieprzewidywalny sport, w którym czasami o wiktorii decydują milisekundy i milimetry – szczególnie w wadze ciężkiej.

Related Articles