Skip to main content

Nie mieli powodów do narzekań fani zebrani w piątkowy wieczór w Amway Center w Orlando, gdzie odbyła się gala UFC Fight Night.

Wydarzenie okazało się rewelacyjnym widowiskiem, dając jedną z najlepszych walk w tym roku. Aż dziewięć pojedynków nie dotrwało do końcowej syreny – obejrzeliśmy osiem nokautów i jedno poddanie. Tym samym historyczny rekord ośmiu nokautów podczas jednej gali UFC został wyrównany.

Fantastyczny stójkowy pojedynek w daniu głównym wydarzenia stoczyli Stephen Thompson i Kevin Holland. O ile jednak w pierwszych rundach starcie było względnie wyrównane – obaj zawodnicy mieli swoje dobre momenty – tak od rundy trzeciej przewaga “Wonderboya” systematycznie rosła. Górując nad Hollandem szybkościowo, Thompson ostrzeliwał go niezwykle kreatywnymi kopnięciami – nożycowymi, okrężnymi, frontalnymi, obrotowymi, hakowymi, brazylijskimi – raz za razem karcąc go też srogimi kontrami pięściarskimi.

“Trailblazer” okazał się jednak nieprawdopodobnie twardy. Nie padał na deski nawet po zainkasowaniu potężnych kopnięć na głowę. Ba! Tu i ówdzie skutecznie się odgryzał, dosięgając Thompsona sierpami. Oddać też Hollandowi trzeba, że gdy dwukrotnie walka przypadkowo trafiła do parteru – z nim na górze – wracał do stójki, zapraszając tam też rywala. Za punkt honoru postawił bowiem sobie pokonanie “Wonderboya” w szermierce na pieści i kopnięcia. Nie był to jednak dobry pomysł, bo w stójce Thompson dominował tak bardzo, że w rundzie czwartej okrutnie już porozbijany Holland zdanie w końcu zmienił, szukając desperackich obaleń – bez powodzenia.

Ostatecznie narożnik nie dopuścił Kevina Hollanda do piątej rundy. Decyzja ta była w pełni uzasadniona i zrozumiała, bo w czwartej służył on już niemal wyłącznie za worek do obijania dla Stephena Thompsona.

W co-main evencie gali zaprawiony w bojach Rafael dos Anjos udowodnił, że nieprzypadkowo był największym bukmacherskim faworytem gali. Brazylijczyk zdominował parterowo Bryana Barberenę, poddając Amerykanina w drugiej rundzie. Po wszystkim wyzwał do walki… Conora McGregora!

Od oktagonowego trupa do oktagonowego trupa nadal kroczy wzbudzający postrach Sergey Pavlovich. W Orlando Rosjanin w niespełna minutę zdemolował Taia Tuivasę, odnosząc już piąte z rzędu zwycięstwo przez nokaut w pierwszej rundzie. Kowadłoręki Pavlovich najprawdopodobniej wiktorią tą utorował sobie drogę do mistrzowskiej rozgrywki w kategorii ciężkiej.

Trzy pozostałe walki w karcie głównej także zakończyły się nokautami. Matheus Nicolau rozbił w pył Matta Schnella, fundując mu dwa knockdowny przed skończeniem. Roman Dolidze rewelacyjnie unieruchomił w parterze Jacka Hermanssona, kończąc go uderzeniami z góry, a Eryk Anders sterroryzował Kyle’a Daukasa, nokautując go w drugiej odsłonie.

Related Articles