Skip to main content

W sobotę w Las Vegas odbędzie się pierwszy z trzech bardzo ważnych pojedynków w rozgrywce o najwyższe laury w wadze średniej UFC.

 

Sobotnią galę UFC Fight Night zwieńczy starcie pomiędzy czołowymi zawodnikami kategorii średniej – sklasyfikowanym na 10. miejscu w rankingu Kevinem Hollandem i okupującym 7. lokatę Derekiem Brunsonem.

 

Holland ma za sobą fantastyczny rok – zdecydowanie najlepszy w karierze. W 2020 roku stoczył bowiem w oktagonie amerykańskiego giganta pięć pojedynków, wszystkie z nich zwyciężając, w tym cztery przed czasem. W ten sposób utorował sobie drogę do czołówki 185 funtów.

– 2020 rok był dla mnie niesamowity – powiedział Kevin podczas konferencji prasowej przed galą. – 2021 ma potencjał, aby być jeszcze lepszym. Tego samego miesiąca zeszłego roku miałem walczyć w Londynie z Jackiem Marshmanem, a teraz walczę z czołową dziesiątką dywizji.

 

– Co prawda na walkę przewidziano 25 minut, ale mam nadzieję, że skończę go w dwie, bo nie zamierzam bić się tak długo. Tak więc jest wspaniale. Fantastycznie. Popatrzcie, jak daleko zaszliśmy w ciągu roku.

 

– Jeśli tylko wyjdę tam i zrobię to, co Kevin zawsze robi, będzie to wyjątkowa walka. Jeśli obejrzycie dowolną walkę z moim udziałem – wygraną, przegraną, zremisowaną – to wiecie, że zawsze wychodzę tam, żeby się bić. Kev to Kev. Jeśli goście mnie kończą, to na ogół wtedy, gdy jestem zmęczony. Teraz jednak mocno szlifowałem wytrzymałość i kondycję. Nie muszę wygrać w jakiś spektakularny sposób, ale tak właśnie wygram.

 

Gdy z kolei Derek Brunson w latach 2016-2018 przegrał aż cztery z sześciu walk, wydawało się, że jego przygoda z UFC może niebawem dobiec końca. Jednak trzy zwycięstwa z rzędu – z Eliasem TheodorouIanem Heinischem i Edmenem Shahbazyanem – pozwoliły mu nie tylko zażegnać widmo zwolnienia z UFC, ale też włączyć się ponownie do rozgrywki o najwyższe trofea w dywizji.

 

– Moim celem zawsze był pas mistrzowski – powiedział Brunson. – Byłem bardzo blisko, ale dwukrotnie przegrałem w eliminatorach do walki o pas. Byłem zbyt agresywny. Jeśli jednak wygram ten pojedynek teraz, następna walka będzie naprawdę duża. Nie miałbym nic przeciwko, aby była już o pas. W końcu będę miał wtedy cztery zwycięstwa z rzędu.

 

Starcie to jest jednym z trzech najważniejszych, do jakich dojdzie w najbliższym czasie w kategorii średniej – obok konfrontacji Darrena Tilla z Marvinem Vettorim oraz Roberta Whittakera z Kelvinem Gastelumem. Zwycięzca – szczególnie jeśli wygra efektownie – uczyni ważny krok w kierunku titleshota.

 

Ochrzczony przez sternika UFC Dana White’a mianem „niewyparzonej gęby” – poniższe nagranie wyjaśnia dlaczego – Kevin Holland jest bukmacherskim faworytem walki.

Młodszy o dziewięć lat od 37-letniego już Brunsona Holland jest sprawniejszym, szybszym i wszechstronniejszym stójkowiczem, który posiada też sporą przewagę zasięgu. Wydaje się, że w płaszczyźnie kickbokserskiej powinien zdecydowanie rozdawać karty. Swoich szans Derek prawdopodobnie poszuka zatem w obaleniach i pracy z góry.

Niezwykle ciekawie zapowiada się też co-main event gali. Tam rękawice skrzyżują powracający po pierwszej zawodowej porażce fantastyczny zapaśnik Gregor Gillespie oraz niepokonany pod sztandarem UFC – wygrał już trzy walki – wyborny stójkowicz Brad Riddell.

 

Wydaje się zatem, że Amerykanin zrobi wszystko, aby przenieść walkę do parteru i dominować z góry, podczas gdy Nowozelandczyk postara się za wszelką cenę utrzymać ją na nogach, tam korzystając ze swojej przewagi w szermierce na pięści i kopnięcia. Bukmacherzy wyraźnie faworyzują Gillespiego.

Related Articles