Skip to main content

Wielkimi krokami zbliża się jedna z najważniejszych walk w historii nadwiślańskiej sceny MMA z Mateuszem Gamrotem w roli głównej.

W sobotę w Las Vegas odbędzie się co prawda gala UFC Fight Night, którą zwieńczy starcie Alexy Grasso z Viviane Araujo, ale nad Wisłą wydarzenie to nie cieszy się większym – by nie rzec: żadnym – zainteresowaniem. Wszystko dlatego, że już 22 października w Abu Zabi do najważniejszej walki w swojej sportowej karierze stanie Mateusz Gamrot.

Były mistrz dwóch kategorii wagowych KSW – piórkowej i lekkiej – w 2020 roku opuścił szeregi polskiego giganta, podążając za sportowymi marzeniami, których spełnienia mógł znaleźć wyłącznie w UFC. Pomimo iż szefowie KSW, Martin Lewandowski i Maciej Kawulski, oferowali wówczas “Gamerowi” nowy, bajeczny kontrakt opiewający na większe pieniądze niż te, które otrzymał na start od Dany White’a i spółki, kudowianin nie dał się skusić. Poszedł za Wielką Wodę, wygodną przystań zostawiając za sobą.

Pierwszy pojedynek w nowych barwach skończył co prawda na tarczy – przegrał kontrowersyjną decyzją sędziowską z Guramem Kutateladze – ale cztery następne wygrał, torując sobie drogę do ścisłej czołówki piekielnie mocno obsadzonej kategorii lekkiej. Ba! W pierwszych pięciu występach w oktagonie amerykańskiego giganta otrzymał aż cztery $50-tysięczne bonusy za “Występy Wieczoru” i “Walki Wieczoru”, szybko z nawiązką rekompensując sobie finansowo odrzuconą ofertę z KSW.

22 października “Gamer” powróci do akcji, w ramach gali UFC 280 w Abu Zabi krzyżując rękawice z rozpędzonym serią siedmiu zwycięstw Beneilem Dariushem. Pojedynek ten – przy korzystnych “wiatrach” – może zaprowadzić zwycięzcę prosto do walki o tytuł mistrzowski 155 funtów. O losach tego ostatniego przesądzi natomiast walka wieczoru arabskiej gali pomiędzy byłym mistrzem Charlesem Oliveirą i Islamem Makhachevem.

Co prawda w rozgrywce o tron wagi lekkiej liczy się też łypiący w kierunku drugiego pasa dominant kategorii piórkowej Alexander Volkanovski, a i mistrzowskich aspiracji nie ukrywają także Dustin Poirier i Michael Chandler, którzy pójdą w oktagonowe tany w grudniu, ale… Jeśli Makhachev pokona Oliveirę, rozsiadając się na tronie, a Gamrot – faworyzowany zresztą przez bukmacherów – upora się z Dariushem, perspektywa walki o mistrzostwo nabierze dla Polaka bardzo realnych kształtów. Rzecz bowiem w tym, że dagestańska ekipa Islama Makhacheva reprezentowana przez legendarnego Khabiba Nurmagomedova nie ma wątpliwości, że to właśnie starcie Mateusza Gamrota z Beneilem Dariushem powinno wyłonić kolejnego pretendenta.

– Teraz liczą się tylko dwaj goście – stwierdził “Dagestański Orzeł” w rozmowie z UFC Russia, zapytany o to, z kim powinien zmierzyć się Makhachev, jeśli zostawi w pokonanym polu Oliveirę. – Tylko dwaj goście: Dariush i Gamrot. Gamrot i Dariush. Zwycięzca tej walki w 100% zasłuży na starcie o pas.

Zupełnie inaczej rzecz ma się natomiast z Charlesem Oliveirą. Nieukrywający pogoni za dużymi pieniędzmi Brazylijczyk zdążył już zapowiedzieć, że jeśli pokona Islama Makhacheva, w kolejnym pojedynku najchętniej stanie do kasowej walki z Conorem McGregorem.

Wydaje się zatem, że w interesie “Gamera” i całej nadwiślańskiej sceny MMA jest wiktoria Dagestańczyka. Aby jednak miała ona jakiekolwiek znaczenie, wcześniej Mateusz Gamrot musi wykonać swoją robotę, pokonując Beneila Dariusha. O tym, czy tego dokona, przekonamy się za nieco ponad tydzień około godzin 20:30 czasu polskiego.

Related Articles