Skip to main content

UFC wraca do Londynu – w sobotę Amerykanie zorganizują w stolicy Anglii pierwszą od trzech lat galę.

Ostatnia gala amerykańskiego giganta w Londynie odbyła się w marcu 2019 roku. W pamiętnym wydarzeniu Jorge Masvidal brutalnie rozprawił się z Darrenem Tillem, rozpoczynając wówczas serię trzech zwycięstw, która wyniosła go na medialne i kasowe szczyty, z których strącił go dwukrotnie Kamaru Usman i ostatnio Colby Covington.

Do stolicy Anglii Dana White i spółka mieli powrócić rok później. Do walki wieczoru desygnowano Leona Edwardsa i Tyrona Woodleya. Wydarzenie zostało jednak odwołane z powodu pandemii.

W sobotę Amerykanie w końcu ponownie zawitają na Wyspy, choć i tym razem nie sposób wykluczyć pewnych komplikacji. Rzecz bowiem w tym, że w walce wieczoru zestawiono Toma Aspinalla z Alexandrem Volkovem. O ile występ tego pierwszego zagrożony nie jest, to inaczej rzecz ma się z Rosjaninem. Nie wiadomo, czy z powodu agresji Rosji na Ukrainę występ Drago nie zostanie jednak w ostatniej chwili odwołany.

Organizatorzy zabezpieczyli się jednak na taką ewentualność. W Londynie w charakterze rezerwowego przebywa… Marcin Tybura! Uniejowianin pozostaje w gotowości na wypadek, gdyby ostatecznie występ Rosjanina odwołano. Czy tak się stanie? Dowiemy się najprawdopodobniej dopiero tuż przed galą.
 

– Podczas tego obozu dokonałem większego progresu niż w ciągu ostatnich dwóch lat – stwierdził podczas konferencji prasowej Tom Aspinall. – Czuję się świetnie. Także pod kątem mentalnym. Jestem skupiony. Sprawia mi toradość. Nawet nie myślę o samym wyniku walki, szczerze mówiąc. Nie zastanawiam się nad tym, jak skończę walkę. Mam to gdzieś, szczerze mówiąc. Po prostu będę siętam świetnie bawił.

– Nie jest dla mnie anonimowym zawodnikiem – powiedział z kolei Volkov. – Walczył z dużymi nazwiskami. Pokonał Andreia Arlovskiego. Oglądałem tę walkę. Uwielbiam takie zestawienia, w których mierzę się z młodym-gniewnym, który zmusza mnie do rozwoju. Takie walki lubię najbardziej.

Kursy na brytyjsko-rosyjskie starcie są niezwykle wyrównane. Minimalnym faworytem zawodów jest w tej chwili rozpędzony serią czterech zwycięstw w UFC – wszystkie odniósł przed czasem – Tom Aspinall.

Bardzo ciekawie zapowiada się co-main event gali. W limicie kategorii piórkowej naprzeciwko siebie staną Arnold Allen oraz powracający do 145 funtów po kilku latach wojaży w wadze lekkiej Dan Hooker.

Sklasyfikowany na 7. miejscu w rankingu Brytyjczyk może pochwalić się serią aż dziesięciu zwycięstw, z których osiem odniósł już pod sztandarem UFC. Nowozelandczyk wygrał co prawda tylko jeden pojedynek z ostatnich czterech, ale występując w kategorii lekkiej, gdzie w pewnym momencie jego bilans wynosił 7-1, wyrobił sobie mocno nazwisko. Zwycięzca uczyni ważny krok w kierunku włączenia się do rozgrywki o najwyższe laury w kategorii piórkowej.

Również i w tym pojedynku kursy są niezwykle bliskie. Obecnie faworytem jest Arnold Allen. Mając na uwagę świetną serię zwycięstw, jaką może się pochwalić Brytyjczyk, trudno się temu dziwić. Z drugiej zaś strony, Nowozelandczyk wojował ze znacznie mocniejszymi przeciwnikami. Będzie miał po swojej stronie przewagę doświadczenia.

Największą gwiazdą gali jest jednak ktoś inny – były mistrz wagi piórkowej Cage Warriors Paddy Pimblett, który obecnie występuje w kategorii lekkiej. Wyróżniający się fryzurą, medialnym gadulstwem i niezwykle ofensywnym stylem walki Brytyjczyk stanie w szranki z Kazulą Vargasem. Będzie to dla niego drugi występ pod flagą UFC po tym, jak w debiucie po szalonym widowisku ubił Luigiego Vendraminiego.

Trudno nie oprzeć się jednak wrażeniu, że Vargas został jednak rzucony Pimblettowi na pożarcie, ku uciesze brytyjskich fanów. Potwierdzają to kursy bukmacherskie – zawodnik z Liverpoolu jest bowiem gigantycznym faworytem.

Related Articles