Skip to main content

Jeszcze kilka tygodni temu nikt nie spodziewał się, że rywalem Derricka Lewisa podczas sobotniej gali UFC 265 będzie Ciryl Gane.

 

Zestawienie pojedynku o tymczasowy pas mistrzowski kategorii ciężkiej pomiędzy Derrickiem Lewisem i Cirylem Gane, który zwieńczy sobotnią galę UFC 265 w Houston, wywołało spore zdziwienie na światowej scenie MMA. Wydawało się bowiem, że rywalem tego pierwszego będzie świeżo upieczony mistrz 265 funtów Francis Ngannou, którego zresztą Amerykanin kilka lat temu pokonał – po bezbarwnej walce, ale jednak.

 

Dla kameruńskiego mistrza, który po tron sięgnął w marcu, nokautując w rewanżu Stipego Miocicia, termin sierpniowy okazał się jednak zbyt szybki. Chciał więcej czasu, celując w powrót do oktagonu we wrześniu. Matchmakerzy UFC nie zamierzali jednak na Predatora czekać. Zależało im, aby w Houston wystąpił tamtejszy bohater Derrick Lewis – a skoro Francis Ngannou okazał się niedostępny, wyszykowali dla Amerykanina Ciryla Gane, na szali pojedynku kładąc tymczasowy pas.

 

Czarna Bestia, bo taki przydomek nosi Derrick Lewis, może pochwalić się serią czterech zwycięstw. Słynący z kowadeł w pięściach Amerykanin był ostatnio widziany w akcji w lutym, brutalnie nokautując Curtisa Blaydesa. Wcześniej w pokonanym polu zostawiał między innymi Alekseia Oleinika czy Ilira Latifiego.

 

Dla Derricka Lewisa będzie to drugie w karierze podejście do walki o złoto. Pierwszego miło wspominał nie będzie. W listopadzie 2018 roku przegrał gładko przez poddanie w drugiej rundzie z Danielem Cormierem.

 

– Lubi trzymać dystans, dużo kopie na nogi i w ten sposób walczy – powiedział Lewis o Gane podczas konferencji prasowej przed galą. – To nudny zawodnik. Chcę jednak dać ekscytującą walkę w moim rodzinnym mieście. Bez względu na to, czy wygram, przegram lub zremisuję, chcę, aby ta walka byłe emocjonująca.

 


– Jest dobry technicznie, co mu się przydaje. Wygląda na dobrego zawodnika. Nie śledzę go zbyt uważnie. Nie przyglądam się jego karierze.

 

Niepokonany w zawodowej karierze – może pochwalić się bilansem 9-0 – Ciryl Gane to ewenement na światową skalę. Pierwszą zawodową walkę w formule MMA stoczył ledwie trzy lata temu, a dziś powalczu o najcenniejsze trofeum na świecie.

Pod sztandarem UFC świetnie poukładany technicznie w obszarze kickbokserskim Francuz stoczył dotychczas sześć walk, wszystkie zwyciężając. Przepustkę do walki o złoto dało mu niedawne zwycięstwo z Alexandrem Volkovem, którego pewnie rozbił na pełnym dystansie.

 

– Wszyscy wiedzą, że największym atutem Derricka jest moc w pięściach – powiedział Ciryl na temat sobotniego rywala. – Ma bomby w pięściach. Pracowaliśmy nad tym, żeby ich unikać. Mieliśmy odpowiednich sparingpartnerów. Celem było jednak utrzymanie dobrej wydolności z uwagi na to, że niedawno walczyłem.

Zdecydowanym bukmacherskim faworytem zawodów jest Francuz, czemu trudno się dziwić. To znacznie bardziej zaawansowany stójkowicz, który posiada przebogaty arsenał uderzeń z obu ustawień. Będzie też miał po swojej stronie zdecydowaną przewagę szybkościową. Z drugiej zaś strony, mając na uwadze ciężkie ręce Lewisa, kto wie, czy nie wystarczy mu jedno li tylko dobre,  uderzenie, aby zgasić Francuzowi światło.

 

Ponadto w Houston dojdzie do kilku innych interesujących pojedynków. W czubie kategorii koguciej legendarny były mistrz 145 funtów Jose Aldo skrzyżuje rękawice z niezwykle agresywnie walczącym krajanem Pedro Munhozem. Z kolei w bardzo ważnej dla układu sił w wadze półśredniej walce rzeźniczo zawsze nastawiony Vicente Luque pójdzie w oktagonowe tany ze specjalistą od parteru Michaelem Chiesą.
 

Do akcji po półtorarocznej przerwie powróci też Karolina Kowalkiewicz. Polka powalczy o przerwanie czarnej serii czterech porażek, mierząc się z Jessicą Penne.

Related Articles