W sobotę fanów MMA czeka kolejny intensywny wieczór – swoje gale zorganizują bowiem tego dnia nadwiślański gigant z KSW oraz światowy lider, UFC.
Sobotnie zmagania zostaną zainaugurowane wieczorem w Trzyńcu wraz z galą KSW 87. Będzie to drugie w historii wydarzenie zorganizowane przez Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego w Czechach. Po raz pierwszy polska organizacja zawitała tam w lutym tego roku z galą KSW 79.
Walka wieczoru będzie miała kapitalne znaczenie dla układu sił w kategorii ciężkiej, zdominowanej od wielu lat przez Phila De Friesa – na jej szali znajdzie się bowiem właśnie titleshot. Powalczą o niego Michal Martinek i Darko Stosić.
Czech i Serb prezentują zupełnie inne podejście do sztuki bitewnej. O ile Martinek jest typem niezwykle mobilnego zawodnika, który uwielbia hasać po całej klatce, kąsając rywali masą uderzeń, to Stosić preferuje ciężkie bomby – szuka półdystansu, by tam rozpuścić ręce. Każde uderzenie w jego wykonaniu ma nokautujący potencjał.
To Serb jest faworytem zawodów – i to sporym – ale jeśli nie będzie w stanie ustawić sobie Czecha pod mocne uderzenia, może napotkać w klatce poważne problemy.
Ciekawie zapowiada się co-main event czeskiej gali, w którym naprzeciwko siebie staną efektownie walczący Roman Szymański i Leo Brichta.
Polak był ostatnio zmuszony uznać wyższość Valeriu Mircei, który przerwał jego serię czterech zwycięstw. Gdyby to Szymański skończył w glorii zwycięzcy, najprawdopodobniej utorowałby sobie drogę do pojedynku o pas mistrzowski wagi lekkiej z Salahdinem Parnassem.
Z kolei Leo Brichta może pochwalić się serią aż dziesięciu zwycięstw, będąc niepokonanym od 2019 roku. W czerwcu zadebiutował nad Wisłą, pokonując niejednogłośną decyzją sędziowską Macieja Kazieczkę.
Faworytem pojedynku jest Szymański. Polak to wszechstronny zawodnik – sprawny stójkowicz i doskonały grappler. Wydaje się, że mieszając te płaszczyzny, może mocno utrudnić zadanie Czechowi, ale Brichcie oddać trzeba, że jest silny, szybki i mocny w obszarze kickbokserskim. O przewracanie go łatwo nie będzie.
Galę UFC Fight Night w Las Vegas zwieńczy pojedynek w kategorii piórkowej pomiędzy zaprawionym w bojach weteranem Edsonem Barbozą i wdrapującym się dopiero na szczyty Sodiquiem Yusuffem. Zwycięzca prawdopodobnie utoruje sobie drogę do czołowej dziesiątki rankingu 145 funtów.
Brazylijczyk to nadal piekielnie niebezpieczny uderzacz z atomowymi lowkickami i niebywale szybkimi kopnięciami na korpus po przekroku. Potrafi zgasić światło każdemu w milisekundę. Rzecz jednak w tym, że ma już na karku 37 lat. Wydaje się, że jest na ostatniej prostej swojej kariery. Młodszy od siedem lat Nigeryjczyk jest tutaj faworytem – mając na uwadze jego wszechstronność, trudno się temu dziwić