W sobotę w Las Vegas odbędzie się gala UFC Fight Night, ale w Polsce cała nadwiślańska scena MMA pochłonięta jest powrotem KSW na warszawski Stadion Narodowy.
Pierwsza gala KSW na Stadionie Narodowym odbyła się nieco ponad sześć lat temu – 27 maja 2017 roku. Na trybunach zasiadło wówczas ponad 57 tysięcy spragnionych igrzysk widzów. Galę KSW 39: Koloseum uświetniło starcie Mameda Khalidova z Borysem Mańkowskim, a swoje umiejętności zaprezentowali też wtedy między innymi Mariusz Pudzianowski, Marcin Różalski, Mateusz Gamrot czy Łukasz Jurkowski.
W sobotę polski gigant wraca na PGE Narodowy. Galę KSW Colosseum II zwieńczy ponownie występ Mameda Khalidova, który tym razem skrzyżuje po raz trzeci rękawice ze Scottem Askhamem.
Pierwsza walka pomiędzy oboma zawodnikami odbyła się w grudniu 2019 roku. Nastawiony wówczas zapaśniczo Brytyjczyk skontrolował Czeczena w parterze, zwyciężając na kartach punktowych. Dziesięć miesięcy później role się jednak odwróciły. Khalidov w ledwie 36 sekund ciężko znokautował Askhama fantastycznym latającym kopnięciem nożycowym.
Niewielkim faworytem przed trylogią jest Khalidov. Może i na karku reprezentant Arrachionu Olsztyn ma już aż 42 lata, ale ostatnimi czasy radzi sobie świetnie, podczas gdy Brytyjczyk nie był widziany w akcji od czasu ich drugiej walki – a zatem wraca po 2,5-letniej przerwie. Stawia to pod znakiem zapytania jego formę. Niewykluczone, że w pierwszych minutach pojedynku będzie musiał zrzucić pewnego rodzaju bitewną rdzę – to stanowić może jednak szansę dla Mameda, który najgroźniejszy jest zawsze na początku walki.
Największy medialny zgiełk towarzyszy jednak innemu pojedynkowi – Mariusza Pudzianowskiego z Arturem Szpilką. Trudno się temu dziwić, bo obaj cieszą się nad Wisłą gigantyczną popularnością, a o ich potencjalnej konfrontacji mówiło się w zasadzie od początku przygody byłego boksera z MMA – czyli od zeszłego roku.
Faworytem walki – i to niemałym! – jest “Pudzian”. Mając na uwadze jego doświadczenie w formule MMA, trudno się temu dziwić. “Szpila” będzie oczywiście piekielnie groźny w stójce – na pewno będzie górował pod kątem techniki i szybkości – ale jeśli walka trafi do parteru – a niewątpliwie z intencjami przeniesienia jej tam wejdzie do klatki Mariusz – były bokser znajdzie się w ogromnych tarapatach.
Na KSW Colosseum II zaplanowano też trzy pojedynki mistrzowskie. Zdecydowanie najciekawiej z nich zapowiada się co-main event, w którym końca dobiegnie panujące obecnie w kategorii lekkiej drukrólewie. Naprzeciwko siebie staną prawowity mistrz Marian Ziółkowski oraz tymczasowy mistrz wagi lekkiej i prawowity piórkowej Salahdine Parnasse. Ze sportowego punktu widzenia jest to zdecydowanie najciekawsze starcie w całej rozpisce.
Bukmacherzy w roli faworyta widzą utalentowanego Francuza. Nie ulega wątpliwości, że pod kątem szybkościowym Parnasse będzie rozdawał karty, ale z drugiej strony, jeszcze nigdy w swojej karierze w KSW nie mierzył się on z zawodnikiem o tak fantastycznych gabarytach jak Ziółkowski. Zasięg ramion Polaka może stanowić dla Francuza spore wyzwanie – zwłaszcza że nasz reprezentant potrafi czynić z niego doskonały użytek.
W dwóch pozostałych mistrzowskich bojach naprzeciwko siebie staną Paweł Pawlak i Tomasz Romanowski – zakończą oni bezkrólewie, jakie zapanowało w wadze średniej po opuszczeniu KSW przez Roberto Soldicia – oraz Jakub Wikłacz i Werlleson Martins, którzy powalczą o tron dywizji koguciej.
Rzesze swoich fanów będą mieć na Narodowym także warszawiacy Arkadiusz Wrzosek oraz Radosław Paczuski. Ten pierwszy powita w formule MMA innego byłego kickboksera Bogdana Stoice, a ten drugi pójdzie w bitewne tany z zaprawionym w bojach weteranem i jednym z pionierów polskiego MMA Michałem Materlą.