W sobotę fanów MMA czeka wielkie święto, bo swoje ostatnie tegoroczne gale – nafaszerowane srogimi pojedynkami – zorganizują KSW oraz UFC.
Sobotnie igrzyska rozpoczną się wieczorem w Gliwicach, gdzie odbędzie się gala KSW 89. Wydarzenie zwieńczy pojedynek, który może zapisać się na kartach historii organizacji. Salahdine Parnasse – mistrz wag piórkowej i lekkiej – powalczy bowiem o historyczny trzeci tytuł mistrzowski, krzyżując rękawice z rozdającym karty w dywizji półśredniej Adrianem Bartosińskim. Jeszcze nigdy w historii polskiej organizacji żaden zawodnik nie dzierżył trzech pasów mistrzowskich.
Francuza czeka jednak piekielnie trudna przeprawa, bo niepokonany w zawodowej karierze Adrian Bartosiński będzie miał po swojej stronie zdecydowaną przewagę siły, także w ciosach. Polak jest zresztą wyraźny bukmacherskim faworytem zawodów. Wydaje się, że może zarówno znokautować Parnasse’a, jak i sponiewierać go zapaśniczo. Trudno jednak skreślać tutaj Francuza, bo to zawodnik niezwykle szybki, zwinny i wszechstronny. Kto wie, może zdoła kąsać Bartosińskiego, pozostając dlań nieuchwytnym celem?
Także w co-main evencie gliwickiej gali na szali znajdzie się tytuł mistrzowski, tyle że wagi średniej. Jej mistrz Paweł Pawlak w pierwszej obronie trony stanie naprzeciwko legendy nadwiślańskiej sceny MMA, Michała Materli.
Pawlak jest zdecydowanym bukmacherskim faworytem gali – największym w całej rozpisce – czemu trudno się dziwić. Będzie bowiem miał po swojej stronie młodość, szybkość, mobilność i kondycję. Materla to oczywiście szczwany lis, który tanio skóry nie sprzeda – słynie wszak z nieprawdopodobnej woli walki – ale nie jest żadną tajemnicą, że najlepsze lata ma już dawno za sobą.
Ponadto w Gliwicach dojdzie do kilku innych ciekawych walk. Naprzeciwko siebie staną Damian Janikowski i Tomasz Romanowski. Pod sztandarem KSW zadebiutuje jeden z najlepszych polskich lekkich w historii Marcin Held, który pójdzie w bitewne tany z Raulem Tutaraulim. Wreszcie swoją pierwszą walkę dla KSW stoczy też były mistrz wagi lekkiej FEN Łukasz Charzewski, który skonfrontuje się z także debiutującym w organizacji Ahmedem Vilą.
O północy czasu polskiego zmagania w ramach gali UFC 296 rozpoczną w Las Vegas najlepsi zawodnicy MMA na świecie. W daniu głównym mistrz wagi półśredniej Leon Edwards stanie do drugiej obrony pasa, mierząc się ze słynącym z niewykorzystywania okazji do zachowania milczenia Colbym Covingtonem.
Pojedynek ten zapowiada się na klasyczną konfrontację stójkowicza z grapplerem. Jamajski mistrz spróbuje utrzymać walkę w stójce, gdzie powinien dyktować warunki gry, podczas gdy amerykański pretendent spróbuje przenieść akcję do parteru, bo tam czuje się jak ryba w wodzie.
Niewielkim faworytem zawodów jest Edwards. Mając na uwadze, że Jamajczyk walczy znacznie częściej, jest niepokonany od lat, a ostatnio podrasował defensywę przed obaleniami, trudno się temu dziwić.
W co-main evencie dojdzie do mistrzowskiego rewanżu w wadze muszej. Dzierżący pas Alexandre Pantoja stanie ponownie w szranki z Brandonem Royvalem, którego poddał nieco ponad dwa lata temu. Dla Brazylijczyka będzie to pierwsza obrona tronu.
W Las Vegas o przerwanie czarnej serii sześciu aż porażek powalczy były tymczasowy mistrz wagi lekkiej Tony Ferguson. “El Cucuy” pójdzie w bój z ociekającym medialnym zgiełkiem, ale niesprawdzonym jeszcze z naprawdę klasowymi rywalami Paddym Pimblettem.
Intrygująco zapowiada się także starcie niepokonanego w zawodowej karierze Shavkata Rakhmonova ze specjalistą od walki w stójce w osobie zaprawionego w bojach Stephena Thompsona. Jego zwycięzca uczyni mocny krok w kierunku mistrzowskiej rozgrywki w kategorii półśredniej.