Skip to main content

Za sprawą gal KSW 72 i UFC Londyn sobotni wieczór zapowiadał się dla fanów MMA jako prawdziwa uczta, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna – obie gale mocno rozczarowały.

W pierwszych pięciu pojedynkach kieleckiej gali KSW 72 fajerwerków zdecydowanie nie stwierdzono. Ostrych wymian i emocjonujących spięć było jak na lekarstwo, o jakichkolwiek zwrotach akcji nie wspominając. Dość zresztą powiedzieć, że wszystkie te starcia zakończyły się decyzjami sędziowskimi.

Fanów zebranych na majestatycznie położonej Kadzielni rozgrzali dopiero Michał Pietrzak i Brian Hooi. Faworyzowany polski zapaśnik już w jednej z pierwszych akcji posłał ulicznika z Rotterdamu na deski wysokim kopnięciem, ale Holender przetrwał trudne chwile. Ba! Kilkadziesiąt sekund później znokautował Polaka soczystym sierpowym, z przytupem wkraczając w szeregi KSW.

Dobre widowisko w <em>co-main evencie</em> wydarzenia dali skreślany przez bukmacherów Dawid Śmiełowski i Patryk Kaczmarczyk. Ten ostatni w ładnym stylu wygrał pierwszą rundę, stójkę łącząc z zapasami. Jednak specjalista od przegrywania rund i wygrywania walk, jakim jest Dawid Śmiełowski, w drugiej odsłonie skończył zawody, nokautując rywala soczystym kopnięciem na korpus.

Także w walce wieczoru faworyt bukmacherów – Andrzej Grzebyk – poległ z kretesem. Agresywnie nastawiony Tomasz Romanowski od pierwszych sekund pojedynku rozdawał karty w szermierce na pięści i kopnięcia, szukając nokautu. Na ustrzelenie rzeszowianina potrzebował niespełna cztery minuty, kończąc go potężnym lewym sierpowym.

Również galę w Londynie można podsumować klasycznym: z dużej chmury mały deszcz. Na czternaście walk aż dziewięć zakończyło się decyzjami sędziowskimi. Niektóre starcia okazały się kompletnie bezbarwne, wystawiając cierpliwość fanów na ciężką próbę.

Po raz drugi z rzędu o wyniku walki wieczoru gali UFC zadecydowała nieszczęśliwa kontuzja. Walczący przed własną publicznością Tom Aspinall już w piętnastej sekundzie pojedynku z Curtisem Blaydesem uszkodził kolano, nie będąc w stanie kontynuować zawodów. Na trybunach O2 Arena zapanowała konsternacja pomieszana z niedowierzaniem i rozczarowaniem. Nie świętował nikt – nawet zwycięski Blaydes.

Amerykanin zdążył już natomiast zapowiedzieć, że rewanżem z Brytyjczykiem zainteresowany nie jest. W kolejnej potyczce chce skrzyżować rękawice ze zwycięzcą walki wieczoru wrześniowej gali w Paryżu, gdzie w bój pójdą Ciryl Gane i Tai Tuivasa.

Jedynymi jasnymi punktami gali w Londynie okazali się Jonathan Pearce, który znokautował Makwana Amirkhaniego, Nikita Krylov, który taki sam los zafundował byłemu trzykrotnemu pretendentowi do tronu wagi półciężkiej Alexandrowi Gustafssonowi, a także pochodzący z Liverpoolu Molly McCann i Paddy Pimblett – ta pierwsze ustrzeliła Hannah Goldy, a ten drugi poddał Jordana Leavitta.

Related Articles