Skip to main content

Podczas sobotniej gali UFC Fight Night do oktagonu amerykańskiego giganta powróci Krzysztof Jotko.

 

Galę UFC Fight Night, która odbędzie się w sobotę w Las Vegas, uświetni ważny dla układu sił w wadze półciężkiej, bratobójczy pojedynek pomiędzy dwoma Brazylijczykami, Thiago Santosem i Johnnym Walkerem.

 

W 2018 roku Marreta przebojem wdarł się do czołówki kategorii półciężkiej, zwyciężając trzy pierwsze tamże pojedynki, między innymi z aktualnym mistrzem Janem Błachowiczem. Zapewnił sobie tym samym starcie mistrzowskie z dzierżącym wówczas złoto Jonem Jonesem. Dał świetną walkę, zawieszając Amerykaninowi poprzeczkę bardzo wysoko, ale ostatecznie przegrał niejednogłośną decyzją sędziowską.

 

Na domiar złego walkę tę skończył z kompletnie zdemolowanymi kolanami, będąc zmuszonym poddać się dwóm operacjom. Do akcji wrócił dopiero 16 miesięcy później, ale… Nie przypominał już zawodnika, który wcześniej budził trwogę w dywizji. Przegrał w powrotnym boju z Gloverem Teixeirą, a ostatnio zmuszony był też uznać wyższość Alexandara Rakicia.

 

Starcie z krajanem będzie prawdopodobnie stanowić dla 37-letniego Santosa ostatnią szansę na powrót do mistrzowskiej rozgrywki w wadze półciężkiej.

Johnny Walker przygodę z UFC rozpoczął z bardzo wysokiego „C”. Wygrał przez efektowne nokauty trzy pierwsze starcia, na wszystkie potrzebując łącznie ledwie 168 sekund. Został medialnie namaszczony na next big thing i najgroźniejszego rywala dla Jona Jonesa.

 

W listopadzie 2019 roku napompowany do granic możliwości medialny balon pękł jednak z hukiem – faworyzowany Brazylijczyk przegrał bowiem przez nokaut w pierwszej rundzie z Coreyem Andersonem. Na tym jednak nie koniec, bo i następne starcie – wyjątkowo nieporadne w swoim wykonaniu – skończył na tarczy, ulegając na punkty Nikicie Krylovowi.

 

W ostatnim pojedynku Johnny Walker powrócił jednak na zwycięskie tory, przed rokiem po szalonej walce pokonując przez nokaut Ryana Spanna. Odzyskawszy pewność siebie, w drodze do sobotniego boju nie ukrywa, że traktuje go jako przystanek w drodze po pas mistrzowski.

Niewielkim bukmacherskim faworytem zawodów jest jednak znacznie bardziej doświadczony Santos. Wydaje się, że Marreta jest zawodnikiem lepiej poukładanym technicznie w każdej płaszczyźnie, ale… Walkera trudno lekceważyć – to oktagonowy dzik, który z uwagi na niebywałą moc w pięściach i kopnięciach oraz kreatywność może skończyć walkę w dowolnym momencie.

 

Gala w Las Vegas będzie miała też biało-czerwony wątek. Do oktagonu powróci bowiem polski zawodnik wagi średniej Krzysztof Jotko.

 

Szlifujący od lat formę w American Top Team Polak nie był widziany w akcji od maja – przegrał wówczas jednogłośnie z Seanem Stricklandem, który zatrzymał jego passę trzech kolejnych zwycięstw.

 

– W ostatniej walce nie byłem sobą – powiedział Jotko podczas konferencji prasowej przed sobotnią galą. – Miałem długą przerwę po kontuzji ramienia. Miałem trudnego rywala.

 

– Sean sprawił, że z nim boksowałem, a jego boks jest lepszy niż mój, więc wygrał. Wiem jednak, co źle zrobiłem w poprzedniej walce. Wiem, co muszę zmienić na tę walkę. Jestem więc tutaj bardzo, bardzo zmotywowany, aby rozpie*dolić tego gościa.

 

Rywalem Krzysztofa Jotki będzie specjalista od walki na chwyty Misha Cirkunov. Dla kanadyjskiego Łotysza będzie to pierwszy w karierze w UFC występ w wadze średniej – dotychczas rywalizował bowiem wyłącznie w półciężkiej.

 

– Walczę z dużym, silnym gościem, więc skupiłem się na nabraniu wagi, aby być silniejszym – kontynuował Polak. – Trenowałem więc z Daru Strongiem. Zacząłem też treningi z nowym trenerem kickboxingu Edsona Barbozy, Andersonem Francą.

 

– Bardzo mocno poprawiłem swoją stójkę. Moja stójka jest bez porównania lepsza niż jego i udowodnię to w tę sobotę.

 

– Jak mawia Mike Tyson, wygrywają szybsi – powiedział Jotko. – Gdy walczyłem z Erykiem Andersem, w dniu walki miał 225 funtów, a ja miałem tylko 200. A byłem sprytniejszy, szybszy i kontrolowałem walkę. Lepiej walczy mi się więc z dużymi gośćmi.

 

– Sam jestem małym gościem, bardzo szybkim, więc uwielbiam walki z dużymi gośćmi.

 

Bukmacherzy delikatnie faworyzują polskiego zawodnika. Wydaje się, że jeśli nie da się w pierwszej rundzie przewrócić – w parterze Cirkunov jest niebywale groźny – to od drugiej przejmie stery walki w swoje ręce. Jotko powinien bowiem w tym starciu zdecydowanie rozdawać karty pod kątem szybkościowym i kondycyjnym, stanowiąc nieuchwytny cel dla dużego ale niegramotnego Łotysza.

Related Articles