Skip to main content

Spektakularną klęską okazało się dla Krzysztofa Jotki starcie, które miało zapewnić mu powrót do czołowej piętnastki kategorii średniej UFC.

Nie tak sobotni wieczór w Las Vegas wyobrażał sobie zaprawiony w bojach, walczący pod sztandarem amerykańskiego giganta od prawie dekady Krzysztof Jotko. W ramach gali UFC Fight Night przy opustoszałych trybunach w UFC APEX – całe arenę wykupił bowiem na wyłączność szef META Mark Zuckerberg, który śledził walki z pierwszego rzędu trybun – polski zawodnik skrzyżował rękawice z Brendanem Allenem. Pojedynku tego miło wspominać jednak nie będzie…

Co prawda Krzysztof walkę zaczął nieźle, przewracając próbującego kopać rywala, ale potem było już tylko gorzej. Z czasem bowiem Allen przetoczył naszego zawodnika, a następnie – gdy ten zdołał na moment wrócić na nogi – zaciągnął go z powrotem do parteru. Tam Amerykanin zaszedł Jotce za plecy, zmuszając go do poddania walki duszeniem zza pleców.

Tym samym seria dwóch zwycięstw naszego zawodnika dobiegła końca, a wraz z nią jego plany powrotu do czołówki rankingu. Była to też druga w karierze przegrana Krzysztofa Jotki przez poddanie. Po wszystkim Polak nie krył ogromnego rozczarowania.

– To nie był mój dzień – napisał w mediach społecznościowych po porażce. – Popełniłem błędy i przegrałem w pierwszej rundzie. Pierwszy raz w mojej karierze czuję się upokorzony i smutny. Taki jest jednak ten sport. Nie mogę się doczekać powrotu.

W walce wieczoru gali Xiaonan Yan, która była sporym bukmacherskim underdogiem, nieoczekiwanie wypunktowała Mackenzie Dern, wyraźnie rozdając karty w płaszczyźnie kickbokserskiej. Specjalizująca się w walce na chwyty Amerykanka miała co prawda swoje dobre momenty, szczególnie w piątej rundzie, ale nie była w stanie poddać Chinki, ostatecznie ulegając jej większościową decyzję sędziowską.

Wielkiego szału nie stwierdzono w co-main evencie. Faworyzowany Randy Brown okazał się lepszy od Francisco Trinaldo, punktując przede wszystkim w stójce, gdzie dobrze korzystał ze swojej dużej przewagi zasięgu ramion. Jamajczyk wyśrubował w ten sposób swoją serię zwycięstw do czterech.

Cenne i efektowne zwycięstwa odnieśli Guido Cannetti oraz Daniel Santos, pomimo iż obaj byli sporymi bukmacherskimi underdogami. Ten pierwszy w starciu otwierającym galę poddał w pierwszej rundzie Randy’ego Costę, a ten drugi przetrwał dwa knockdowny w pierwszej odsłonie walki z Johnem Castanedą, by w drugiej Amerykanina znokautować.

Na zwycięskie tory po dwóch z rzędu przegranych powrócił też Joaquim Silva, który za sprawą fantastycznej pracy latającymi kolanami znokautował w drugiej odsłonie walki Jessego Ronsona.

Related Articles