Po dwutygodniowej przerwie lider światowego MMA powrócił w sobotę z nie lada przytupem, organizując w Las Vegas galę UFC Fight Night, która okazała się fantastycznym widowiskiem.
Legendarny Jose Aldo był co prawda bukmacherskim underdogiem w walce wieczoru z Robem Fontem, ale oktagonowa rzeczywistość nie miała wiele wspólnego z tą bukmacherską.
Świetnie dysponowany Brazylijczyk zainkasował co prawda sporo ciosów od Amerykanina – dość powiedzieć, że skończył pojedynek z mocno rozbitym okiem i prawdopodobnie pogruchotanym oczodołem – ale sam dwukrotnie posłał rywala na deski. Jego uderzenia ważyły znacznie więcej. Problemy sprawił też Fontowi za pomocą swoich firmowych niskich kopnięć, a także gry zapaśniczo-parterowej.
ALDO HAD HIM REELING! #UFCVegas44 pic.twitter.com/U9ZsV0IfmF
— UFC Europe (@UFCEurope) December 5, 2021
Aldo lo quiere aniquilar antes de la última campanada! #UFCVegas44 pic.twitter.com/IGPR5Vfgeu
— UFC Español (@UFCEspanol) December 5, 2021
Werdykt był wobec tego formalnością. Sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 2 x 50-45, 49-46 na odnoszącego już trzecie zwycięstwo z rzędu Brazylijczyka.
– Byłem na to wszystko przygotowany – powiedział po walce Aldo. – Chcę być mistrzem w tej kategorii wagowej i pracuję na to. Rob Font to mocny rywal. Bardzo go szanuję, ale nikt mnie nie powstrzyma.
– Trenowaliśmy, abym był kompletnym zawodnikiem MMA. Chcę być tak kompletny, jak to tylko możliwe. Widzicie teraz nowego Aldo.
35-latek potwierdził mistrzowskie aspiracje, choć zdając sobie sprawę, że w kategorii koguciej musi najpierw dojść do unifikacji pasów, które są w posiadaniu Aljamaina Sterlinga i Petra Yana, na celownik wziął teraz innego byłego mistrza, TJ-a Dillashawa.
– Chcę walczyć o pas, ale nie wiemy jeszcze, jak to się rozegra – powiedział Aldo. – A TJ Dillashaw jest na miejscu i czeka. Chcę walczyć z Dillashawem. To byłby dla mnie teraz najlepszy przeciwnik.
Nie brakowało fajerwerków także w co-main evencie gali, w którym naprzeciwko siebie stanęli wyborni kickbokserzy i byli klubowi koledzy Rafael Fiziev i Brad Riddell. Pojedynek ten stał na niezwykle wysokim poziomie, ale to Kirgiz prezentował się odrobinę lepiej, będąc szybszym i precyzyjniejszym. W trzeciej rundzie Fiziev popisał się natomiast fantastyczną obrotówką na głowę, która zakończyła zawody.
FIZIEV WITH A WHEEL KICK TO THE HEAD! @RafaelFiziev is a PLAYER at lightweight! #UFCVegas44 pic.twitter.com/r6HFUENbql
— UFC Europe (@UFCEurope) December 5, 2021
Dla efektownie walczącego "Atamana" była to już piąta wygrana z rzędu, która mocno zbliża go do walk z przeciwnikami ze ścisłej czołówki kategorii lekkiej.
Kapitalną formą błysnął półciężki Jamahal Hill, który nie będąc bukmacherskim faworytem w starciu z Jimmym Crutem, w ledwie 48 sekund brutalnie znokautował Australijczyka soczystym prawym sierpem.
Nieprawdopodobnym powrotem z dalekiej podróży popisał się inny bukmacherski underdog Clay Guida. W pierwszej rundzie walki z Leonardo Santosem amerykański weteran znalazł się w gigantycznych tarapatach, ale sobie tylko znanym sposobem przetrwał nawałnicę ze strony rywala, który – jak się okazało – poświęcił wszystkie siły na nieudane próby skończenia pojedynku. W rezultacie Guida przejął jego stery, w drugiej rundzie sensacyjnie – bo Leonardo Santos to gigant parterowy – poddając wyczerpanego już rywala.
W karcie głównej jeszcze jeden underdog opuszczał oktagon z tarczą – był nim Chris Curtis, który w drugiej rundzie znokautował faworyzowanego Brendana Allena, szlifując swój bilans pod sztandarem UFC do nieskazitelnego 2-0 z oboma zwycięstwami przez nokauty.