W sobotę w Las Vegas Karolina Kowalkiewicz stanie przed szansą powrotu do czołowej piętnastki kategorii słomkowej UFC.
Zawodniczka z Łodzi zasiliła szeregi amerykańskiego potentata MMA w 2015 roku jako mistrzyni wagi słomkowej KSW. Trzema z rzędu zwycięstwami utorowała sobie drogę do pojedynku o tron 115 funtów z zasiadającą wówczas na nim Joanną Jędrzejczyk.
12 listopada 2016 roku w ramach hitowej gali UFC 205, uświetnionej mistrzowskim bojem Conora McGregora z Eddiem Alvarezem, Polki stoczyły 25-minutowy bój. Kowalkiewicz miała swój dobry moment, gdy zachwiała Jędrzejczyk, ale to olsztynianka przez zdecydowaną większość pojedynku rozdawała w oktagonie karty, ostatecznie zwyciężając na kartach sędziowskich.
Pół roku później Karolina doznała dotkliwej porażki z Claudią Gadelhą, ale po wygraniu dwóch następnych starć powróciła do rozgrywki o najwyższe laury. Lat 2018-2021 łodzianka miło wspominać jednak nie będzie. Doznała wówczas aż pięciu z rzędu porażek, nie tylko wypadając z gry o tron ale też z rankingu najlepszych zawodniczek wagi słomkowej.
Wydawało się, że kariera polskiej zawodniczki powoli zbliża się do końca. Nie brakowało głosów sugerujących, że powinna już zakończyć sportową karierę. Kowalkiewicz broni jednak nie złożyła. Wyjechała w 2022 roku do American Top Team na Florydzie, gdzie rozpoczęła przygotowania do powrotu.
Zmiana otoczenia treningowego okazała się strzałem w dziesiątkę. W czerwcu zeszłego roku Polka powróciła bowiem na zwycięskie tory, poddając w rewanżu Felice Herrig, a pięć miesięcy później odniosła kolejną wiktorię, tym razem w pokonanym polu zostawiając Silvanę Gomez Juarez.
Do akcji Karolina Kowalkiewicz powróci w sobotę w Las Vegas, gdzie w ramach gali UFC Fight Night skrzyżuje rękawice z Vanessą Demopoulos. Mająca greckie korzenie Amerykanka może pochwalić się jeszcze lepszą serią zwycięstw niż Polka, bo wygrała trzy ostatnie pojedynki. Wiele wskazuje zatem na to, że zawodniczka, która opuści w sobotę oktagon z uniesioną ręką, utoruje sobie drogę do Top 15 wagi słomkowej.
Karolina jest niewielką faworytką bukmacherów. Nie ulega wątpliwości, że Polka jest znacznie bardziej doświadczona. W swojej karierze rywalizowała ze znacznie mocniejszymi przeciwniczkami. Na pewno jednak będzie musiała uważać na to, aby nie znaleźć się na plecach, bo Demopoulos to niezła zapaśniczka z solidną grą z góry. Jeśli jednak Kowalkiewicz zdoła utrzymać walkę na nogach – a jej defensywa zapaśnicza stoi na niezłym poziomie – powinna rozdawać tutaj karty.
Sobotnią galę uświetni inne starcie w wadze słomkowej. Specjalizująca się w walce na chwyty Mackenzie Dern powalczy o powrót na zwycięskie tory w konfrontacji Angelą Hill, która wygrała dwie ostatnie potyczki.