Skip to main content

Niebywałą formą błysnął w sobotę w Las Vegas gremialnie skreślany Merab Dvalishvili.

Po sobotniej gali UFC Fight Night zdecydowanie najwięcej mówi się o Merabie Dvalishvilim, który w walce wieczoru wydarzenia skrzyżował rękawice z byłym mistrzem kategorii koguciej Petrem Yanem. Gruzin był wyraźnym underdogiem przed galą, ale oktagonowa rzeczywistość okazała się zupełnie inna od tej bukmacherskiej.

Od początku zawodów agresywnie usposobiony Dvalishvili wywarł gigantyczną presję, zmuszając Yana do walki ze wstecznego. Nieustannie zasypywał go gradem różnorodnych uderzeń, w które wplatał ciągłe próby obaleń, ustanawiając zresztą ich rekord. Pomimo iż defensywa zapaśnicza Rosjanina stała na wysokim poziomie, to nie był on w stanie złapać rytmu, zmuszony do nieustannej defensywy w stójce i walce na chwyty.

Ostatecznie po pięciu rundach jednostronnej walki wiktoria padła łupem Meraba Dvalishviliego. Wszyscy trzej sędziowie wskazali na Gruzina w stosunku 50-45.

Dla Meraba była to już dziewiąta wygrana z rzędu. Żaden inny zawodnik w kategorii koguciej nie może pochwalić się taką serią, wliczając w to mistrza Aljamaina Sterlinga, który ma na koncie osiem kolejnych zwycięstw.

Dvalishvili ma jednak pewien problem – i to niemały. Rzecz bowiem w tym, że wspomniany Sterling, który zasiada na mistrzowskim tronie 135 funtów, jest jego serdecznym kolegą. Przeciwko sobie walczyć natomiast nie zamierzają, co obaj publicznie zapowiedzieli. W grę wchodzą jednak inne rozwiązania. Aljamain Sterling nie wyklucza bowiem migracji od wagi piórkowej, aby w koguciej zrobić miejsce dla swojego kompana. Z kolei Gruzin bierze też pod uwagę przejście do muszej, jeśli w 135 funtach na tronie utrzymywał będzie się Sterling. Czy tak się stanie, przekonamy się już w maju, bo wtedy Aljamain Sterling stanie do obrony pasa w pojedynku z Henrym Cejudo.

Także w co-main evencie gali oktagon z uniesioną ręką opuścił bukmacherski underdog – tym razem w osobie Alexandra Volkova. Powstrzymawszy zapaśnicze próby Alexandra Romanova, Rosjanin rozbił go w stójce, dzieła zniszczenia dopełniając uderzeniami z góry w parterze.

Miło eskapady do Las Vegas nie będzie natomiast wspominał Łukasz Brzeski. Polski ciężki stanął w szranki z debiutującym w oktagonie UFC Karlem Williamsem.

Nastawiony zapaśniczo Amerykanin przez 15 minut poniewierał Brzeskim, ciskając nim po klatce i mocno go rozbijając. W konsekwencji Polak przegrał jednogłośną decyzją sędziowską. Mając na uwadze, że jego aktualny bilans w oktagonie UFC wynosi 0-2, nie sposób wykluczyć, że wraz z sobotnią porażką jego przygoda ze światowym liderem MMA dobiegła końca.

Related Articles