Skip to main content

Nie było niespodzianki w walce wieczoru sobotniej gali UFC Fight Night, która odbyła się w Las Vegas.

Nie pomylili się bukmacherzy i gracze! W starciu wieńczącym galę UFC FN gigantyczny faworyt – zdecydowanie największy w całej rozpisce – Islam Makhachev bez najmniejszych problemów rozprawił się w pierwszej rundzie z biorącym pojedynek w zastępstwie Bobbym Greenem.

Po krótkim fragmencie szermierki na pięści i kopnięcia Dagestańczyk przeniósł walkę do swojego królestwa, tj. do parteru. Tam jego dominacja nie podlegała żadnej dyskusji. Ułożył bezradnego Amerykanina na dole, rozbijając go uderzeniami. Widząc uwięzionego w fatalnym położeniu Greena, sędzia długo się nie zastanawiał, przerywając zawody.
 

Dla idącego od kilku lat jak burza Dagestańczyka było to już dziesiąte zwycięstwo z rzędu, w tym czwarte kolejne przed czasem. Islam Makhachev stawia teraz sprawę jasno – mierzy w pojedynek o pas mistrzowski kategorii lekkiej ze zwycięzcą majowej konfrontacji na szczycie pomiędzy dzierżącym tron Charlesem Oliveirą i Justinem Gaethje.

W co-main evencie gali pomiędzy Wellingtonem Turmanem i Mishą Cirkunovem sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Na początku walki Brazylijczyk zaszedł kanadyjskiemu Łotyszowi za plecy, będąc bliskim uduszenia go. Cirkunov przetrwał jednak trudne chwile i sam zabrał się do roboty, w końcówce rundy pierwszej będąc nawet bliskim skończenia rywala. Gdy natomiast na początku drugiej odsłony Cirkunov sfinalizował obalenie, wydawało się, że zwycięstwa już nie odda. Brazylijczyk popisał się jednak fantastyczną balachą z pleców, zmuszając Łotysza do poddania walki.

Największą furorę w Las Vegas zrobił jednak ktoś inny – Arman Tsarukyan. Ormianin zmierzył się z Joelem Alvarezem w pojedynku, który zapowiadał się na prawdziwą ucztę. Hiszpan udowodnił bowiem ostatnimi startami, że jest jednym z najbardziej perspektywicznych lekkich.

W oktagonie dominacja Tsarukyana nie podlegała jednak dyskusji. Ormianin okrutnie rozbił z góry Hiszpana, masakrując mu twarz ostrymi jak brzytwa łokciami. Urządził rywalowi krwawą łaźnię, kończąc go na początku drugiej rundy.
 

Najmłodszy w rankingu kategorii lekkiej – na karku ma 25 lat – reprezentant Armenii odniósł tym samym już piąte zwycięstwo z rzędu. Niewykluczone, że wiktoria ta zapewni sklasyfikowanemu obecnie na 13. miejscu zawodnikowi awans do czołowej dziesiątki dywizji.

Podczas konferencji prasowej po gali nieukrywający od dawna mistrzowskich aspiracji Tsarukyan zapowiedział, że w następnym pojedynku chce skrzyżować rękawice z przeciwnikiem ze ścisłej czołówki. Mając na uwadze formę, jaką zaprezentował, jego życzenie może się spełnić.

Warto wreszcie wspomnieć też o morderczych walkach, jakie dali Armen Petrosyan z Gregorym Rodriguesem oraz Priscila Cachoeira z Ji Yeon Kim. W obu ostrych wymian i krwi nie brakowało. Z tarczą oktagon opuścili Petrosyan, który wygrał niejednogłośną decyzją, oraz Cachoeira, która zwyciężyła jednogłośnie.
 

 

Related Articles