Skip to main content

Działo się w miniony weekend w MMA – a konkretnie w Dublinie, Libercu oraz w Las Vegas, bo tam odbyły się największe gale.

Gali Bellator 291 w stolicy Irlandii nie będą mile wspominać polscy zawodnicy, Piotr Niedzielski i Maciej Różański, pomimo iż obaj byli bukmacherskimi faworytami swoich pojedynków. Ten pierwszy radził sobie co prawda nieźle z Richie Smullenem, ale zafiksował się na próbach poddania Irlandczyka gilotyną, raz za razem tracąc dogodne pozycje i w konsekwencji przegrywając walkę niejednogłośną decyzją sędziowską.

Z kolei Maciej Różański po bezbarwnej walce przegrał jednogłośnie z Karlem Moorem, nie znajdując sposobu na klinczersko-zapaśniczo-parterowe ciągotki Irlandczyka.

W walce wieczoru gali w Dublinie powracający z wojennego frontu mistrz wagi półśredniej Yaroslav Amosov zdominował w rewanżu na pełnym dystansie tymczasowego mistrza Logana Storleya, pewnie zwyciężając jednogłośną decyzją sędziowską. Ukrainiec obronił tym samym po raz pierwszy tytuł mistrzowski, jednocześnie szlifując swój bilans do nieskazitelnego 27-0.

W Libercu, gdzie odbyła się gala KSW 79, mistrz wagi ciężkiej Phil De Fries – największy bukmacherski faworyt w rozpisce wydarzenia – nie miał najmniejszych problemów z debiutującym pod sztandarem polskiego giganta Toddem Duffeem. Brytyjczyk szybko przeniósł walkę do parteru, rozbijając Amerykanina uderzeniami z góry. Obronił tym samym tron dywizji królewskiej już po raz ósmy w karierze.

Świetne widowisko dali w Czechach byli kickbokserzy Arkadiusz Wrzosek i Tomas Mozny. W dwóch pierwszych rundach Polak dominował Słowaka, okrutnie okopując jego wykroczną nogę, ale w trzeciej odsłonie Mozny powrócił niczym Feniks z popiołów, posyłając Wrzoska na deski srogim prawym. Nie był jednak w stanie dobić Polaka i ostatecznie to Wrzosek wygrał zawody jednogłośną decyzją.

Doskonałą formą błysnął w Libercu debiutujący w KSW Ramzan Jembiev. Francuz czeczeńskiego pochodzenie prześlicznym kopnięciem na głowę na początku drugiej rundy znokautował Murilo Delfino, z nie lada przytupem witając się z polskim gigantem.

Nie zabrakło dramatów w Las Vegas podczas gali UFC Fight Night. Walka wieczoru pomiędzy Nikitą Krylovem i Ryanem Spannem została w ostatniej chwili odwołana. Powód? Ukraiński Rosjanin rozchorował się, nie będąc w stanie wejść do oktagonu.

W rezultacie galę zwieńczyło starcie Andre Muniza z Brendanem Allenem. Ten pierwszy był sporym bukmacherskim faworytem zawodów, ale w oktagonie rzeczywistość okazała się zupełnie inna. O ile Brazylijczyk nieźle radził sobie w stójce, tak w płaszczyźnie zapaśniczej, w której miał rozdawać karty, prym wiódł Amerykanin. W konsekwencji w trzeciej rundzie walki Allen niespodziewanie poddał Muniza, odnosząc najcenniejsze zwycięstwo w swojej sportowej karierze. Wiktoria ta najprawdopodobniej zagwarantuje mu awans do czołowej piętnastki kategorii średniej.

W Las Vegas z przytupem do oktagonu UFC po prawie czterech latach przerwy powróciła Tatiana Suarez. Wyróżniająca się w obszarze zapaśniczym zawodniczka poddała w drugiej rundzie Montanę de la Rosę, nie ukrywając po walce mistrzowskich aspiracji w kategorii słomkowej.

Related Articles