Skip to main content

Darren Till nie był w stanie znaleźć odpowiedzi na zapasy i parter Dereka Brunsona, przegrywając z Amerykaninem przez poddanie w trzeciej rundzie.

 

Nie tak sobotni wieczór w Las Vegas wyobrażał sobie Darren Till, który w walce wieczoru gali UFC Fight Night skrzyżował rękawice z Derekiem Brunsonem.

 

Brytyjczyk był co prawda bukmacherskim faworytem zawodów, ale oktagonowa rzeczywistość brutalnie zweryfikowała kursy…

Już w pierwszej rundzie Goryl został sprowadzony do parteru i okrutnie porozbijany z góry, nie będąc w stanie wrócić na nogi. Także druga runda padła łupem amerykańskiego zapaśnika, który znów przewrócił Tilla, choć tym razem nie był w stanie zadać mu tak dużych obrażeń.

 

Trzecia odsłona zaczęła się dla Brytyjczyka obiecująco. Zdzielił Brunsona kilkoma mocnymi uderzeniami w stójce i wydawało się, że przejmuje stery walki. Jednak ponownie nie był w stanie uchronić się przed zapasami rywala, lądując na dole. Oddawszy plecy, szybko odklepał duszenie.

Zawodnik z Liverpoolu doznał tym samym drugiej porażki z rzędu i czwartej w ostatnich pięciu występach. Marzenia o tytule mistrzowskim w kategorii średniej musi odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Wydaje się, że bez mocnej poprawy w obszarze zapaśniczo-parterowym niczego w 185 funtach nie zwojuje.

Po walce Darren nie udzielał wywiadów, ale opublikował w mediach społecznościowych zdjęcia dwóch zawodników – Michaela Bispinga i Charlesa Oliveiry. Nieprzypadkowo! Obaj przeszli bowiem bardzo krętą i wyboistą drogę, doznając wielu porażek, zanim sięgnęli po tytuł mistrzowski UFC. Till wierzy, że pójdzie ich śladami.

 

Tymczasem dla Dereka Brunsona zwycięstwo z Darrenem Tillem było już piątym z rzędu. Tym samym 37-letni Amerykanin włączył się do rozgrywki o najwyższe laury w kategorii średniej, co zresztą mocno zasygnalizował, rzucając wyzwanie dzierżącemu złoto Israelowi Adesanyi. Nigeryjskiego mistrza Derek Brunson zna bardzo dobrze, bo to właśnie The Last Stylebender w listopadzie 2018 roku zadał mu ostatnią porażkę w karierze.

 

Mając jednak na uwadze, że do Israela Adesanyi ponownie przymierzany jest rozpędzony serią trzech dobrych zwycięstw Robert Whittaker, Amerykanin bierze też pod uwagę inne opcje na okoliczność swojej kolejnej walki.

 

– Nie wykluczałbym starcia z Jaredem Cannonierem – powiedział Brunson podczas konferencji prasowej po gali. – Od dawna domagam się walk z najmocniejszymi gośćmi w dywizji. Chciałem walczyć z Paulo Costą, UFC wysłało mi kontrakt, ale on się nie zgodził. A gdybym dostał tę walkę, teraz byłbym na pewno następny w kolejce do pasa.

 

– Wykonuję kawał roboty i chcę za to nagrody. Nigdy w mojej karierze nie dostałem titleshota.

 

Po sobotniej gali jeszcze więcej mówi się jednak o Paddym Pimbletcie. Niesłynący z wykorzystywania okazji do zachowywania milczenia były mistrz kategorii piórkowej Cage Warriors w swoim debiutanckim występie pod sztandarem amerykańskiego giganta po szalonym pojedynku zdemolował w pierwszej rundzie Luigiego Vendraminiego.

– To moje przeznaczenie – powiedział zwycięzca podczas konferencji po gali. – Przybyłem na miejsce. Jestem nowym graczem. Powiedziałem dziennikarzom wcześniej, że wygram przez nokaut w pierwszej rundzie. Ludziom wydaje się, że jestem grapplerem, ale właśnie wszystkich uciszyłem. Potrafię walczyć w stójce, potrafię walczyć na chwyty, potrafię robić zapasy. Mam nietuzinkową osobowość i dobrze wyglądam. Pojawił się nowy król!

 

Z kolei w co-main evencie gali formą błysnął inny Brytyjczyk, walczący w kategorii ciężkiej Tom Aspinall. Świetnie dysponowany 28-latek znokautował w pierwszej rundzie Sergeya Spivaka, odnosząc tym samym już czwarte zwycięstwo pod sztandarem UFC.

Related Articles