Skip to main content

W daniu głównym sobotniej gali UFC Fight Night w Las Vegas Ciryl Gane stanie do najważniejszej walki w swojej sportowej karierze.

 

Pierwszy zawodowy pojedynek w formule MMA rywalizujący w kategorii ciężkiej Ciryl Gane stoczył niespełna trzy lata temu, gdy na karku miał już 28. wiosen. Rozpoczęcie kariery w tak późnym wieku na ogół nie zwiastuje wielkich sukcesów, ale nie w przypadku Francuza.

 

Zwyciężywszy trzy pierwsze walki pod sztandarem kanadyjskiej organizacji TKO – w pierwszej sięgnął po pas wagi ciężkiej, w dwóch kolejnych go broniąc – Francuz zwrócił na siebie uwagę szefów UFC.

 

W oktagonie amerykańskiego giganta zadebiutował w sierpniu 2019 roku, poddając trójkątem rękami Raphaela Pessoę. Dwa miesiące później również wygrał przez poddanie – tym razem jego ofiarą padł Dontale Mayes, którego zmusił do odklepania skrętówki. Rok 2019 zamknął natomiast pewnym zwycięstwem na punkty z twardym Tannerem Boserem, zyskując sobie status jednego z najbardziej perspektywicznych ciężkich.

 

Kolejne starcie Bon Gamin stoczył jednak dopiero rok później, w grudniu 2020 roku – a to z powodu problemów zdrowotnych, z którymi musiał się uporać. Warto jednak było czekać, bo wtedy właśnie Francuz odniósł najbardziej medialne z dotychczasowych zwycięstw, nokautując byłego mistrza kategorii ciężkiej Juniora dos Santosa.

 

Ostatnio natomiast wyróżniający się przede wszystkim w szermierce na pięści i kopnięcia Ciryl Gane był widziany w akcji w lutym tego roku, po raz pierwszy w karierze występując w walce wieczoru UFC. Na pełnym dystansie pewnie pokonał Jairzinho Rozenstruika, choć z uwagi na wyrachowane podejście do walki spadło na niego sporo krytyki.

 

Mogąc pochwalić się nieskazitelnym bilansem 8-0 z pięcioma zwycięstwami odniesionymi już pod banderą UFC, Ciryl Gane w sobotę skrzyżuje rękawice ze znacznie bardziej doświadczonym Alexandrem Volkovem. Dość powiedzieć, że Rosjanin stoczył już 41 walk, a zawodową karierę rozpoczął prawie dekadę przed Francuzem.

 

– To dla mnie duża szansa i myślę, że największe wyzwanie w karierze – powiedział Ciryl podczas konferencji prasowej przed galą. – Moim zdaniem Volkov jest jednym z najlepszych w dywizji. Im większe wyzwanie, tym bardziej się cieszę. Jestem nowy w MMA i chcę coś sobie udowodnić, bo tak naprawdę sam siebie jeszcze nie znam. Chcę wyzwania. Może w tej walce zaprezentuję nową wersję siebie samego.

Jednak w starciu tym, którego zwycięzca włączy się do rozgrywki mistrzowskiej w wadze ciężkiej, niewielkim bukmacherskim faworytem jest właśnie Bon Gamin. Volkov będzie miał co prawda po swojej stronie sporą przewagę fizyczną i prawdopodobnie siłową – dość powiedzieć, że mierzy ponad dwa metry i wnosi do oktagonu 120 kilogramów – ale to Francuz powinien zdecydowanie górować pod kątem szybkościowym. Wydaje się też, że Ciryl posiada też bogatszy arsenał w stójce – chętnie walczy z obu ustawień – a i powinien być w tym pojedynku zawodnikiem wszechstronniejszym, który zawsze będzie mógł odwołać się do zapasów i parteru.

 

Podczas sobotniej gali do oktagonu powróci też Marcin Prachnio, który skrzyżuje rękawice z Ike Villanuevą. Polski półciężki rozpoczął karierę w UFC fatalnie, bo trzy pierwsze walki przegrał przez nokauty w pierwszych rundach, ale w styczniu tego roku otrzymał ostatnią szansę i wykorzystał ją, pokonując Khalila Rountree.

Related Articles