Bardzo ważne dla układu sił w czołówce kategorii ciężkiej starcie Curtisa Blaydesa z Derrickiem Lewisem zwieńczy sobotnią galę UFC Fight Night, która odbędzie się w Las Vegas.
W mistrzowskiej rozgrywce w królewskiej dywizji UFCsytuacja nie wydaje się szczególnie skomplikowana. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują bowiem na to, że zasiadający na tronie Stipe Miocic w kolejnej obronie złota ponownie skrzyżuje rękawice z Francisem Ngannou.Sklasyfikowany na 1. miejscu w rankingu kameruński Predator wygrał bowiem cztery ostatnie walki – wszystkie przez brutalne nokauty w pierwszych rundach – zdecydowanie liderując grupie pościgowej za amerykańskim mistrzem.
Wedle nieoficjalnych doniesień, do drugiego starcia Miocicia z Ngannou – pierwsze padło łupem Amerykanina, który zamęczył Kameruńczyka zapaśniczo – może dojść w marcu przyszłego roku.
Tymczasem za plecami Francisa Ngannou trwa walka o dogodne pozycje do ataku na titleshota w przyszłości. Niewykluczone, że o to właśnie w Las Vegas powalczą w daniu głównym sobotniej gali UFC Fight Night Curtis Blaydes i Derrick Lewis.
Wojujący pod sztandarem amerykańskiego giganta od 2016 roku Razor wygrał dziewięć z jedenastu potyczek, jakie stoczył dotychczas w oktagonie. Jedynym przeciwnikiem, na którego nie znalazł recepty, okazał się Francis Ngannou – Kameruńczyk dwukrotnie pokonał go przez techniczny nokaut. Sklasyfikowany obecnie na 2. miejscu w rankingu Curtis Blaydes może pochwalić się serią czterech zwycięstw.
Z kolei okupujący 4. miejsce w klasyfikacji Derrick Lewis znajduje się na fali trzech zwycięstw. Ostatnio był widziany w akcji w sierpniu, nokautując Alexeya Oleinika.
Blaydes i Lewis walczą zupełnie inaczej. Ten pierwszy to wyborny zapaśnik, który dysponuje morderczym GNP, podczas gdy Czarna Bestia preferuje szermierkę na pięści i kopnięcia – a tam wyróżnia się piekielnie ciężkimi uderzeniami.
– Walczymy w wadze ciężkiej, a tutaj moc w pięściach to oczywistość – stwierdził Blaydes w rozmowie z MMAJunkie.com, nawiązując do kowadeł Lewisa. – Nie robi to na mnie wielkiego wrażenia. Czy zdaję sobie sprawę, że ma dużą moc? Tak. Ale czy jednocześnie zdaję sobie sprawę, że zawsze próbuje tylko urwać rywalom głowę? Tak. Dlatego jest przewidywalny.
– Nie korzysta z lewego prostego. Nie przygotowuje kombinacji ciosów. Nie pracuje dobrze na nogach. Gdy wyprowadza prawą rękę, ciągnie za sobą tylną nogę, kończąc w fatalnym położeniu – a przeciwko takiemu gościowi jak ja, to najgorsze, co może zrobić. W jego stójce jest masa luk.
Zupełnie inaczej do walki podchodzi Czarna Bestia.
– Jasne, jestem przewidywalny – stwierdził. – Świetnie, jeśli tak uważa. Mam to gdzieś. Oni wszyscy wiedzą, co zamierzam zrobić. A przynajmniej większość. To będzie moja 21. walka w UFC. Mój plan na walkę, mój styl pozostają bez zmian. Wielu gości wcześniej mówiło to samo co on. A wiecie, że jestem królem nokautu, więc zobaczymy. Jestem przewidywalny? Ok. On też jest przewidywalny.
Żadnych wątpliwości nie mają natomiast bukmacherzy. Zdecydowanym faworytem – największym w całej rozpisce – jest Curtis Blaydes. Mając na uwadze zdecydowanie niezachwycającą defensywę zapaśniczą Derricka Lewisa, trudno się temu dziwić. Jednak dopóki pojedynek będzie toczył się na nogach, Razor będzie musiał mieć się na baczności – najmniejszy błąd może przypłacić nokautem.
More than a ground game!
@RazorBlaydes265 can punish you in the stand up. #UFCVegas15 pic.twitter.com/rUTBcy5893
— UFC (@ufc) November 26, 2020
Powyżej Curtis Blaydes ubija sparaliżowanego strachem przed obaleniem Juniora dos Santosa.
W co-main evencie o powrót na zwycięskie tory po dwóch z rzędu porażkach powalczy były pretendent do złota kategorii półciężkiej Anthony Smith. Jego rywalem będzie mogący pochwalić się serią dwóch wiktorii Devin Clark.
Warto mieć też na oku niepokonanego Miguela Baezę. Słynący z atomowych niskich kopnięć i bardzo technicznej stójki 28-latek, który ma już na koncie dwa efektowne zwycięstwa w UFC, stanie przed największym wyzwaniem w sportowej karierze, krzyżując pięści z doświadczonym Takashim Sato.