Skip to main content

W tym tygodniu Dana White i spółka robią sobie wolne, ale rozgrywki w 2022 roku inauguruje Scott Coker i jego Bellator.

W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego w Phoenix odbędzie się pierwsza w tym roku gala drugiej największej organizacji MMA na świecie, Bellatora.

W daniu głównym wydarzenia dojdzie do unifikacyjnego pojedynku na szczycie kategorii ciężkiej pomiędzy dzierżącym do niedawna dwa trony – był też mistrzem w dywizji półciężkiej – Ryanem Baderem oraz idącym jak burza tymczasowym mistrzem Valentinem Moldavskym.

Dla Amerykanina będzie to powrót do kategorii królewskiej po ponad dwóch latach, które spędził w 205 funtach. Wspominać ich najlepiej nie będzie, bo w sierpniu 2020 roku stracił tytuł mistrzowski w wadze półciężkiej, padając pod uderzeniami Vadima Nemkova. Później powrócił co prawda na zwycięskie tory, w rewanżu jednogłośnie pokonując Lyoto Machidę, ale ostatnio znów skończył na tarczy, ubity w ledwie 51 sekund przez Coreya Andersona.
 

Valentin Moldavsky zasilił szeregi Bellatora w 2017 roku i póki co radzi sobie wyśmienicie. Wygrał wszystkie sześć walk, jakie stoczył pod sztandarem amerykańskiej organizacji, ostatnio sięgając po tymczasowy pas mistrzowski – a to za sprawą dominującego zwycięstwa z Timem Johnsonem jednogłośną decyzją sędziowską.

 

Co ciekawe, dla Ryana Badera będzie to już trzecia walka z przeciwnikiem z Rosji reprezentującym ten sam team, należący do legendarnego Fedora Emelianenki. Póki co stan rywalizacji wynosi 1-1. W 2019 roku Amerykanin szybko znokautował właśnie Fedora Emelianenkę, rok później doznając wspomnianej porażki z podopiecznym Ostatniego Cara, Vadimem Nemkovem. Czy Valentin Moldavsky pójdzie śladami swojego kompana?

Otóż, bukmacherzy większych wątpliwości nie mają, wyraźnie faworyzując Rosjanina. Mając na uwadze wszechstronność, jaką zachwyca młodszy od Amerykanina o prawie dekadę Moldavsky oraz fakt, że jest to zawodnik wagi ciężkiej z krwi i kości – w przeciwieństwie do Badera, który na co dzień wojuje w kategorii półciężkiej – trudno się temu dziwić.

Do amerykańsko-rosyjskiej konfrontacji dojdzie także w co-main evencie wydarzenia. Były mistrz wagi lekkiej UFC Benson Henderson najprawdopodobniej powalczy o pozostanie pod sztandarem Bellatora – przegrał bowiem trzy ostatnie pojedynki. Jego rywalem będzie niepokonany od – bagatela! – dwunastu lat Islam Mamedov, który ma za sobą zwycięski debiut w Bellatorze.

Gigantycznym bukmacherskim faworytem jest Rosjanin. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że 38-letni już Amerykanin znajduje się na ostatniej prostej swojej sportowej kariery. Warto jednak odnotować, że Henderson nadal tanio skóry nie sprzedaje, wykazując w swoich walkach charakter i zawziętość.

Related Articles