Sobotnia gala UFC 271 w Houston stoi pod znakiem wielkiego rewanżu na szczycie kategorii średniej pomiędzy Israelem Adesanyą i Robertem Whittakerem.
The wait is over, #UFC271 fight week is !
[ #UFC271 | Saturday | Live on ESPN+ PPV: https://t.co/K6X32sFKyB ] pic.twitter.com/A5hO3f7sjh
— UFC (@ufc) February 7, 2022
Do pierwszej australijsko-nigeryjskiej konfrontacji doszło w październiku 2019 roku w Melbourne. Walczący przed własną publicznością Robert Whittaker – występujący wówczas w roli mistrza – przegrał przez nokaut w drugiej rundzie, tracąc tron. Porażka ta z Israelem Adesanyą jest jedyną, jakiej Australijczyk doznał w ostatnich siedmiu latach. Jego bilans w tym okresie wynosi 12-1.
Po utracie korony Whittaker broni jednak nie złożył – zakasał rękawy, dokonał zmian, między innymi w swoim sztabie trenerskim, i zabrał się do ciężkiej pracy. W rezultacie wygrał trzy kolejne pojedynki, w dobrym stylu pokonując Darrena Tilla, Jareda Cannoniera i Kelvina Gasteluma. W ten sposób utorował sobie drogę do walki o pas mistrzowski.
Pod wrażeniem ostatnich występów Australijczyka nie jest natomiast Nigeryjczyk.
– Aż się zaczynam zastanawiać, czy wynalazł jakąś nową technikę albo jakiś nowy ruch? – powiedział Israel na swoim kanale YT. – Znalazł nowy sposób na wyprowadzania jaba? Poprawił się, owszem, ale nie tak bardzo, jak rozdmuchują to ludzie. Trzeba znać proporcje. Może ludzie mają po prostu niskie standardy. Moje są wysokie.
– Rozegrał bardzo dobre walki przeciwko tym trzem rywalom. Jednocześnie jednak nawet gdyby zsumować całą trójkę, to nie równają się oni mnie. Nie grają w tę grę tak, jak gram w nią ja. Jak więc powtarzam: „Nie byłem pod wrażeniem twojego występu”.
Gruszek w popiele od czasu przejęcia tronu 185 funtów nie zasypiał też Adesanya. W pierwszej obronie po niezachwycającej walce wypunktował Yoela Romero, ale potem dał prawdziwy koncert, demolując w kolejnym starciu Paulo Costę. Nigeryjczykowi zamarzył się wtedy drugi pas mistrzowski. Ruszył więc na podbój kategorii półciężkiej, gdzie rozdawał wówczas karty Jan Błachowicz, ale wyprawy tej po drugi tron miło wspominał nie będzie – w marcu zeszłego roku doznał bowiem pierwszej w karierze MMA porażki, ulegając Polakowi jednogłośną decyzją sędziowską. Powróciwszy do wagi średniej, po raz trzeci obronił tytuł, w rewanżu pokonując na punkty Marvina Vettoriego.
Przed drugą potyczką Robert Whittaker nie ukrywa, że pod kątem zapaśniczym spróbuje powtórzyć wyczyn Jana Błachowicza, który w rundach mistrzowskich przewracał Nigeryjczyka, kontrolując go z góry.
– Chciałbym oczywiście ułożyć go na plecach, aby pracować z góry – powiedział Australijczyk w rozmowie z MMAJunkie.com. – Nie jest żadną tajemnicą, że największą przewagę można mieć nad Izzym w parterze, gdy jest na plecach i nie może wykorzystać długich ramion i nóg, aby cię uderzyć. To żaden sekret.
– Czy zamierzam skupić się tylko na tym? Nigdy nie wiadomo, bo potrafię też walczyć z najlepszymi w stójce. Jeśli jednak pojawi się okazja… Generalnie moje podejście zasadza się na tym, aby wykorzystać wszystkie narzędzia, jakie posiadam, oraz okazje, jakie się pojawią. Tak bym to podsumował. Będzie okazja na obalenie, obalę. Będzie okazja na dobre uderzenie, uderzę. Szczelna defensywa.
Wyraźnym bukmacherskim faworytem zawodów jest jednak Israel Adesanya. Mając na uwadze pierwszy pojedynek obu zawodników, trudno się temu dziwić. Warto natomiast przypomnieć, że do pierwszego starcia Robert Whittaker podchodził po 16-miesięcznej przerwie, po dwóch wyniszczających walkach z Yoelem Romero oraz po ciężkiej kontuzji. W ostatnich trzech występach wyglądał natomiast naprawdę dobrze.
W co-main evencie wydarzenia dojdzie do ważnej dla układu sił w wadze ciężkiej konfrontacji kowadłorękich Derricka Lewisa i Taia Tuivasy. Starcie to zapowiada się na ostrą jatkę, bo żaden z zawodników z kalkulowania w oktagonie nie słynie.
With @TheBeast_UFC & @BamBamTuivasa set to square off, expect endless entertainment
[ #UFC271 | Saturday | Live on ESPN+ PPV: https://t.co/K6X32sFKyB ] pic.twitter.com/T9YtfItDun
— UFC (@ufc) February 9, 2022
Warto wspomnieć też o pojedynku Jareda Cannoniera z Derekiem Brunsonem. Najprawdopodobniej wyłoni on kolejnego pretendenta do walki o pas mistrzowski wagi średniej ze zwycięzcą rewanżu Israela Adesanyi z Robertem Whittakerem.