
Ten turniej zdecydowanie należał do podopiecznych Julio Velasco. Na sześć wygranych spotkań straciły zaledwie jednego seta. W wielkim finale rozbiły 3:0 Amerykanki. To pierwszy w historii medal żeńskiej reprezentacji Włoch i to od razu złoty. Dodatkowo po 36 latach to drużyna z Europy stanęła na najwyższym stopniu podium.
Wygrały złoty medal olimpijski, a… wcale mogło ich nie być na tych igrzyskach! W poprzednim sezonie reprezentacyjnym Włoszki przegrały wszystko, co się dało. Odpadły w ćwierćfinale Ligi Narodów z Turcją. Z tą samą drużyną poniosły porażkę w półfinale mistrzostw Europy. Do tego doszły też konflikty wewnętrzne, bowiem trener Davide Mazzanti na turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich nie powołał największej gwiazdy – Paoli Egonu. Nie była to jedyna włoska zawodniczka, której zabrakło w Łodzi. Najpierw szkoleniowiec nie powołał Moniki De Gennaro, czyli podstawowej libero.
Decyzja ta wywołała wśród fanów włoskiej siatkówki szok. Powstała nawet petycja internetowa, która miała namówić Mazzantiego do zmiany zdania. W efekcie federacja włoska pożegnała się z trenerem, który związany był z kadrą od 2017 r. Odbudowy włoskiej reprezentacji podjął się legendarny Julio Velasco, który zbudował potęgę włoskiej męskiej kadry w latach 90. i wywalczył z nią dwa mistrzostwa świata, trzy mistrzostwa Europy oraz pięć razy złoto Ligi Światowej. Za jego kadencji Włosi byli absolutnymi dominatorami siatkówki. W wieku 72 lat podjął się wyzwania poprowadzenia żeńskiej kadry. Brak bezpośredniej kwalifikacji olimpijskiej sprawił, że musiały zdobyć bilet do Paryża na postawie światowego rankingu. Siatkarska Liga Narodów była ostatnią okazją do ich zdobycia. Włoszki tak wzięły sobie to do serca, że wygrały cały turniej. Oczywiście w kadrze nie zabrakło zawodniczek, które wcześniej skreślił Davide Mazzanti.
Włoszki na igrzyskach trafiły do grupy z Dominikaną, Holandią oraz Turcją. Fazę grupową przeszły jak burza. Tylko w inauguracyjnym starciu z Dominikankami straciły seta. Pozostałe mecze wygrały 3:0. W ćwierćfinale trafiły na Tijanę Bosković i spółkę. Wydawało się, że Serbki postawią wyższej poprzeczkę. Jedynie w pierwszym secie próbowały przeciwstawić się Włoszkom, ale stanęło na tym, że podopieczne Julio Velasco wygrały na przewagi. Pozostałe dwie partie to już popis Włoszek i wygrana dwukrotnie do 20. W półfinale Włoszki próbowała powstrzymać Melissa Vargas. Turczynki były nieco w lepszej dyspozycji niż Serbki, ale i tak przegrały 0:3.
Rozpędzonej włoskiej lokomotywie pozostała już tylko jedna stacja. Ta najważniejsza, czyli finał. Po przeciwnej stronie siatki stanęły Amerykanki, które broniły tytułu. Reprezentacja USA przegrała jedno spotkanie. W inauguracyjnym starciu musiała uznać wyższość Chinek (2:3). Następnie pokonała Serbię (3:2) oraz Francję (3:0). W ćwierćfinale, jak dobrze pamiętamy, Amerykanki wygrały z Biało-Czerwonymi, natomiast w półfinale zmierzyły się z Brazylią. Po wyczerpującej walce pokonały Canarinhas 3:2 i awansowały do finału.
Finał to popis gry Italii. Zdeklasowała rywalki w każdym elemencie. Włoszki postawiły 11 punktowych bloków, a Amerykanki… zero. Deklasacja. Finał trwał zaledwie godzinkę i 13 minut. Wygrana do 18, 20 i 17 pokazała, że podopieczne Julio Velasco zasługują na ten złoty medal. W jednym sezonie zaliczyły dublet: złoto Ligi Narodów i igrzysk olimpijskich. Najlepszą zawodniczką olimpijskich zmagań została uznana atakująca ekipy Italii Paola Egonu. W całym turnieju zdobyła 110 punktów (95 w ataku + 7 zagrywką + 8 blokiem). W finałowym starciu przeciwko USA wywalczyła dla swej drużyny 22 “oczka”, a wcześniej w półfinale z Turcją – 24, imponowała więc formą w kluczowych meczach turnieju.
“Dream Team” igrzysk olimpijskich siatkarek:
MVP: Paola Egonu (Włochy)
rozgrywająca: Alessia Orro (Włochy)
przyjmujące: Myriam Sylla (Włochy), Gabriela Braga Guimaraes “Gabi” (Brazylia)
atakująca: Paola Egonu (Włochy)
środkowe: Chiaka Ogbogu (USA), Anna Danesi (Włochy)
libero: Monica De Gennaro (Włochy).