Aleksandra Mirosław przezwyciężyła trudne momenty w karierze i pokazała, że jest przygotowana do igrzysk olimpijskich więcej niż rewelacyjnie. Trzy próby i trzy wyniki lepsze niż dotychczasowy rekord życiowy. 10 najlepszych wyników w historii należy teraz do polskiej zawodniczki.
Aleksandra Mirosław bije rekordy świata od jakiegoś czasu, jednak te informacje nie przedostają się tak do publicznej wiadomości. Teraz jest na największej sportowej imprezie. To czas na zbieranie jak największej uwagi, pokazanie się polskim kibicom, powalczenie o jak największe spectrum zainteresowania, własnych obserwujących na Instagramie czy wreszcie wpisanie się do legendy polskiego sportu. Żeby to zrobić, trzeba zdobyć złoto. Mirosław w swojej konkurencji zachwyca od wielu lat. Jest dwukrotną mistrzynią świata i dwukrotną mistrzynią Europy, ale przede wszystkim rekordzistką świata. Wspinaczka jest efektowna. Puchar Świata jest transmitowany przez “Eurosport”, ale nie we wszystkich Ola bierze udział. Przygotowywała się mocno do igrzysk. Zwyciężyła w Pucharze Świata w Wuijang w kwietniu, gdzie niewiele zabrakło, żeby wszystkie polskie zawodniczki obstawiły całe podium, ale nie było jej na Pucharze Świata w Salt Lake City, Chamonix czy Briancon.
Ola Mirosław to zdecydowana bohaterka numer jeden poniedziałku. Polska zawodniczka ustanowiła w eliminacjach dwa rekordy świata. Oczywiście poprawiła te swoje, ale pokazała jaką gigantyczną formę przygotowała na igrzyska. We wrześniu 2023 roku pobiła rekord świata i ustanowiła go na granicy 6.24 s. Zrobiła to w Rzymie podczas kwalifikacji olimpijskiej. Jej dominacja w tym sporcie jest taka, że wówczas miała na koncie 8 najlepszych wyników w historii tej dyscypliny. Teraz ma 10 takich wyników. Z tego aż czterokrotnie biła rekord na jednych zawodach – W Seulu w dniach 27-28 kwietnia 2023. Taka dominacja może być jednak złudna. Wystarczy bowiem jeden drobny błąd, ześlizgnięcie się, źle postawiona stopa, kiepska koncentracja i można stracić wszystko. Mirosław już tego doświadczyła w karierze.
Przegrała mistrzostwa świata w szwajcarskim Bernie. Tam panie walczyły o kwalifikację olimpijską. Wystarczyło wejść do finału. Ola popełniła tam fatalny błąd w półfinale. Źle złapała uchwyt, ześlizgnęła się i już nie miała szans. Kwalifikacja przepadła. Przeżywała, nie mogła tego przeboleć. To pokazało, że też jest tylko człowiekiem, a nie maszyną. Głowa jej się odblokowała, a psychika poprawiła. Wcześniej przegrała też w Igrzyskach Europejskich z Natalią Kałucką. Dla dominatorki była to pierwsza przegrana od dwóch lat. Dlatego w mistrzostwach świata, gdzie sięgnęła po brąz pocieszenia, tak bardzo dręczyły ją demony. Kałucka pobiła życiówkę, a Mirosław zrobiła dwa błędy, które kosztowały ją złoto. W IFSC European Cup w swoim Lublinie także zrobiła błąd w półfinale i nie ukończyła wspinaczki.
Tym razem jednak wszystko poszło zgodnie z planem. Pierwsza runda decyduje tylko o rozstawieniach, jest taka trochę rozgrzewkowa. To w niej Aleksandra Mirosław pobiła dwa rekordy – najpierw na 6.21 sekundy, co jeszcze było do zaakceptowania dla ludzkiego rozumu, ale już 6.06 sekundy to jakaś totalna abstrakcja. Od razu pojawiło się pytanie, czy Polka jest w stanie zrobić historyczną rzecz i zejść poniżej sześciu sekund. Stałoby się to szybciej niż wszyscy przypuszczali. Jest już niezwykle blisko. Brakuje niewiele, zatem oczywiste, że może to zrobić. Jako rozstawiona z jedynką zmierzyła się z najgorszą w stawce reprezentantką RPA i nie miała żadnych problemów z awansem do ćwierćfinału. Ktoś poszedł po rozum do głowy i rozdzielił wspinaczkowe konkurencje na igrzyskach, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Trudno, by sprinterka, która zawsze ma taką samą ściankę, rywalizowała nagle w rozwiązaniu wspinaczkowych łamigłówek, które widzi pierwszy raz w życiu. Przez to w Tokio była czwarta.
7 sierpnia zawodniczki zmierzą się w ćwierćfinałach, półfinałach i wielkim finale. Niestety nie zobaczymy walki Polek o złoto, bo w drabince w razie czego trafią na siebie w półfinale.