Skip to main content

Od wygranej rozpoczęły Biało-Czerwone igrzyska olimpijskie. Ich pierwszym przeciwnikiem była reprezentacja Japonii. Nasze siatkarki nerwowo weszły w to spotkanie i przegrały pierwszego seta. Kolejne trzy jednak padły już ich łupem.

Po 16 latach przerwy polskie siatkarki wróciły na igrzyska olimpijskie. Jak same potem przyznały: stres był. Przecież dla każdej z tych dziewczyn był to debiut na najważniejszej imprezie czterolecia. Było to widać przede wszystkim w pierwszym secie. W porównaniu do naszych siatkarzy, którzy zainaugurowali igrzyska meczem z Egiptem, nasze panie miały o wiele trudniejszego przeciwnika. Japonia bowiem znajduje się na 7. miejscu w rankingu FIVB, a dodatkowo w tegorocznej edycji VNL wywalczyła srebro.

Do tej pory obydwie drużyny mierzyły się ze sobą 23 razy, a minimalnie lepszym bilansem może pochwalić się Japonia. Drużyna z Kraju Kwitnącej Wiśni wygrała 12 spotkań. W tym sezonie reprezentacyjnym Polska już miała okazję mierzyć się z Japonią. W Lidze Narodów lepsze okazały się podopieczne Stefano Lavariniego. Triumfowały 3:0, ale dwa z trzech setów były wygrane na styk. Co ciekawe, reprezentacja Polski siatkarek w trzech dotychczasowych startach na igrzyskach olimpijskich, trzykrotnie mierzyła się z reprezentacją Japonii. Wszystkie starcia padły łupem przeciwniczek. Polki przegrały 1:3 (Tokio 1964), 0:3 (Meksyk 1968) i 2:3 (Pekin 2008).

Polska – Japonia 3:1 (20:25, 25:22, 25:23, 28:26)
Stefano Lavarini postawił na taki podstawowy skład: Joanna Wołosz, Natalia Mędrzyk, Agnieszka Korneluk, Magdalena Stysiak, Martyna Łukasik, Magdalena Jurczyk oraz Aleksandra Szczygłowska. Początek nie należał do Biało-Czerwonych. Gra się jednak tak, jak przeciwnik pozwala. A Japonki nie pozwalały na rozkręcenie się Polkom. Nasze zawodniczki popełniały proste błędy i miały problemy w przyjęciu, co przekładało się na pozostałe elementy. W decydujący fragment seta Azjatki wchodziły prowadząc dwoma punktami. Cały czas bardzo dobrze spisywały się w obronie. Końcówka należała całkowicie do nich. Pewnie wygrały do 20.

Biało-Czerwone przede wszystkim musiały poprawić przyjęcie, bo przecież od tego wszystko się zaczyna. Podobnie jak w poprzedniej partii, tu też na początku seta wynik oscylował wokół remisu. Japonki często grały pipe`a , co przynosiło im sporo punktów. W połowie odsłony to jednak Polki wyszły na trzypunktowe prowadzenie (14:11). Niestety długo to nie trwało. Trzy punkty z rzędu zdobyły rywalki. Gra ponownie się wyrównała, a punkty zaczęły być zdobywane naprzemiennie. Dopiero po asie serwisowym Natalii Mędrzyk Biało-Czerwone odskoczyły na dwupunktowy dystans (20:18). Utrzymały koncentrację do końca i wyrównały wynik całego spotkania.

Nasze siatkarki poprawiły przyjęcie i efekt od razu był widoczny. W trzecią partię weszły z wysokiego “c”. Po ataku Magdaleny Stysiak po skosie na tablicy był wynik 6:2. Nie poprzestały na tym. W pewnym momencie prowadzenie wzrosło do siedmiu “oczek” (16:9). W decydujący fragment spotkania Biało-Czerwone wchodziły z ośmiopunktowym prowadzeniem (20:12). Wtedy wydarzyło się coś “niesamowitego”. Polki zacięły się, były zbyt pewne siebie. Dość niespodziewanie Azjatki, które nic nie grały w tym secie, z każdą piłką zmniejszały straty. Zbliżyły się na jeden punkt (24:23). Wyglądało to niebezpiecznie. Dopiero trzecią piłkę setową wykorzystała Magdalena Stysiak.

Czwarty set to dobry początek Japonek i ich kilkupunktowe prowadzenie (4:7). Nasze siatkarki szybko jednak odrobiły straty i same wypracowały trzypunktową zaliczkę (16:13). Przy stanie 22:18 wydawało się, że nic złego już się nie wydarzy. Jak to bywa w kobiecej siatkówce – nie ma rzeczy niemożliwych. Tym bardziej, że w poprzedniej partii było bardzo blisko sensacji. Azjatki walczyły do końca i doprowadziły do wyrównania (23:23). W kolejnej akcji Polki popisały się skutecznym blokiem i miały piłkę meczową. Konieczna była jednak gra na przewagi. W niej nie zabrakło emocji i dramaturgii. Japonki miały już piłkę setową w górze, ale nasze zawodniczki wyszły z opresji i wygrały 28:26 po asie serwisowym Martyny Czyrniańskiej!

Biało-Czerwone przede wszystkim bardzo dobrze zagrały blokiem. Aż 14 razy zablokowały rywalki. Z kolei same nadziały się na blok tylko pięciokrotnie. Lepiej w polu zagrywki spisały się Japonki. Posłały pięć asów serwisowych, a pomyliły się 11 razy (bilans -6). Polki natomiast zagrywką zapunktowały trzykrotnie, a zepsuły 12 (bilans -9). Świetne zawody rozegrały Agnieszka Korneluk (20) oraz Magdalena Stysiak (18). Nasza środkowa skończyła 12/18 ataków, co dało jej 67% skuteczności. Dodatkowo aż ośmiokrotnie zablokowała rywalki. Agnieszka Korneluk show!

Kolejny mecz Biało-Czerwone rozegrają 31.08. (środa) o 21:00. Przeciwnikiem będzie Kenia. Nie ukrywajmy – obowiązkiem jest wygranie bez straty seta.

Related Articles