Skip to main content

To pierwszy medal polskiego pięściarstwa od 1992 roki i igrzysk w Barcelonie, gdzie brąz wywalczył Wojciech Bartnik. Było jasne już od dwóch dni, że Szeremeta ma zapewniony medal. Czekał ją już tylko finał, gdzie miała się zmierzyć z Lin Yu-ting. Była w tej walce wyraźnie gorsza. Finalnie zatem Julia Szeremeta zdobyła srebro w kategorii do 57 kg.

Zasięg ramion, lewy prosty i strach przed podejściem do Lin Yu-ting to były zabójcze bronie. Julia Szeremeta nie potrafiła sobie poradzić z długimi rękami Tajwanki. Walka stała się głośnym wydarzeniem, bowiem rywalką polskiej bokserki była zawodniczka, którą zdyskwalifikowano z mistrzostw świata w 2023 roku. Dlaczego? Ano jest to owiane nutką tajemnicy i tematem na grube wypracowanie. Prezesem IBA, czyli Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu jest Umar Kremlow, czyli pionek Władimira Putina. To on powiedział, że wykazano chromosony XY, zatem zawodniczki zostały wykluczone. Problem w tym, że były to tylko słowa i nigdzie w żaden sposób tych dowodów oraz badań nie zaprezentował. IBA nie powiedziała o jakie badania chodzi. Została odsunięta przez MKOl, by zajmować się kwalifikacją olimpijską. Stworzono naprędce World Boxing i ta organizacja dopuściła do startu obie zawodniczki.

Zarówno Algierka Imane Khelif, jak  i Tajwanka Lin Yu-ting wywalczyły w Paryżu w swoich kategoriach po złotym medalu. Ich rywalki wielokrotnie protestowały. Bułgarka Swietłana Stanewa po przegranym ćwierćfinale z Lin pokazała na palcach gest X, który miał oznaczać kobiece chromosomy. Julia Szeremeta z kolei postowała memy na swoim Instagramie, w których żartowała o walce z mężczyzną. W ringu jednak zachowała szacunek do rywalki, podziękowała za walkę, pozowała do zdjęć, pogratulowała. Zdawała sobie sprawę z tego, że pojedynek był nie do wygrania. Lin-Yu-ting to mistrzyni świata z 2022 roku. Startowała tutaj z rozstawieniem numer jeden, zatem była obok Petecio główną faworytką. Trzy lata temu Tajwanka przegrała 2:3 właśnie z Nesthy Petecio. Filipinka została wtedy wicemistrzynią olimpijską. W półfinale to ją pokonała nasza Julia Szeremeta.

Walka finałowa była już niestety bardzo jednostronna. Tajwanka już po dwóch sekundach “poczęstowała” Polkę sowitym ciosem i zadała kilka innych bardzo wyraźnych. Nie było innej opcji niż zapunktowanie tej rundy na 5:0. W drugiej może trochę coś się zmieniło. Julia zaczęła odważniej, ale wciąż nie miała pomysłu w jaki sposób poradzić sobie z zasięgiem przeciwniczki wyższej o 10 centrymetrów i nie nadziać na bardzo mocny lewy. Tym razem taki pełen luz i dobra praca nóg, opuszczona garda i uniki nie wystarczyły. Kilka razy Szeremeta oberwała w szczękę. Żeby zadać cios, musiała podchodzić bliżej i ryzykować. Udało jej się trafić jednym bardzo mocnym lewym i to w zasadzie tyle. Może też przewaga była trochę mniej zarysowana, ale i tak była to taka na głosowanie 5:0. Znacznie częściej trafiała faworytka. Lin Yu-ting wygrała na tym turnieju olimpijskim cztery walki i wszystkie po 5:0. Licząc także finał.

Nie było wątpliwości kto jest tutaj najlepszy. Każdą rundę zdaniem każdego sędziego wygrała Lin. To oznacza, że na kartach punktowych było 5:0, a biorąc pod uwagę każdą z rund aż 15:0. Deklasacja. Pod koniec trzeciej rundy dostała od narożnika sygnał “wojna”, bo już tylko cud, jakiś nokdaun mógł sprawić, że w ogóle coś tu jeszcze zdziała. Polka ruszyła do przodu, ale w kontrze Tajwanka rozbiła jej nos. Srebro jednak i tak bardzo cieszyło Szeremetę, gdy już do niej dotarło co osiągnęła. 20-latka to najbardziej pozytywna polska niespodzianka tych beznadziejnych dla nas igrzysk. Zaledwie jeden złoty medal wywalczony przez Aleksandrę Mirosław to wynik słabiuteńki. Tak źle dawno nie było. To pod względem medalowym najgorsze igrzyska w XXI wieku, ale za to siatkówka i boks doczekały się po wielu latach przełamania. Ba, Szeremeta to w ogóle pierwsza bokserka z medalem.

Janusz Pindera przyznał, że jest to jego pierwszy w karierze skomentowany olimpijski medal, a przecież ekspertem jest od wielu, wielu lat. Szeremeta była nisko sklasyfikowaną zawodniczką. Tak nisko, że musiała stoczyć dodatkową walkę w 1/32 finału, zatem biła się pięciokrotnie, a nie jak lepsze zawodniczki – po cztery razy. Szła jak burza, pokonała kolejno: Wenezuelkę Omailyn Alcalę Cegovię, Australijkę Tinę Rahimi, Portorykankę Ashleyann Lozadę Mottę i Filipinkę Nesthy Petecio. Zwyciężała do momentu trafienia na Lin-Yu-ting.

 

Related Articles