Rafael Nadal zmierzył się z Novakiem Djokoviciem po raz 60. w karierze, ale każdy kibic zdawał sobie sprawę w jakiej zdrowotnej formie jest Hiszpan. Tak jak można było się spodziewać, hitem było to spotkanie tylko z racji występujących tam legend. Rafael Nadal na chwilę poderwał publiczność w drugim secie, gdy wygrał cztery gemy z rzędu przy 0:4.
To rzadkość, żeby do takiego hitu dochodziło na etapie drugiej rundy. Ma to jednak związek z pozycją w rankingu Rafael Nadala. Nie wygląda on już jak król mączki, który na kortach Rolanda Garrosa zwyciężył aż 14 razy. Ma w ostatnim czasie ogromne problemy zdrowotne. Poza tym miał też mniej czasu na odpoczynek i brał udział w deblu. Żeby dotrzeć do drugiej rundy singla, musiał sporo namęczyć się z Węgrem Martonem Fucsovicsem, który najwyżej w rankingu był na 31. miejscu i dotarł zaledwie raz do ćwierćfinału Wielkiego Szlema. Węgier jest sklasyfikowany poza TOP 80. Nadal potrzebował dwie i pół godziny, żeby zwyciężyć w tym spotkaniu 6:1, 4:6, 6:4. Legendarny Hiszpan specjalnie wycofał się z Wimbledonu, żeby lepiej przygotować się na swoją ulubioną nawierzchnię, grając w swoim ulubionym miejscu.
W 2022 roku, jeszcze jako turniejowa dwójka, musiał wycofać się w półfinale Wimbledonu. Zmagał się wówczas z urazem mięśni brzucha i nie był w stanie wyjść na kort, by zmierzyć się z Nickiem Kyrgiosem. Oddał mecz walkowerem. W 2023 roku niemal w ogóle go nie było. Wystąpił jedynie w Australian Open, gdzie dotarł do drugiej rundy i gładko przegrał aż 0:3 z przeciętnym Amerykaninem – Mackenziem McDonaldem. Wtedy jednak walczył siłą woli już w pierwszej rundzie z Brytyjczykiem Jackiem Draperem. Pod koniec tego meczu ledwie stał na nogach, ale awansował. Na drugą rundę nie był już w stanie się pozbierać. To był jego jedyny turniej w 2023 roku. Potem rozpoczęły się ogromne kłopoty ze zdrowiem.
W 2024 wrócił, ale widać było po nim, że gra może na 50% możliwości fizycznych albo i jeszcze mniej. Potrafił wygrać kilka spotkań, lecz na przykład bardzo lekko poradził sobie z nim Hubert Hurkacz w Rzymie, a na kortach Rolanda Garrosa nie miał większych szans z Alexanderem Zverevem i przegrał w trzech setach. Fani Nadala mogli jednak mieć nadzieję na coś miłego po ostatnim turnieju ATP w Bastad, gdzie dotarł aż do finału, a po drodze pokonał Mariano Navone z TOP40 rankingu. Z tym, że był to zaledwie turniej ATP 250, a najlepsi w tym czasie grali w Hamburgu. Niemniej Nadal pokazał, że coś tam jeszcze potrafi.
Pierwszy set pojedynku z Djokoviciem to jednak brutalne zderzenie z rzeczywistością. Hiszpan był totalnie bezradny. W ogóle nie był w stanie nic zrobić po udanym pierwszym serwisie Djokovicia. Wygrał zaledwie jedną taką piłkę. Djoković wygrywał swoje podania z łatwością – może oprócz pierwszego. Prowadził już nawet 5:0. Wtedy kibice w Paryżu dopingujący Nadala mieli swój mały moment radości, ponieważ zdołał wygrać honorowego gema. Do stanu 4:0 w drugim secie wyglądało to tak, że na korcie znajduje się tylko jeden zawodnik i tłucze ile wlezie, a drugi jest już podstarzałym statystą, nie dobiega do kończących piłek, bo nie może się poruszać w taki sposób, w jaki bardzo by chciał i walczy cały czas ze swoimi ograniczeniami. Djoković po prostu brutalnie rozbijał Nadala i aż przykro wyglądało, że wieloletni mistrz jest tak deklasowany.
Ale potem… nagle się przebudził. Wydarzyło się coś nierealnego. Publiczność zwariowała. Nadal najpierw “na sucho” zwyciężył przy swoim serwisie, żeby później doprowadzić do stanu 4:4. Później obronił aż trzy break pointy. Wreszcie biegał do trudnych piłek, trafiał forehandami. Zobaczyliśmy trochę tego starego, dobrego Nadala. Przegrał jednak swój serwis przy 4:4, więc “Nole” serwował, by przyklepać zwycięstwo. To stało się faktem. Zdecydowanie pomógł mu serwis, bowiem posłał w decydującym gemie dwa asy i jeden taki serw, że Nadal popełnił błąd przy returnie. Djoković zwyciężył w 60. spotkaniu pomiędzy legendami tenisa, ale najadł się strachu, przegrywając aż cztery partie z rzędu. Stary hiszpański mistrz pokazał, że stać go na zrywy, ale mimo wszystko nie stać go już na równą grę przez dwie czy trzy godziny.