Skip to main content

Ten mecz zdecydowanie należał do Francji. Nie było dziś na nią mocnych. Gospodarzom wychodziło wszystko, a Polacy byli w ich cieniu. Pomimo porażki 0:3 polscy kibice mają powód do dumy. Po 48 latach Biało-Czerwoni ponownie stanęli na olimpijskim podium.

Tyle lat czekania i wreszcie koniec. To drugi w historii męskiej siatkówki medal olimpijski. Biało-Czerwoni z każdej imprezy wracali z każdego rodzaju krążkami, ale brakowało tego najcenniejszego. Wszyscy byli reprezentanci Polski mówili jednym głosem: Spełnijcie wasze i nasze marzenia. Z trybun młodszych kolegów dopingowali m.in. Michał Kubiak, Piotr Nowakowski, czy też Damian Wojtaszek. Niestety… w tym dniu Francja była poza zasięgiem. Trybuny niosły swoich siatkarzy po każdej udanej akcji. W trakcie turnieju miała wzloty i upadki, ale ten najważniejszy mecz był jednocześnie najlepszym.

Francja – Polska 3:0 (25:19, 25:20, 25:23)
Półfinał z USA był bardzo wyczerpujący dla Polaków pod względem fizycznym. Było to widać w sobotnim finale. Sztab medyczny musiał postawić na nogi Pawła Zatorskiego i Marcina Janusza, a jeszcze pojawiały się informacje o drobnym urazie Kurka. Wszyscy finalnie wystąpili w meczu. Polska rozpoczęła finał w składzie: Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Tomasz Fornal, Norbert Huber oraz Paweł Zatorski. Początek inauguracyjnej był bardzo zacięty (6:6). Jako pierwsi na dwupunktowe prowadzenie wyszli gospodarze. Po asie serwisowym Earvina N’Gapetha oraz autowym ataku Norberta Hubera było 8:6. Biało-Czerwoni mieli problem ze skończeniem akcji. Dzięki kontrom przewaga Les Bleus wzrosła do czterech “oczek” (14:10). Presja wywierana przez Francuzów przyniosła im oczekiwany efekt i mieli o sześć punktów więcej (17:11). Niestety Polacy nie mieli żadnych argumentów, żeby nawiązać rywalizację z gospodarzami (19:15). Bardzo dobry turniej rozgrywał Jean Patry i to on zakończył pierwszą partię (25:19). Biało-Czerwoni oddali rywalom aż dziesięć punktów za darmo, czyli 40% wszystkich zdobytych “oczek” przez Francuzów.

Polacy zaczęli drugiego seta od prowadzenia (4:6) po asie serwisowym Wilfredo Leona oraz bloku na N’Gapethcie. Utrzymywało się to dwupunktowe prowadzeniu. Janusz szczególnie często grał przez środek, 100% skuteczności zachowywał Jakub Kochanowski (10:12). Wydawało się, że Polska w końcu odnalazła swój rytm. Niestety, sytuacja nagle zmieniła się o 180 stopni. Rozgrywający Antoine’a Brizard dwukrotnie zatrzymał Tomasza Fornala na pojedynczym bloku i to gospodarze prowadzili (14:12). Biało-Czerwoni nie pozwolili, aby Francuzi za bardzo odskoczyli. Po bloku na N’Gapethcie i błędzie  Patry’ego znowu Polacy wygrywali dwoma “oczkami”. Niestety Quentin Jouffroy asem doprowadził do kolejnego wyrównania (18:18). W tym momencie nasi siatkarze się zatrzymali. Inicjatywa stała po stronie Trójkolorowych, zaczęli oni wywierać presje zagrywką (21:19). Asami popisali się Jean Patry oraz Trevor Clevenot (24:20). Również to były zawodnik zawierciańskiej Warty postawił kropkę nad “i”. Kontratakiem zamknął drugą partię (25:20).

Trzecią partię Trójkolorowi rozpoczęli od serii bloków, czego długo brakowało po polskiej stronie. Po dwóch z rzędu na Wilfredo Leonie prowadzili 4:3. Potem to samo przytrafiło się Tomaszowi Fornalowi i Bartoszowi Kurkowi (7:5). W pewnym momencie stosunek bloków wynosił 10:5 dla Francji. Trener Nikola Grbić postanowił coś zmienić i zdjął słabo spisującego się Kurka, wprowadzając Bartłomieja Bołądzia. I to właśnie on zaczął w tym momencie liderować. Po jego atakach reprezentacja Polski wygrywała 16:14. Podopieczni Andrei Gianiego wrócili jednak do gry blokiem i wyrównali (17:17). Przy stanie 18:18 w polu serwisowym pojawił się Quentin Joufrroya i rozegrał się dramat Polaków. Środkowy posłał aż trzy asy, a przy jego zagrywce Biało-Czerwoni stracili pięć punktów z rzędu (23:18). Po kiwce Clevenota gospodarze mieli piłkę meczową (24:19). Pierwszą z nich Polacy obronili i na zagrywkę udał się Wilfredo Leon (24:20). Posłał trzy silne zagrywki, które w serca polskich kibiców wlały jeszcze nadzieję (24:23). Niestety czwarty serw okazał się autowy (25:23).

Francja obroniła tytuł mistrza olimpijskiego, co oczywiście nie było łatwym zadaniem. Jest dopiero trzecią drużyną, która tego dokonała. Wcześniej udało się to tylko reprezentacjom ZSRR (1964, 1968) oraz USA (1984, 1988). Tegoroczne podium uzupełniła reprezentacja Stanów Zjednoczonych. W meczu o brązowy medal pokonała 3:0 Włochów.

Medal olimpijski polskich siatkarzy jest nie tylko historyczny dla tej dyscypliny, ale ogólnie dla sportów drużynowych w naszym kraju. Ostatni taki krążek wywalczyli polscy piłkarze w 1992 r.  Chociaż na sobotniej dekoracji nie było widać radości Biało-Czerwonych, to na pewno za dzień lub dwa dotrze do nich, że zapisali się na kartach historii polskiej siatkówki. – Przyjdzie czas, żeby to poświętować, przyjdzie czas, kiedy dotrze do nas, co zrobiliśmy. Ale cieszę się, że widzę chłopaków nieusatysfakcjonowanych. Powinniśmy powoli rozumieć, co się wydarzyło, co zrobiliśmy. To była czysta przyjemność i mega duma grać z nimi – powiedział na antenie “Eurosportu” Bartosz Kurek. Indywidualnie wyróżniony został Jakub Kochanowski. Znalazł się on w Dream Teamie jako jeden z dwóch najlepszych środkowych. W samym finale skończył 8 na 10 ataków (80%) i dorzucił punktowy blok.

“Drużyna marzeń” turnieju siatkarzy na igrzyskach olimpijskich w Paryżu:
Atakujący: Jean Patry
Rozgrywający: Antoine Brizard
Przyjmujący: Trevor Clevenot, Earvin Ngapeth
Środkowi: Jakub Kochanowski, Taylor Averill
Libero: Jenia Grebennikov
MVP: Earvin Ngapeth

 

Related Articles