To nie miało prawa się wydarzyć! Przed ostatnią konkurencją w omnium Daria Pikulik zajmowała 8. miejsce. Czwartą – wyścig punktowy – pojechała po prostu rewelacyjnie. Była polską zawodniczką, która startowała w igrzyskach olimpijskich jako ostatnia i zakończyła tę wielką sportową imprezę z przytupem, zdobywając medal numer 10 dla Polski.
Daria Pikulik po wyścigu w drużynowym madisonie skrytykowała Polski Związek Kolarski i jej wypowiedź odbiła się szerokim echem. W rozmowie z “TVP Sport” powiedziała, że w maju musiała sobie sama zapłacić za zgrupowanie, a do kwietnia polscy kolarze nie mieli żadnej informacji w sprawie finansowania. Oprócz tego nie mieli nawet rowerów, a kombinezony dostali dzień przed startem. Co jeszcze gorsze, kombinezon ten był na Darię zbyt ciasny, a przecież już nie było czasu na poprawki. W takich warunkach razem z siostrą wystartowały w madisonie, gdzie zajęły siódme miejsce i odczuwały trochę niedosyt. Polski Związek Kolarski to jedna z najbardziej patologicznych organizacji w naszym sporcie. Co rusz dotykają ją afery, nie mówiąc już o wielomilionowych długach. Ostatnio na przykład związek nie zapłacił za pobyt w hotelu na mistrzostwach Europy. Informowały o tym “WP Sportowe Fakty”.
To, co zrobiła Daria w ostatnim dniu igrzysk jest sensacją. Była już brązową medalistką mistrzostw świata w omnium z 2020 roku, srebrną medalistką mistrzostw Europy z 2023 i brązową z 2022 w tej konkurencji. Niemniej po trzech z czterech konkurencji zajmowała odległe 8. miejsce i potrzebowała pojechać rewelacyjnie w czwartej. Nic nie wskazywało, że aż w tak spektakularny sposób zaatakuje czołówkę. Pikulik czuje się w wyścigu punktowym bardzo dobrze, ale 24 punkty do odrobienia to było naprawdę sporo. Nie dość, że musiała je odrobić, to należało jeszcze pilnować, czy nie punktują przeciwniczki. Prawdziwym majstersztykiem było nadrobienie drugiego okrążenia na 11 przed końcem. To dało jej dodatkowych 20 punktów i pozwoliło przesunąć się na pozycję wiceliderki. Później musiała tylko pilnować Nowozelandki Wollaston, by nie zafiniszowała za pięć punktów (ostatnie jest podwójnie liczone) i to się udało! Dzięki dwóm punktom na koniec nie dała się wyprzedzić.
O co jednak chodzi? Jak do tego doszło, że Daria Pikulik zdobyła srebro? Otóż potrzebowała do tego pojechać w czterech konkurencjach. Omnium to dyscyplina, której zwykły zjadacz chleba nie ma prawa rozumieć. Składa się ona bowiem z czterech konkurencji, jest to tak zwany kolarski wielobój. Pierwsza z nich to tak scratch. Tu zasady są proste – wyścig na torze na 7,5 kilometra. Dało to 30 okrążeń, na których ścigały się 22 zawodniczki. Polega to na kombinowaniu, ustawianiu się, taktycznej, ale też wytrzymałościowej jeździe w taki sposób, by później finiszować na jak najlepszej pozycji. Nie można dać sobie zamknąć drogi. Zwyciężczyni dostaje 40 punktów, a kolejne kolarki o dwa oczka mniej. Można też oczywiście nadrobić okrążenie, co daje liczbę 20 dodatkowych punktów. Darii ten wyścig w ogóle nie wyszedł i zajęła w nim 14. pozycję, zdobywając 14 oczek.
Drugi to wyścig tempowy. Znów 30 okrążeń i każde punktowane, ale tylko dla liderki. Tu są skomplikowane zasady. Zdobywa się bowiem punkty tylko na potrzeby konkurencji, a nie do klasyfikacji ogólnej. Prosty przykład – Lotte Kopecky z Belgii miała ich zero, ale zero miało też kilkanaście innych zawodniczek. Jako, że wśród tych z zerem finiszowała jako pierwsza, to otrzymała za tę konkurencję 30 punktów. W pewnym momencie wyścigu Pikulik razem z Australijką Georgią Baker oraz Amerykanką Jennifer Valente urwały się do przodu i solidarnie zmieniały na prowadzeniu w taki sposób, że każda zaliczyła po kilka oczek. Polka miała ich aż osiem, jeszcze na końcu rywalizowała finiszem z Valente o drugie miejsce, ponieważ Amerykanka też miała ich osiem. Pikulik przegrała i zajęła w wyścigu tempowym 3. miejsce. To dało jej aż 36 punktów z tej konkurencji i przesunięcie się na 7. pozycję.
Trzeci z wyścigów jest bardzo efektowny. To tak zwany wyścig eliminacyjny. Zawodniczki co dwa kółka finiszują i ostatnia z nich odpada. Brane pod uwagę jest tyle koło. Pikulik została niesłusznie zdjęta z toru, bo sędziowie źle ocenili, że odpadła po czym jednak pozwolili jej wrócić. Nie poszło jej najlepiej, bo zajęła 10. miejsce, finiszując trochę niepotrzebnie dołem. To spowodowało, że odpadła i zdobyła 22 punkty do całego omnium. W ostatniej konkurencji nie ma już dzielenia na 40, 38, 36 itp. Zdobywa się punkty do całej klasyfikacji i to tam Pikulik rozwaliła konkurencję! Nadrobiła aż dwa kółka, za co dostała 40 punktów. Jedzie się 80 kółek (20 kilometrów) i co 10-ty jest punktowany – pierwsza zdobywa pięć, druga trzy, trzecia dwa i czwarta jeden. Nie dość, że Polka nadrabiała kółka, to jeszcze brała udział niemal w każdym finiszu! Zdobyła z nich w sumie 19 punktów, w tym dwa z nich wygrała. Aż 59 punktów z tej konkurencji pozwoliło jej awansować na drugie miejsce i zdobyć srebrny medal.