Skip to main content

Poniedziałek to raczej dzień powszechnie mało lubiany w społeczeństwie. Dla polskich siatkarzy okazał się tym szczęśliwym, bo po 20 latach odpadania w ćwierćfinale wreszcie przyszedł ten przełomowy moment i awans. Na ściance Ola Mirosław ustanowiła rewelacyjny, wręcz niemożliwy rekord świata. O tym także w osobnym tekście.

WSPINACZKA SPORTOWA

Ola Mirosław to zdecydowana bohaterka numer jeden poniedziałku. Polska zawodniczka ustanowiła w eliminacjach dwa rekordy świata. Oczywiście poprawiła te swoje, ale pokazała jaką gigantyczną formę przygotowała na igrzyska. Jej wyniki to: 6.21 s, 6.06 s oraz 6.10 s. Najbardziej imponujące jest to, że za każdym razem zeszła poniżej swojego dotychczasowego najlepszego wyniku z jesieni 2023 z Rzymu, gdzie wywalczyła kwalifikację olimpijską. Mirosław na ściance czuła się tego dnia rewelacyjnie, doskonale weszła w igrzyska i potem na fali tych emocji i euforii jeszcze tylko wyśrubowała w drugim podejściu eliminacyjnym rekord. Nie miała żadnych problemów, by w bezpośrednim pojedynku pokonać najsłabszą w stawce reprezentantkę RPA i jest już w ćwierćfinale.

Potencjalnie w półfinale może zmierzyć się z Aleksandrą Kałucką, która w fazie rozstawieniowej miała trzeci czas (6.389 s), a w rundzie eliminacyjnej spokojnie pokonała Sarę Tetzlaff z Nowej Zelandii. Jednej z nich zatem ewentualnie zostanie walka o brąz. 22-letnia Kałucka także zaprezentowała się w pierwszym etapie bardzo dobrze, poprawiając dwa razy rekord życiowy – najpierw na 6.47 s, a następnie na 6.38 s. Jedna z bliźniaczek także jest doskonale przygotowana. Druga – Natalia – komentuje wyczyny siostry w “Eurosporcie”. Na igrzyskach jest ta mniej utytułowana. To Natalia jest zdobywczynią Pucharu Świata 2024, Igrzysk Europejskich oraz mistrzostwa świata w Moskwie, gdzie zawaliła Ola Mirosław. Doszło do takiej sytuacji, że siostry mierzyły się w walce o jeden bilet w Budapeszcie. Nie było jednak bezpośredniego pojedynku, bo Natalia odpadła w 1/8. Zasady są takie, że tylko dwie zawodniczki z danego kraju mogą startować. Aleksandra w Budapeszcie wygrała. Więcej TUTAJ.

SIATKÓWKA

Siatkarze są w półfinale! Odpadli w Atenach z Brazylią (0:3), odpadli w Pekinie z Włochami (2:3), odpadli w Londynie z Rosją (0:3), odpadli w Rio ze Stanami Zjednoczonymi (0:3) i odpadli w Tokio z Francją (2:3). Pięć kolejnych igrzysk, pięciu różnych przeciwników, pięć porażek w ćwierćfinale. Teraz był szósty rywal, również niewygodny, ale wreszcie udało się kogoś pokonać na tym etapie. Ogromne ciśnienie zeszło z polskich siatkarzy, którzy są przecież dwukrotnymi mistrzami świata, a świeżo upieczonymi mistrzami Europy, wicemistrzami świata i brązowymi medalistami Ligi Narodów. Wszyscy wiedzieli ile znaczy ten właśnie mecz, który może przekreślić marzenia. Porażka w półfinale oznacza, że jest jeszcze mecz pocieszenia o brąz. To był wielki mecz “Biało-Czerwonych”, najlepszy na tych igrzyskach. Pokonali Słoweńców 3:1.

Miał jednak swoje niebezpieczne momenty, jak ten przy stanie 21:19, gdy Polacy wpadli w siatkę i ulotniła się przewaga sześciu oczek. Wtedy Nikola Grbić od razu wziął czas, a po nim wszystko się uspokoiło. W drugim secie z kolei z naszej piłki setowej zrobiła się setówka Słoweńców, bo Tine Urnaut ustrzelił zagrywką Zatorskiego, a chwilę potem rywale podbili atak Bieńka ze środka i udanie skontrowali. Trzeci set wprowadził duży spokój, bo nasi mieli piłki setowe przy 24:16. Trochę ich zmarnowali, ale nie dało się tego stracić. Czwarty to moment-klucz z trudną zagrywką Kochanowskiego przy stanie 19:18. Utrudniał robotę rozgrywającemu, odrzucając mu przyjęcie, a raz posłał bezpośredniego asa, kiedy to piłka szczęśliwie ześlizgnęła się po siatce. Na koniec Słoweńcy oddali dwa punkty błędami z zagrywki i jeden po ataku w aut Toncka Sterna. Na uwagę zasługuje forma Bartosza Kurka, który zdecydowanie poprawił się w ataku. W przegranym przez nas secie co chwilę kończył ataki w końcówce. Więcej TUTAJ.

ZAPASY

Niespodziankę sprawiła zapaśniczka Wiktoria Chołuj, ale potem przegrała z wielką faworytką. Dwukrotna mistrzyni Polski i brązowa medalistka mistrzostw Europy na punkty pokonała Chinkę Feng Zhou 10:3 w 1/8 finału turnieju w kategorii do 68 kg, a to przecież dwukrotna medalistka MŚ – z 2015 oraz 2018 roku oraz ćwierćfinalistka z IO w Tokio. Tu była rozstawiona z ósemką. Kluczowa dla Polki była akcja za cztery punkty w drugiej rundzie, która sprawiła, że rywalka trochę zgłupiała i musiała ryzykować, co skutkowało kontrami. Dodajmy, że tak wysoko punktowaną akcję otrzymuje się za działania, które z pozycji stojącej doprowadzają zawodnika atakowanego bezpośrednio do pozycji tzw. “zagrożonej”. W ćwierćfinale z wielką faworytką nie miała już żadnych szans. Nie zrobiła ani jednej punktowej akcji i przegrała 0:8. Pozytywne wieści są jednak takie, że ma szansę na medal, ponieważ ta, która ją pokonała i jest główną kandydatką do złota – Amit Elor – dotarła do finału. Będą więc repasaże.

SIATKÓWKA PLAŻOWA

Siatkarze plażowi Michał Bryl i Bartosz Łosiak przegrali w 1/8 finału siatkówki plażowej z Hiszpanami Pablo Herrerą i Adrianem Gavirą 0:2. To duet, który w rankingu FIVB znajduje się aż o osiem oczek za plecami naszych, choć brał udział w dwa razy większej liczbie turniejów. Gavira ma już 36 lat, a Herrera 42. Najlepsze lata mają dawno za sobą. Herrera to srebrny medalista olimpijski z… Aten z 2004 roku, czyli czasów, gdzie medale dla nas zdobywała Otylia Jędrzejczak oraz Robert Korzeniowski. W pierwszym secie Polacy gonili, przegrywali już 12:15, ale po świetnej kontrze i sprytnym plasie Łosiaka oraz potem błędzie Hiszpanów udało się wyjść na 16:16. Trwała zacięta walka punkt za punkt, nasi mieli nawet setówkę, bo Herrera fatalnie zaatakował w siatkę w ważnym momencie. Niestety jednak rywale się wybronili atakiem, a potem Bryl uderzył w siatkę. Autowy atak Łosiaka spowodował porażkę 21:23.

Drugi set także był wyrównany. Bryl i Łosiak potrafili stracić trzy punkty z rzędu, ale potem z  także tyle zdobyć. Niestety jednak przy 13:12 znów przegrali trzy piłki z rzędu, bo Łosiak uderzył w aut, a potem dostał konkretną czapę. W końcówce Polacy zagrali fatalnie. Bryl oddał punkt, serwując w siatkę łatwym flotem, a potem Łosiak zrobił to samo. Wstrzymał rękę i walnął w siatkę. To dało przeciwnikom jakże ważny punkt numer 20. 36-letni Adrian Gavira pokazał jak należy zagrywać, kiedy trafił w tzw. strefę konfliktu pomiędzy dwóch zawodników. Bryl i Łosiak rozczarowali, ponieważ przegrali z teoretycznie słabszą ekipią. Trzeba jednak oddać Hiszpanom, że zagrali jak na starych lisów przystało.

CROSS KAJAKOWY

W crossie kajakowym Mateusz Polaczyk przebrnął przez ćwierćfinał i awansował do czołowej ósemki. W tej efektownej konkurencji można stosować nieczyste sztuczki, jak uderzenie swoim kajakiem przeciwnika, utrudnianie mu, przytrzymanie przeszkody wiosłem. To kajakarstwo kontaktowe. W takim bezpośrednim zwarciu na czerwonej przeszkodzie, tej bardziej skomplikowanej, bo trzeba ją opłynąć, Polaczyk okazał się lepszy od Włocha de Gennaro, a na ostatniej czerwonej bramce (można sobie wybrać prawą lub lewą) wyprzedził Benjamina Savska ze Słowenii, który jest uznaną postacią w kanadyjkach, mistrzem olimpijskim z Tokio. W półfinale już nie dał rady, a w finale B był drugi, ale zaliczono mu błąd na pierwszej przeszkodzie, oficjalnie miał blokować szwajcarskiego zawodnika, jednak sam tej kary nie rozumiał, zatem spadł na czwarte i całe IO zakończył na 8. pozycji. Grzegorz Hedwig w ogóle w tej konkurencji na co dzień nie startuje, dlatego jego wizyta w ćwierćfinale to już była sensacja, dlatego odpadł w nim z uśmiechem na ustach.

Pozostałe wyniki Polaków:

– Wszystkie zawody żeglarskie zostały przełożone przez złe warunki.

– W skokach jeździeckich Adam Grzegorzewski był 52., Dawid Kubiak 53., a 58. miejsce zajął Maksymilian Wechta. Polacy nie awansowali do finału. Startowało 74 zawodników i zawodniczek, a dalej przechodziło TOP 30.

Urszula Łoś, Marlena Karwacka i Nikola Sibiak zajęły siódme miejsce w sprincie drużynowym w kolarstwie torowym. Najpierw w wyścigu eliminacyjnym zajęły 7. miejsce ze sporą stratą do szóstych Meksykanek – ok. 0.8 sekundy, a to oznaczało zmierzenie się z Nową Zelandią w ćwierćfinale. Nie było szans. Wynik 45.348 dał Nowozelandkom chwilowy rekord świata, potem pobity przez Brytyjki. W wyścigu o 7. miejsce nasze sprinterki pokonały najgorsze w stawce Kanadyjki. Cztery lata temu Polki również uplasowały się na 7. miejscu.

Albert Komański zajął w swoim biegu ostatnie, 8. miejsce w eliminacjach z czasem 20.77 s na 200 metrów. Odstawał od startu. Po wybiegnięciu z łuku miał dużą stratę. Nie zdołał nikogo wyprzedzić, a bezpośrednio wchodziło po trzech. Komański był wściekły i mówił w wywiadzie dla “Eurosportu”, że czuje się beznadziejnie, bo poszło mu jak na jakiejś imprezie małej rangi, podczas gdy powinien to być najlepszy start w karierze. Na usprawiedliwienie – w czerwcu wrócił z mistrzostw Europy z kontuzją. Nie ukończył tam w ogóle biegu, a poza tym wszyscy, którzy biegli z nim w wyścigu w Paryżu mieli od niego lepszą życiówkę. Pozostają mu repasaże.

Natalia Kaczmarek wygrała swój bieg i łatwiutko awansowała do półfinału. Niestety Justyna Święty-Ersetic będzie się musiała męczyć w repasażach, bo zajęła czwartą lokatę w swoim biegu. 50.95 sekundy to i tak jej najlepszy czas w tym roku.

– We wczorajszym podsumowaniu było drobne przeoczenie, a warto wyróżnić jedną zawodniczkę. Sandra Sysojeva wraz z klaczą Maximą Bellą została pierwszą polską finalistką igrzysk olimpijskich w konkurencji ujeżdżenia. Zajęła tam 15. miejsce.

Polki w drużynówce 1/8 finału tenisa stołowego przegrały z rozstawioną z dwójką Japonią 0-3. W drużynie gra się do trzech wygranych setów. Poszczególne mecze wyglądały tak: Zuzanna Wielgos/Natalia Bajor vs. Hina Hayata/Miu Hirano 1:3 (5:11, 11:5, 9:11, 10:12); Anna Węgrzyn vs. Miwa Harimoto 0:3 (7:11, 4:11, 4:11); Natalia Bajor vs. Miu Hirano 0:3 (3:11, 6:11, 6:11). Bardzo wyraźne porażki indywidualnie i nawiązanie rywalizacji w deblu, gdzie startowała Hayata – brązowa medalistka w singlu.

Martyna Kotwiła (23,24 sekundy) zajęła czwarte, a Kristina Cimanouska (23,01 sekundy) drugie miejsce w swoim biegu repasażowym. Obie nie awansowały do finału na 200 metrów. Dalej wchodziły tylko zwyciężczynie spośród czterech biegów plus dwie z najlepszymi czasami. Cimanouska była… tą pierwszą, która nie awansowała. Zabrakło jej 0.02 s…  Szkoda, bo potrafiła w maju w Chorzowie i to bez wiatru zejść poniżej 23 sekund.

Related Articles