Za nami pierwszy pełny dzień igrzysk olimpijskich w Paryżu. Rozdano już pierwsze medale. Swoje krążki zdobyły m.in. reprezentacje Fidżi oraz Mongolii. My natomiast wielkich szans w pierwszym dniu nie mieliśmy.
Nie ma dobrych wieści z konkurencji pistoletu pneumatycznego z 10 metrów. Kiedyś na igrzyskach olimpijskich w pierwszych dniach dużo radości dawała Renata Mauer-Różańska. Niestety Klaudia Breś to nie ten poziom, aczkolwiek jest to mistrzyni igrzysk europejskich 2023 i mogłaby tutaj o coś powalczyć. W finale europejskich igrzysk zdobyła w eliminacjach 579 punktów, zajmując drugie miejsce. Teraz miała tych punktów 573. Wydaje się, że tylko sześć mniej, jednak w tym sporcie jest to naprawdę bardzo duża różnica. Na czym polegają eliminacje? Otóż oddaje się 10 strzałów w jednej serii. W sumie takich serii jest sześć = 60 strzałów. 60×10 = 600 to maksymalna liczba punktów.
Zbyt wiele wyników 95 (aż cztery z rzędu) sprawiło, że Breś nie przeszła przez kwalifikacje, gdzie zajęła 14. lokatę. Wynik z igrzysk europejskich spokojnie by jej to zapewnił. Rywalki zdobywały po 97, 98, a nasza reprezentantka tylko w ostatniej próbie osiągnęła wynik 97. Dwie najmniejsze tarcze to zaliczenie strzału w dziesiątkę. 34×10 25×9 i jedna ósemka – to niewystarczający wynik Klaudii Breś. Zabrakło jeszcze kilku prób w dziesiątkę. Finał liczy osiem osób i odbywa się w ciekawy sposób. Po pierwsze punktów nie liczy się już jako pełnych (10, 9, 8), tylko bardziej szczegółowo. Komputer przyznaje je w systemie dziesiętnym – w zależności od dokładności strzału. Po trzech seriach (w sumie 12 strzałów) odpada ostatnie miejsce. Każda kolejna seria liczy już tylko dwa strzały i po każdej z nich odpada kolejny zawodnik/zawodniczka. Na końcu – przy dziewiątej – zostaje już tylko dwójka.
Iga Świątek gra dalej i jest to najważniejsze, choć trzeba przyznać, że nie zagrała dobrego spotkania. 33-letnia Rumunka Irina-Camelia Begu to zawodniczka sklasyfikowana na odległym 136. miejscu w rankingu WTA. Jej najlepsze lata dawno już minęły, była w TOP25 w 2015-2016, gdy potrafiła docierać do czwartych rund Wielkich Szlemów. Świątek prowadziła 2:0 w pierwszym secie i wszystko zmierzało ku dobremu, lecz nagle przegrała dwa gemy, zaczęła trochę niepotrzebnie biegać do siatki i mijały ją tzw. passing shoty. Rumunka wyrównała na 2:2. To nie wszystko, bo Iga przegrywała 0:30 przy swoim podaniu. Wstrzeliła się wtedy asami i uratowała gema, a potem przypominała już najlepszą wersję siebie. To był jej najlepszy moment gry. W drugim secie też było niebezpiecznie. Rumunka prowadziła 5:3, szybko i łatwo oddała gema, by skupić się na serwisie po zwycięstwo w całym secie. Wcześniej zwyciężała “na sucho” – do zera, ale Iga pokazała klasę, chociaż… omal nie straciła trzech break pointów przy 0:40. Podłamana Rumunka przegrała szybko dwie kolejne partie i Świątek – choć po kłopotach i aż 30 niewymuszonych błędach – odhaczyła awans.
Awans z palcem w nosie wywalczyła nasza jedyna męska osada wioślarska – Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski, Fabian Barański. Jest to o tyle pozytywne, że czwórka ta zajęła drugie miejsce w swoim wyścigu, co daje bezpośrednią kwalifikację do finału. Nie trzeba się zatem mierzyć w repasażach. Wystarczyło pokonać dwie osady – szwajcarską i estońską. Nie było z tym najmniejszego problemu. Wystartowało tylko dziewięć osad, a sześć zmierzy się w finale 28 lipca. Polska jest jedną z czterech, która powalczy o medal. Zajęcie czwartej lokaty byłoby bardzo pechowe. Przypomnijmy, że trzy lata temu w składzie czwórki byli Czaja oraz Biskup. Polacy przez długi czas utrzymywali się w finale na trzecim miejscu, ale na finiszu mocno docisnęli Australijczycy. Brąz przegraliśmy wtedy o 0,3 sekundy.
Rewelacją była Klaudia Zwolińska. Polska kajakarka górska zajęła fantastyczne, drugie miejsce w kwalifikacjach K1. To zawodniczka, która ma już na koncie medale w tej konkurencji – jest indywidualnie srebrną medalistką igrzysk europejskich 2023 oraz brązową medalistką mistrzostw świata 2023, a trzy lata temu na igrzyskach w Tokio zajęła piąte miejsce. Awans był tutaj tylko formalnością, ponieważ odpadały trzy zawodniczki z 28. Konkurencja polegała na dwóch rundach. Brany pod uwagę jest lepszy czas. Po pierwszej Zwolińska była sklasyfikowana na 5. miejscu z czasem 96.33, ale swoje zrobiły cztery sekundy kary. Poprawiła się w drugim przejeździe na czas 93.03. Przegrała jedynie z legendarną Jessicą Fox – jedenastokrotną mistrzynią świata w różnych konkurencjach (K-1, C-1 i drużynówki) oraz czterokrotną medalistką olimpijską. Grzegorz Hedwig także nie miał problemów z awansem dalej. Odpadało tylko czterech z 22. Polak zajął ostatecznie 8. lokatę z czasem 94.08 osiągniętym w pierwszej próbie. W drugiej czasu nie poprawił. Spróbował popłynąć agresywnie i odważnie, co poskutkowało aż ośmioma sekundami kary.
Dużą niespodziankę sprawiła 20-latka Alicja Klasik, która w 1/16 finału szpadzistek pokonała piątą zawodniczkę rankingu, zwyciężczynię zawodów Pucharu Świata w Nankinie cztery miesiące temu. To duży talent – wicemistrzyni świata juniorek. W seniorach jednak dopiero zaczyna się pokazywać. Młoda Polka przed igrzyskami w tym rankingu zajmowała 40. pozycję. Tu startowała rozstawiona z odległym numerem 28. Jej zwycięstwo to zatem sensacja. Wygrywała nawet 4:0, a później 6:1, lecz potem dała się zepchnąć do obrony. Wyrównała na 11:11 na 11 sekund przed końcem, udanie kontrując atak Włoszki, a w dogrywce zadała trafienie na wagę awansu. Później jednak odpadła w 1/8 finału z 11. w klasyfikacji, brązową medalistką ME i równie doświadczoną Estonką Nelli Differt. Goniła, goniła i w końcu dogoniła, doprowadzając do remisu na siedem sekund przed końcem. Miała pecha w dogrywce, gdyż to przeciwniczka wylosowała tzw. priorytet. Polka musiała zatem przejść do ofensywy i zadać trafienie. Została skontrowana i odpadła.
Renata Knapik-Miazga oraz Martyna Swatowska-Wenglarczyk odpadły w 1/16 finału. Martyna trafiła na znacznie lepszą rywalkę. Szczególnie trudną przeprawę miała Knapik-Miazga, ale nie przez mocną przeciwniczkę – raczej zbliżoną poziomem – lecz żywiołowy i ogłuszający doping gospodarzy. Otóż rywalizowała ona z Francuzką Coraline Vitalis. Miała moment przy 8:8, gdzie przegrała aż trzy akcje z rzędu, co było kluczowe. Była bardzo rozczarowana w wywiadzie, że nie potrafiła przejąć inicjatywy. Swatowska-Wenglarczyk miałą trudniejszą rywalkę – Koreankę Serę Song. Po drugiej rundzie w zasadzie wszystko było jasne. Trudno bowiem odrobić wynik 2:7. Polka przegrała wyraźnie – 11:15. Szpadzistki jednak nigdy indywidualnie nie były mocne. Drużynowo to jednak mistrzynie świata i to tam należy upatrywać większej szansy.
Pozostałe wyniki reprezentantów:
– Katarzyna Węgrzyn z łatwością poradziła sobie w rundzie wstępnej (preeliminacjach) z Fathimath Ali z Maledidów 4:0. Polce wystarczyło do tego raptem 20 minut. Przejście preeliminacji dopiero sprawia, że zagra w fazie głównej
– odbywają się zawody w jeździectwie – co ciekawe, zarówno kobiety jak i mężczyźni startują w tej konkurencji razem; Polacy po prostu uczestniczą; 53-letni Robert Powała zajmuje 39. lokatę (na 64 uczestników) po ujeżdżaniu – po pierwszym dniu jest on najlepszym z naszych
– Polscy siatkarze odhaczyli zwycięstwo z najsłabszym Egiptem i wygrali 3:0, choć nie zaprezentowali wybitnej formy, a Bartosz Kurek w ataku miał słabiutkie 25% skuteczności, o tym meczu więcej w osobnym tekście
– Aneta Stankiewicz i Tomasz Bartnik zajęli 10. miejsce, a Julia Piotrowska i Maciej Kowalkiewicz 23. w kwalifikacjach karabinu pneumatycznego 10 m drużynowo. Tu jednak awans był trudny do uzyskania, bo kwalifikowały się po cztery duety
– na pływalni brak godnych odnotowania wyników – odpadły zarówno sztafety, jak i Jan Kałusowski na 100 metrów klasykiem – do półfinału zabrakło mu sześciu pozycji
– w indywidualnej jeździe na czas startowali kolarze i kolarki – najbardziej znany to oczywiście Michał Kwiatkowski, który zajął 23. miejsce. Faworytem do medali nie był, ale można było się spodziewać jednak trochę lepszej lokaty
– Agnieszka Skalniak-Sójka spisała się lepiej niż Kwiatkowski i zajęła 12. lokatę, choć przewróciła się na rondzie i żałuje, bo ten moment sprawił, że nie zajęła miejsca w pierwszej dziesiątce; Marta Lach zajęła 18. pozycję